Książki z bebechów. Pierwszy wywiad z Grupą artystyczną Brzuch

Zofia Ulańska: Rozmawiam z Betiną Bożek, Anną Kubik i Weroniką Stencel, które w 2017 roku w Krakowie założyły grupę artystyczną Brzuch. Dziewczyny tworzą projekty książek ilustracyjnych, albumów z kolażami, grafikami lub zdjęciami; eksperymentalne teksty łączone z ilustracją. Wszystkie prace powstają ręcznie.

Czy to co tworzycie to sztuka do trawienia?

Weronika: Pytasz o nazwę, skąd się to wzięło?

Ania: My bardzo dużo czasu spędziłyśmy nad tym, żeby to przemyśleć…

Weronika: Ja uważam że bardzo mało czasu!

Betina: Och, nie, dużo, bardzo dużo! Całą godzinę!

Ania: Rozmawiałyśmy o tym, że dużo się mówi o roli jaką pełnią głowa czy serce. Brzuch jest niewykorzystanym potencjalnie miejscem w ciele, które jest bardzo istotne, bo przechodzi przez nie cała energia, wszystko się tam mięli, kotłuje.

Betina: Brzuch też może się kojarzyć z czymś trywialnym w kontekście literatury czy sztuki. Na tym nam zależało, żeby ta nazwa była trochę absurdalna i przewrotna.

Ania: Ważne było też dla nas brzmienie tego słowa. Bardzo długo krzyczałyśmy „brzuch” i to „uch” było tak natchnione, że nas urzekło.

Weronika: Chodzi też o flaki i bebechy.

Ania: Ale to jest też kwestia pępka. Pępkiem naszego życia, naszej codzienności, jest to, co robimy. Połączyłyśmy to, dlatego jest Brzuch.

Betina: Oczywiście!

Weronika: Mięcho! Po prostu chcemy tworzyć coś co jest szczere, mięsne, pochodzi z każdej z nas.

Czyli nie sztuka do trawienia, ale sztuka z wnętrzności?

Grupa Brzuch: Tak!

Weronika: Badamy regularnie własne wnętrzności.

Jaka jest różnica między książką ilustracyjną a ilustrowaną?

Betina: W książce ilustracyjnej to ilustracja jest najważniejsza i istnieje sama dla siebie. W ogóle nie pojawia się tam tekst, mamy do czynienia z narracją wizualną. Jedna historia (albo wiele) jest opowiedziana tylko przy pomocy obrazów.

Ale to nie jest jedyny typ książek, które wydajecie?

Weronika: Każda zajmuje się tym, co jest jej najbliższe. Uważam, że tworzenie książek ilustrowanych to także pretekst do bawienia się formą. Zarówno tekst może być tłem, jak i ilustracja, zależy gdzie się chce położyć punkt ciężkości. Są książki, gdzie ta narracja prowadzona jest poprzez tekst, a ilustracja jest komentarzem uzupełniającym. Ale może być na odwrót: ilustracja dominuje, a tekst jest jej uzupełnieniem, bywa wytłumaczeniem, pociągnięciem tego w jakiś inny rejon myślowy.

Ale nie są to komiksy.

Grupa Brzuch: Aktualnie nie.

Kto jest w brzuchu głową, a kto szyją?…

Betina: Aż do pępka?

Czy to, czym na co dzień zajmuje się każda z Was, przekłada się na zadania w grupie?

Ania: Każda z nas odpowiada za swój projekt, ale wszystko póki co staramy się ze sobą konsultować.

Betina: Nie ma takiego organizacyjnego podziału, że jestem odpowiedzialna na przykład za promocję, odpisywanie na maile.

Weronika: Spotykamy się regularnie co tydzień i po prostu robimy. Motywujemy się nawzajem. Podoba mi się też to, że czujemy się swobodnie ze sobą. Czy nagrywamy film, czy robimy zdjęcia – rozmawiamy o tym, kto jakie ma zahamowania. To jest bardzo ciekawe.

Ania: Robimy sobie korekty.

Weronika: Mówimy jak to spiąć, oprawić, wydrukować.

Ania: Staramy się uzupełniać. Ja interesuję się sztuką introligatorską, więc zawsze myślę jakie najlepiej zastosować szycie. Wspólnie przewidujemy co będzie odpowiednie dla danej publikacji.

Opowiedzcie o książkach, które powstały do tej pory w ramach Grupy Brzuch.

