Zbiornik obrazów

„Żyjemy w społeczeństwie spektaklu”, w zbiorowej symulakrze, wśród reprodukowanych wyobrażeń, w potężnym white cubie, na którego ścianach projektowane są wrażenia. Oswojona iluzja, bezpieczne schematy. Jest dobrze jak się nie wychylasz. Powielasz wzory. To dobre. To sprawdzone. Zaakceptowane. Nie ma co się szarpać. Nie zerkaj za kotarkę, bo stracisz grunt pod nogami.

Od obrazu nie uciekniesz.

Media bombardują wizualnym przekazem. Docierają rożnymi kanałami. Podprogowo, instynktownie, podświadomie. Rzeźbią wyobrażenia. Nadają kształty lękom i pożądaniom. Pokazują jak ma być i jak będzie. Globalny kalifat, separatyści, knoppers o w-pół-do-dziesiątej rano, magnez dla mężczyzn, magnez dla kobiet, śpiewające fortepiany i moda na sukces. Pozlepiana papka. Przetrawione gówno. Już nie wiadomo, czy to twój film, czy to twoja bajka. Grzebiesz w tym śmietniku, bo co ci zostało? Szukasz jakiegoś skrawka, z nadzieją, że jeszcze będzie piękniej, jeszcze będzie prawdziwiej ale pacjent nie rokuje dobrze, właściwie, pacjent nie rokuje wcale.

Guy Debord pisał, że„świat został już sfilmowany, teraz pora go zmieniać”, wejść w inne tryby, wykorzystać obrazy jako narzędzie dla stworzenia różnicy. Pisał o tym już kilkadziesiąt lat temu, przez ten czas zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Wygenerować swoje strategie. Czerpać przyjemność z tego, co mamy. Raz konformistycznie, raz po partyzancku. Idziemy dalej i głębiej w rzeczywistość spektaklu.

„Telpod” Zbiornika Kultury wszedł do Krakowa taktyką oporu.

Już samo jego istnienie mówi „mamy dość”. Na przekór wystawowym schematom. Poszli w brzydkie budynki, gdzie w brzydkich czterech ścianach robią swoją małą rewolucję. Nie white cube, nie ładne obrazy, nie „patrz i podziwiaj”, nie utarte schematy, nie te same osoby. Proponują, szukają, podejmują spontaniczne decyzje. Wykorzystują specyfikę przestrzeni, jej własną opowieść. Jest im duszno, wychylają głowę z krakowskiego smogu, żeby odetchnąć świeżym powietrzem. „Telpod” to z jednej strony ukłon w stronę miejsca, odwołanie do jego historii i zakładów produkcji, jakie się tam kiedyś znajdowały. Projekt site specific, gdzie sztukę tworzy całość obecnych elementów. Ściany, kable, metalowe instalacje, wideo-arty i ludzie. Niby wchodzą sobie w drogę, zasłaniają, utrudniają „konsumpcje”. Ale tu nie chodzi o podziwianie, chodzi o współ-bycie i współ-tworzenie. Jesteś, żyjesz, palisz, pijesz, patrzysz i uczestniczysz. Jesteś częścią całości. Cztery wideoartowe ekrany: trzy wewnątrz i jeden mapping na postindustrialnej elewacji. Odbicia na szybach, lustrze, ścianach i twarzach. Przestrzeń się rozszerza. Nabiera kształtów. Zmienia się. Projekt zasadza się na found-footage, obrazach znalezionych, reklamach, retro-klipach i organicznych kadrach. Pop-papka i artystyczna impresja. W sąsiedniej sali znajduje się instalacja: ekran telewizora, wciągający, niebezpiecznie. Zaglądasz do jego wnętrza i wpadasz w „nic”, bo jedyne co możesz zobaczyć to ciąg przesuwających się hipnotycznie kwadratów.

“Telpod” jest punkowy i zdecydowany. Miesza. Ma niepopularną formę. Same wideoarty, to nie częsta impreza w Krakowie. Ale artystów i artystki Zbiornika to nie obchodzi, robią co uważają za słuszne, na przekór temu co było i co jest. Wiedzą kiedy przestać klaskać. Nie chcą reprodukować, chcą tworzyć. I powodzenia! Ja w to wchodzę.

Wernisaż wystawy “Telpod” odbył się w siedzibie Zbiornika Kultury 29 sierpnia 2014 >>> www.facebook.com/oficjalny.fb.zbiornik.kultury?fref=ts

Sabina Drąg

Telpod w Zbiorniku Kultury

materiał fotograficzny archiwum Zbiornika Kultury