Mam wrażenie, psiakrew, że mnie moja własna Konstrukcja Myśli podgląda. I to trwa. Aż mnie w odpowiednim świetle ujrzy, a potem cap, do Magazynu Nieprzeoczenia.
I ma potem albumy, albumiki i każde moje osobiste „albo” wyłapuje. Następnie proces neutralizacji uczuć stosuje, wymachuje tymi zdjęciami z moją osobą, w jakiejś konkretnej sytuacji i powtarza „ależ to nie Ty.”
Taki papierosek, psiakrew, odpalam z konstrukcją na głowie. I wiem doskonale (doskonalle de la cacy!), że to od jej aranżowania zależy, że ona parametry dobiera, przesuwa mnie w lewo i w prawo. Rękaw podwinie, kieszeń wygładzi, w pupkę uderzy. Kauczuk, psiakrew, odbije. A jednak w sedno sprawy nie trafia. Ona tylko tak żebym się z czymś kojarzył, żebym wyglądał.
Uwielbia mój mechanizm rozczarowania, jak ona to uwielbia! Jak rozkosznie pracuje Konstrukcja, gdy ulegam jej rozkazom! Jak mlaska przy katalogowaniu kadrów, na których wydobywam swoje smutne klaunostki. Jak przeżuwa bez listości moje przyzwolenia na ucieczki od tematu.
Kiedy formuje z dymu rozmaite gatunki jeleni, a czasem trafi się bóbr, patrzę tylko przez chwilkę. Chyba, że wyjdzie olbrzymi łoś, to chwilę. Leśna kraina lepiona z wydawań znika po chwili, pompując kolejny smrodek zażenowania. To takie naturalne!
To jakiś żart. Moja Konstrukcja na głowie ma te wszystkie obrazy w swojej wewnętrznej strukturze. Magazyn Nieprzeoczenia jest mi jednak obcy, mam tam ciągle złośliwy zakaz wstępu. A ja złośliwie, że mnie to nie obchodzi.
Ja nie jestem w zgodzie, psiakrew, z moją własną Konstrukcją Myśli. A coś muszę mieć na głowie.