Komunikacja międzygatunkowa – obserwacja, absorpcja, halucynacja, afirmacja – Dagmara Pochyła

Zanim zanurzycie się w lekturze na swoje usprawiedliwienie powiem tylko tyle, że nie jestem specjalistką w dziedzinie biologii, chemii, czy etnologii. Jestem magistrem sztuki, artystką plastyczką, jak głosi mój dyplom. Ten tekst jest zatem próbą wyznaczenia wielkiego logiczno-intuicyjnego zygzaka i połączenia często pozornie odległych wątków w dość frapującą (przynajmniej według mnie) całość.

Marisa de la Pena

Kilka lat temu znajomy zaproponował mi abym, do wytwarzania kefiru, spróbowała zastosować grzybek tybetański. Sam hodował go od dłuższego czasu i bardzo chwalił sobie jego właściwości. Przyznał też, że sporo satysfakcji sprawia mu dzielenie się grzybkiem z innymi ludźmi. Rozdawał go za darmo i przekonywał kolejne osoby do stosowania go w codziennej diecie. Wyraził też pewną myśl, która stała się punktem wyjścia dla moich rozważań na temat komunikacji międzygatunkowej. Mianowicie podejrzewał (mówił to całkiem serio), jakoby grzybek mógł wpływać na zachowanie ludzi i że on sam spożywając i rozmnażając go stał się jego wspólnikiem. Zabrzmiało to dla mnie zabawnie, ale poprosiłam go aby wytłumaczył mi, na jakiej podstawie tak sądzi. Według mojego znajomego wraz z wejściem w posiadanie grzybka wszedł z nim w swoistą relację. Zaczął konsumować produkty powstałe w wyniku obecności grzybka oraz częściowo sam grzybek. W ten sposób wszedł w symbiotyczny stan zespolenia z przedstawicielem innego gatunku. Mówił – wciąż go rozmnażam i przez to poszerzam jego terytorium bytowania. To nie jest potrzeba pochodząca wyłącznie ode mnie, przecież nic z tego nie mam. Za to grzybek tak.

Komunikacja (łac. communicatio), to wymiana, łączność, rozmowa. Komunikowanie się, to przekazywanie, za pomocą znaków, treści między uczestnikami procesu – nadawcą i odbiorcą. Musi istnieć między nimi wspólnota kompetencji komunikacyjnej, czyli powinni oni posiadać umiejętność kodowania i dekodowania przekazów w sposób zrozumiały i podobnie interpretowany przez drugą stronę. A zatem biorąc na warsztat związek grzyba i człowieka, czy możliwe jest aby wypełnili oni ( a jeśli tak, to w jaki sposób) założenia powyższej definicji? Najważniejszy warunek jest spełniony gdyż istnieje nadawca i odbiorca, nie możemy również wykluczyć, że są pewne informacje, którymi mogą się obie strony wymienić. Czy istnieje kod? Na pewno ze strony człowieka. Człowiek to przecież inteligentne stworzenie – koduje za pomocą mowy ciała, mimiki, obrazów, języka pisanego i mówionego. Czy grzyb koduje? Załóżmy, że tak. Czy zatem istnieje wspólnota kompetencji komunikacyjnej? Małe dziecko np. ma ową wspólnotę komunikacyjną z dorosłym mocno ograniczoną. Podobnie jak szympansy lub delfiny dziecko uczy się posługiwać kodem. Oznacza to, że istnieje możliwość wytworzenia wspólnej platformy komunikacyjnej, a powodzenie w dużej mierze zależy od chęci porozumienia. Być może w przypadku grzyba i człowieka to grzybowi bardziej zależy na porozumieniu. Być może to grzyb wysyła komunikaty, a człowiek na pewnym, mało świadomym jeszcze poziomie je odbiera.