Ania: Ja wydałam w ramach Grupy Brzuch książkę NOTE 02, na którą składa się szesnaście reprodukcji czarno-białych grafik wykonanych w nieklasycznej technice wklęsłodruku. Jest ręcznie szyta i oprawiona w twardą oprawę płócienną. Poprzez abstrakcyjne, minimalistyczne formy możemy obserwować z innej perspektywy napięcia i relacje pomiędzy kształtami w oderwaniu od znanej nam rzeczywistości. Zależy mi na intymnym spotkaniu odbiorcy z moimi pracami, dlatego wkładam mu w ręce grafiki, które może dotknąć i tym samym mocniej je odczuć. Chcę się pozbyć dystansu, który się tworzy pomiędzy widzem a pracą na ścianie. Sama też lubię oglądać takie rzeczy. W artbookach podoba mi się także to, że są małe. Możemy je mieć przy sobie i łatwo transportować. Książka artystyczna jest dla mnie przeniesieniem obrazu z płótna do bardziej praktycznej formy.

Oprócz NOTE 02 wydałam też RZEKĘ. Harmonijkową, ręcznie wykonaną książkę w technice wklęsłodruku. Tym razem są to oryginalne grafiki. RZEKA opowiada o potrzebie posiadania czegoś stałego, bo wszystko przemija, przepływa i się zmienia. Póki co, poruszam się w obszarze grafiki warsztatowej. Chcę wykorzystać w przyszłości potencjał sitodruku i linorytu.

Betina: Z kolei ja stworzyłam zina „Joy of life”. To książka ilustracyjna – zbiór dziesięciu ilustracji, które układają się w nieoczywistą narrację. Pochwała życia, eksplozja popędów! W całej tej kompozycji dominuje róż i biel. Dla tej realizacji wybrałam formę harmonijkową, która podkreśla niekończącą się afirmację życia. Jest dla mnie istotne, żeby eksperymentować z formą druku. W kolejnym artbooku o nazwie „Rybie Disko” także bawię się papierem – całość jest ujęta w formę rozkładanej planszy, przez co krok po kroku czytelnik odkrywa poszczególne jej fragmenty. Książka jest podróżą na dno oceanu, w którym wiecznie trwa rybia impreza. Oprócz tego wydałam zina pt. „Pan Mrowinka”. Jest to zbiór tekstów napisanych przez tatę Weroniki.

To powstawało cyklicznie, tak?

Weronika: Mój tata wymyślił tę postać. Wysyłał codziennie smsy do swoich znajomych z historyjkami o życiu Pana Mrowinki, przez co ludzie przyzwyczaili się do tego, że istnieje w ich życiu.

A wiedzą już, że będzie wersja książkowa?

Betina: Wiedzą, wiedzą i czekają! Te opowiastki są humorystyczne i lekkie. Idealne do zilustrowania w małym zinie – jego głównym założeniem jest płynne połączenie ręcznie pisanego kroju pisma z wycinankowym obrazem.

Weronika: Jeżeli chodzi o mnie, to regularnie wydaję „Gazetę, która Musi się Ukazać”. Sama tworzę ją 3 lata i jestem Redaktor naczelną. Wydawanie Gazety zaczęło się  na pierwszym roku studiów, czyli jakieś 5 lat temu, kiedy stworzyłam ją ze swoją przyjaciółką, Alą w Katowicach. Chciałabym powiedzieć, na czym to polega. Istnieje grono odbiorców i grono twórców, którzy interpretują wycinane z różnych gazet tytuły. Rozsyłam je im, a oni mają za zadanie stworzyć kolaż, tekst, albo zdjęcie. Później składam to w całość jako numer o konkretnej tematyce. Wszystko ma charakter dzikiej wyklejanki, która podkreśla spontaniczność twórców. Najnowsza Gazeta jest o dżungli. Zerknijcie, wypowiadają się tam małpy. [przyp. aut. zobacz więcej także na PROwincji]

Oprócz tego ukazał się ilustrowany „Pogruchotan”. Tematem mojej książki jest fragmentaryzacja i rozpad wartości człowieczych, a także obawa przed przyszłością. Narratorem jest prawdopodobnie część ciała, która odczuwa powszechnie akceptowany ból. Wpływa na nią wymyślona przeze mnie technologia nowej generacji.

Wcześniej wydałam też „Wykolaż przygodny”, będący zbiorem kolaży. Wystawiałam je w Galerii Łazienka w Krakowie na mojej wystawie pt. „Zlepnia okolicznościowa”.

Niedługo ukaże się też powieść eksperymentalna, która nazywa się „Artur Fiszbach”. Stworzyłam ją z Mundkiem Koterbą. Współpraca polegała na tym, że jedna osoba pisze fragment tekstu, a druga dopisuje dalszą część historii. I tak na przemian. Bez planu, spontaniczna reakcja na obraz. Architektura wypowiedzi jest inspirowana działaniami grupy Oulipo.

A kto jest odbiorcą prac Grupy Brzuch?

Grupa Brzuch: Dorośli. Nasze artbooki, wypełniają kompozycje skomplikowane w warstwie wizualnej i tematycznej. Abstrakcja, pazur, rolada słowna, obfitość, demoniczność, tips! (śmiech)

To dorosłemu też może zaszkodzić.

Grupa Brzuch: (śmiech) Oczywiście! Mamy informację o dwóch złamanych głowach i czterech kciukach. A teraz na serio: książę peruwiański Borro-Fu przesyła nam systematycznie aktualne wyniki EKG serca.

Nasze twory mogą sprawiać przyjemność. Mogą też być pretekstem do rozmyślań. Łatwiej będzie nas zrozumieć odbiorcom z poczuciem humoru, z dystansem do siebie, ceniącym karykaturalność.

Ania: Chciałybyśmy dorosłych troszeczkę udziecinnić. Zależy nam na tym, by dotrzeć do dorosłego odbiorcy. Takich treści i obrazów, na rynku wydawniczym w Polsce, w przeciwieństwie do zagranicznego, jest wciąż mało. Wydawnictwo Latające Oko jako jedyne w Krakowie wydaje artbooki. Troszkę więcej się dzieje w Warszawie, gdzie działa m.in. Oficyna Peryferie. Ilustracje istnieją głównie w publikacjach dla dzieci, a dorosłym serwuje się suchy tekst.

Jakie w tym momencie macie plany na promocję?

Betina: Byłyśmy na Międzynarodowych Targach Książki w Poznaniu i zgłosiłyśmy się jeszcze na DRUKUJ zinefest w Warszawie i TŁOK w Łodzi. W przyszłym roku marzy nam się Ukmukfukk Zinefeszt w Budapeszcie i Zinefest w Berlinie.

Weronika: Zapraszamy na naszą wystawę „Środek ciężkości” w Galerii New Era Art w Krakowie! Wernisaż odbędzie się 11 maja, a ekspozycja potrwa do 26 maja.

Ania: Oprócz tego na bieżąco można nas śledzić na facebooku i instagramie, gdzie regularnie pojawiają się nasze nowości.

Teraz będzie żart prowadzącego. Przed wywiadem zastanawiałam się nad tym co was łączy, nie tylko artystycznie i jedna z odpowiedzi to… autostrada a4, która łączy Katowice z Krakowem i Rzeszowem.

Betina: Och, idealnie!

Rozumiem że nazwa „Wydawnictwo a4” to byłaby trochę słaba nazwa…

Weronika: Ale autostrada czy kartka?

Pewnie format byłby słaby.

To teraz najbardziej banalne pytanie: czy są artyści, którymi się inspirujecie?

Weronika: Podczas pracy zawsze słucham muzyki. The Residents! Pixies! Cocteau Twins! The Smiths! My Bloody Valentine! The Cure! The Legendary Pink Dots! Ptôse! Felix Kubin! Palais Schaumburg! Martin Dupont! Sparks! Kate Bush! Mogę wymieniać dalej… oczywiście często ulega to zmianie, czasem potrzebuję posłuchać porządnego rapu (śmiech) typu Tyler the Creator lub muzyki barokowej. Niesamowicie mocno działa na mnie muzyka, pomaga mi dookreślić tematy prac, a także charakter postaci. Dużo sobie wyobrażam. Artyści, którzy mnie inspirują to Hans Bellmer, Herta Müller (jej słowne kolaże), Italo Calvino, Pina Bausch, Laszlo Moholy Nagy, Oskar Schlemmer, James Ensor, Hiroshi Sugimoto, Zofia Rydet oraz Rainer Werner Fassbinder. Gęsto.

Ania: Cenię sobie artystów, których prace mocno angażują odbiorcę wymagając od niego skupienia na dziele. Urzekł mnie np. sposób myślenia fotografa samouka Duane’a Michals’a. Pod koniec lat 60. Duane zaczął tworzyć swoje pierwsze sekwencje obrazów z inscenizowaną narracją. Polecam np. jego cykl zdjęć: Rzeczy są dziwne. „Wciągające” prace tworzył także Maurits Cornelis Escher, holenderski malarz i grafik. Najbardziej cenię sobie jego grafiki z niemożliwymi budynkami, np. Wodospad z 1961r. A z pod mojej ręki dłuższy czas wychodziło coś, co jak się później dowiedziałam, jest nazywane abstrakcją organiczną. Jak wspaniale było potem odkryć ludzi, np. Hans’a Arp’a, którzy cenili te same formy! Jest wiele artystów, którzy dali mi do myślenia, np. Vivian Maier, Man Ray, René Magritte. Często także inspiracją do moich prac jest jakieś zagadnienie z psychologii, o którym rozmyślam lub niedawno przeczytałam. Wpływają na mnie też muzyka i film. Jestem fanką bajkowego i często symetrycznego świata tworzonego w filmach przez Wes’a Anderson’a.