Szaman wytłumaczy

Amerykański etnobotanik i filozof Terence McKenna w 1971 roku odbył podróż do puszczy Amazońskiej,  podczas której miał zająć się badaniem roślin zawierających związki tryptamin , wykorzystywanych przez tamtejszych szamanów do uzyskiwania łączności z wszystkimi poziomami bytu. Przypadkiem jednak on i jego brat Dennis weszli w rewolucyjny związek z grzybami psylocybinowymi, co doprowadziło do powstania niezwykłej teorii wpływu środków psychoaktywnych na rozwój cywilizacji (tzw. stoned ape theory). Pomijając całą historię, która wydarzyła się w La Chorerra (1) obaj bracia McKenna wyraźnie wskazują na istnienie komunikacji grzyb-człowiek. W sporządzonej przez Dennisa “instrukcji” na temat tego jak osiągnąć stan pełnej łączności z wszechświatem, pierwszym punktem jest: grzyb musi zostać zjedzony i usłyszany. W wielkim skrócie, grzyb stanowi “tryptaminową antenę” (2). co powoduje, że człowiek jest w stanie usłyszeć dźwięk o konkretnej częstotliwości, a następnie sam go wygenerować dostrajając się do niego i tym samym przejść do kolejnego etapu procesu, którego celem jest osiągnięcie pełnej świadomości oraz wejścia w posiadanie umiejętności komunikacji z wszelkim bytem. Jakkolwiek dwóch studentów jedzących grzyby, pijących ayahuascę i palących jointy w puszczy Amazońskiej może wydać się mało obiektywnym dowodem na istnienie możliwości komunikacji międzygatunkowej jest dużo więcej przykładów w historii ludzkości wskazujących na intrygującą powtarzalność podobnych doświadczeń. Szamani amazońskich plemion mówią, że wszystkie stworzenia mają swojego ducha w ayahuasce, co oznacza, że roślina ta stanowi portal lub łącznik z resztą żyjących istot. McKenna mówi o właściwości psychodelików jaką jest rozmywanie granic, rozmywanie iluzji osobności. Mówi o morfogenetycznym  polu, które jest widzialne po zażyciu psychoaktywnych substancji. Takie wizje i doświadczenia w latach 50-tych były badane przez naukowców. W materiałach video dokumentujących eksperymenty np. z LSD można usłyszeć powtarzające się wypowiedzi badanych; o niesamowitym pięknie, które dostrzegają, o zatraceniu poczucia siebie jako indywiduum bez jednoczesnego odczuwania lęku. Jedną z badanych była kobieta będąca przeciętną amerykańską panią domu. Oto fragment rozmowy z nią w trakcie eksperymentu:

Badający: – Jak się pani czuje w środku?

Badana: – W środku… ja nie mam środka.

Badający: – Wszystko jest jednością?

Badana: – Byłoby gdyby pana tu nie było (po chwili) tak, wszystko jest jednością. Pan nie ma z tym nic wspólnego. Jestem jednością z tym czym jestem.

Badana: – Nigdy nie widziałam tak nieskończonego piękna. (…) To mnie przeniknęło.

Badający:  – Czy pani to czuła?

Badana: – Czy ja… ja? Ależ nie ma MNIE!!!  (…) Wszystko jest piękne,  cudowne i … żywe. (3)

John Marco Allegro jest autorem oryginalnej koncepcji głoszącej, jakoby judaizm i chrześcijaństwo wywodziło się z kultu płodności, a przeżycia religijne opisane w Biblii następowały po spożyciu grzybów i innych środków halucynogennych. Jerzy Tomasz Bąbel w swojej pracy pt. Środki psychoaktywne w kulturach megalitycznych Europy Środkowej  rzetelnie przedstawia podobne wątki lub ich tropy pisząc m.in. “Psychogenne obrazowanie było doznawane przez ludzi we wszystkich kulturach i wszystkich okresach ludzkiej historii. E. Bourguignon (1977) stwierdziła wręcz, że ponad 90% spośród rozpatrywanych przez nią 488 społeczności znało zinstytucjonalizowane formy i metody zmieniania stanów świadomości. Środki te były niejako wmontowane w owe kultury i miały sankcje religijne.” (4) To, za co uznamy grzyby lub rośliny; za narzędzia, czy za wspólników lub nawet nauczycieli zależy od tego,  jak bardzo jesteśmy przywiązani do antropocentrycznej perspektywy. Niezależnie od ostatecznych wniosków, do których każdy musi dość sam, sądzę, że warto jest utarte ścieżki i zapuścić się w gęstwinę nowych potencjałów.

Absorpcja – komunikacja chemiczna

Odejdźmy na chwilę od duchowego aspektu doświadczeń psychodelicznych. Zejdźmy na ziemię i przyjrzyjmy się chłodnym okiem, co takiego wydarza się w namacalnym świecie kiedy człowiek spotyka grzyba. Na poziomie chemicznym dzieje się bowiem bardzo dużo. Nasz mózg oraz gruczoły produkujące hormony i enzymy tworzą delikatną równowagę związków chemicznych w naszych ciałach. W zasadzie wszystko, co spożywamy, czym oddychamy lub wchłaniamy przez pory skóry można sprowadzić do związku chemicznego lub grupy związków. Wchodzą one w reakcje na różnych poziomach z “naszą chemią”. Czy zatem obecność obcej chemii w naszym organizmie można uznać za formę komunikacji? Ciekawym przykładem jest grzyb zamieszkujący nasze ciała, drożdżak Candida Albicans. Stanowi on florę fizjologiczną przewodu pokarmowego u 40-80% populacji. Żywi się cukrami. Często dochodzi do jego przerostu, co powoduje liczne zaburzenia w pracy organizmu. Jednym z objawów kandydozy jest niepohamowany apetyt na słodycze. Czy to możliwe, że grzyb wpływa na zachowanie swojego “żywiciela”? Cukier zawarty w pokarmie jest bardziej potrzebny grzybowi, niż gospodarzowi. Co więcej w przypadku zagrożenia ze strony rozrastającego się grzyba w interesie człowieka byłoby ograniczyć dostarczanie węglowodanów. Tak się jednak nie dzieje. Czy to możliwe, że grzyb skutecznie manipuluje człowiekiem ukrywając się w jego ciele? Inaczej rzecz ujmując, czy to możliwe, że ta forma życia wysyła chemiczne komunikaty podszywając się pod ludzki organizm?