Betina: Tak jak mówiła Werona, ja też podczas tworzenia bardzo dużo słucham, na przykład The Residents i Freda Fritha. Moje inspiracje są klasycznym, acz dzikim i nieokiełzananym miksem literatury, muzyki i filmu. Jest to twórczość Henry’ego Michaux z „Niejakim Piórko” na czele oraz jego książkami z wymyślonym tekstem; Magdaleny Tulli, Mirona Białoszewskiego. Jeśli chodzi o film, nieustannie zaskakują mnie realizacje Michela Gondry („Dziewczyna z lilią”, „Jak we śnie”), animacje Priita Pärn’a, filmy trójki twórców: Dominique Abel, Fiona Gordon i Bruno Romy.

Wyczerpałam pulę poważnych pytań, teraz będą pytania niepoważne, możecie odpowiadać na zasadzie „kto pierwszy”. Pierwsze jest inspirowane rozmową PRL-owskich krytyków z Władysławem Hasiorem, pytanie brzmi: dlaczego nie rzeźbisz w marmurze?

Ania: To jest ciężki materiał…

Betina: Bo marmur się wiąże ze zbyt poważnymi treściami… Jest stygmatyzowany, kojarzy się z gloryfikacją.

Weronika: Patos! (śmiech) Bardzo poważna odpowiedź, nie? Ja myślę, że nie mogłabym się zajmować marmurem. Po prostu jest to zbyt zimny materiał, a ja mam takie delikatne ręce…

Ania: Ja bym chciała taki marmur pogłaskać.

Betina: Zimny!

Weronika: Chciałabyś być na dwie godziny zamknięta z marmurem?

Ania: Głaskać tak, ale nie ciosać…

Chcecie coś dodać, podkreślić?

Grupa Brzuch: To, że chcemy wnieść coś nowego! To, że nasza twórcza energia potęguje się jak działamy razem! To, że jeszcze Was zaskoczymy, mlask!

 

Z Grupą Brzuch rozmawiała Zofia Ulańska

 

Zofia Ulańska

Urodzona w 1993 r. w Łodzi. Doktorantka na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, absolwentka krytyki literackiej na tym samym wydziale. Z zamiłowania krytyk nie tylko literatury, ale innych dziedzin sztuki i życia, także autorka scenariuszy przedstawień operowych w ramach łódzkiego projektu „Ale! Opera”. Publikowała w „Polonistyce”, „Małym Formacie”, „Teatrze dla was”, „Kontraście” i „Magnifierze”. W latach 2015-17 była redaktor naczelną portalu „Strona Tytułowa” poświęconego współczesnej kulturze. W 2016 roku zajęła II miejsce w konkursie Krytyka Nova.

***

Betina Bożek

Urodzona w 1993 r. w Krakowie.

Obecnie studentka V roku jednolitych studiów magisterskich na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie.

Laureatka konkursów międzynarodowych, stypendiów artystycznych i festiwali filmowych. Współzałożycielka Grupy Brzuch. Zajmuje się ilustracją i filmem animowanym.

www.instagram.com/tfu.tfu.illustration/
www.facebook.com/BetinaBozekIlustracje/

 

Anna Kubik

Urodzona w 1995 roku w Rzeszowie.

W 2017 roku obroniła pracę licencjacką w pracowni wklęsłodruku u dr. hab. Marcina Pawłowskiego na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN w Krakowie. Obecnie jest studentką na Wydziale Grafiki w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Współzałożycielka Grupy Brzuch. Uczestniczka kilku wystaw zbiorowych w kraju. Zajmuje się grafiką i książką artystyczną.

www.facebook.com/AnnaKubikArt/

 

Weroniak Stencel

Urodzona w 1993 roku w Żorach.

Ukończyła I stopień studiów na kierunku kulturoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Obecnie jest studentką V roku krytyki literackiej na Wydziale Polonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Zajmuje się fotografią i kolażem, od pięciu lat tworzy zina o nazwie Gazeta Musi się Ukazać. Uczestniczka wystaw zbiorowych i indywidualnych w kraju i za granicą. Współzałożycielka Grupy Brzuch. Od niedawna zajmuje się także ilustrowaniem swoich tekstów artystycznych.

www.web.facebook.com/gazetamusisieukazac/

www.instagram.com/gazetamusisieukazac/

www.facebook.com/wykolazprzygodny/

www.instagram.com/bebons_art /