Plants of the Gods, autorzy: Schultes,Hofmann

Udowodniono już, że pierwotniak Toxoplasma gondii, którego obecność w ciele określa się mianem toksoplazmozy, aby przejść swój cykl rozwojowy potrzebuje 2 żywicieli: pośredniego (np. człowiek) i ostatecznego (kotowate). Aby zwiększyć swoje szanse na przejście do żywiciela ostatecznego powoduje zmianę zachowania myszy, obniżając jej lęk. To wyjaśnia dlaczego zainfekowane pierwotniakami gryzonie przestają bać się kotów. Pierwotniaki potrafią też przenikać bezpośrednio do mózgu myszy, również pozbawiając je lęku przed kotem. Oczywiście mysz zakończy swój cykl życiowy jako posiłek kota, a Toxoplsma gondii osiągnie swój cel i zasiedli żywiciela ostatecznego.

Afirmacja – sposób adaptacji

Przez tysiąclecia filozofia i religia utwierdzały nas w przekonaniu o uprzywilejowanej pozycji człowieka. Jednak, jak twierdzi Jolanta Brach-Czaina “(…) ów mocny podmiot dawnej filozofii w swej sztywności jest za ciasny i w dzisiejszych warunkach za mało pojemny dla możliwości, jakie dostrzegliśmy.” (5) Podmiot zatem nie znika, ale staje się otwarty i absorbujący, żyje w symbiotycznej relacji z innymi i oddziałuje oraz jest odbiorcą oddziaływań. Podmiot zyskuje świadomość nierozdzielności z innymi-nieludzkimi, co może prowadzić zarówno do szoku jak i zachwytu. Donna Haraway pisze: “(…) ludzkie genomy można odnaleźć w około dziesięciu procentach wszystkich komórek zajmujących tę pospolitą przestrzeń, którą nazywam moim ciałem; pozostałe dziewięćdziesiąt procent komórek wypełniają genomy bakterii, grzybów, protist i im podobne, z czego jedne grają w symfonii koniecznej dla mojego życia w ogóle, inne łapią okazję nie wyrządzając reszcie mnie, nam, żadnej krzywdy” (6).

Wraz z pracami nad odczytaniem genomu ludzkiego powstawały podwaliny tzw. esencjalizmu informatycznego. Sprowadzenie ciała ludzkiego do konkretnej sekwencji symboli miało przeistoczyć je w czystą informację. Ciało mogło zostać poddane konwersji czy translacji na kod, co jednocześnie nie pozbawiało go materialnego aspektu. I tutaj powróćmy do definicji komunikacji,  w której istotna jest umiejętność kodowania i dekodowania przez obie strony wymiany. Być może dopiero nauczyliśmy się robić to, co w pewnym sensie potrafią od milionów lat wirusy, bakterie, grzyby etc. One od zawsze bowiem żyły poza nami, w nas, i z nami, modyfikując zarówno nasze ciała jak i swoje. Kodując i dekodując informacje płynące z samego faktu, że istniejemy.

“Człowiek i człowiek

zwierzę i człowiek

dwoje zwierząt

zwierzę i roślina

dwie rośliny

ocierają się, zbliżają, łączą

przy każdym spotkaniu przekazywane jest życie.”

Czas wirusów, Hiszpania 2006

 

1 Terrence McKenna,  Prawdziwe Halucynacje, Okultura, Warszawa 2012, s. 7.

2 Tamże, s. 106.

3 Rare footage of 1950’s housewife on LSD (Full Version). Dostępny w Internecie: https://www.youtube.com/watch?v=Si-jQeWSDKc  [dostęp: 2 września 2014].

4  Jerzy Tomasz Bąbel, Środki psychoaktywne w kulturach megalitycznych Europy Środkowej, Taraka. Magazyn Rozwojowy [online], 1 maja 2008 [dostęp: 2 września 2014]. Dostępny w Internecie: http://www.taraka.pl/srodki_psychoaktywne_kulturach_megalitycznych, [dostęp: 2 września 2014]

5 Jolanta Brach – Czaina, Błony umysłu, Sic!, Warszawa 2003, s. 123.

6 Monika Bakke, Bio-transfiguracje. Sztuka i estetyka posthumanizmu, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2012, s. 89.