BADYLOLOGIA Anny Czeremchy: Jej Wysokość Wrotycz

Ciemność zachodzi od ganku. Deszcz wali o dach, przelewa się z kubłów pod rynnami. Świetliki próbują dostać się przez okno do środka. Lipiec w pełni. Dosłownie. Ćmy szaleją pod lampą, konie za stodołą prychają, czasami potupując, jakby bawiły się z deszczem. Zaczynają kwitnąć wrotycze. Ich długie łodygi, jak maszty łódek na marinie, kołyszą się w rytm wiatru i ulewy na górce za ogrodem. Kładą się i falują. Folia malarska na sznurku szumi jak morze. Dziewczyny krzątają się po chałupie. Jest tak bezpiecznie i dobrze, że chcę zapamiętać tę chwilę na zawsze. Wsadzić ją do albumu dobrych wspomnień. Wracać tu ilekroć poczuję się źle. O dzięki ci Dziki Borze, żeś dał mi parę dni bez energii lepiej-wiedzącego oraz wszystko-wiedzącego mężczyzny-pana. W następnym rozdziale życia będę przeorą domu kobiet, a na ołtarzu stanie Bogini od Masturbacji Bulwami Dzikich Roślin, żeby nie powiedzieć Matka Boska Się Masturbująca Mchem i Korzeniem. Będziemy robić ogród, rozmawiać o snach i wzmacniać nawzajem swoje intencje. Będziemy uczyć się jak żyć w zgodzie z naturą, czyli jak stado dzikich zwierząt. Ocierać się o drzewa, żywić pąkami i grzybami. Warczeć, kwiczeć, stękać, śmiać się gromkim śmiechem, płakać w ciszy lub rozdzierając trzewia. Rzeźbić zabawki do erotycznych uciech z kory, korzeni i puchu. A kwiatami wrotyczy wyściełać chodniki, altany, alkowy i ołtarze.

fot. Eliza Kos
fot. Eliza Kos

 

Droga społeczności PROwincji,
Dawno nie pisałam, ale tak to czasem w życiu jest, że blokuje się przepływ. Robiłam inne rzeczy, przyziemne bardzo, związane z budową domu i uprawą warzywniaka. Aż nastał dzień, że piszę do Was list, akurat z wakacji, akurat z rosnącą gotowością do spędzania życia z kobietami i akurat o wrotyczy, bo jest to wyjątkowa roślina o mocach większych, niż zdaje się uczonym. Zjednuje kolejne dziewczyny, kolejne z nas czerpią z jej silnego działania przeciwbólowego, przeciwzapalnego, odkażającego i przeciwrobaczego oraz magii palonych wrotyczy.

Żyjemy w czasach, gdzie aborcja była, jest i będzie zakazana. Wrotycz jest rośliną aborcyjną. Czy podjęłabym się aborcji ziołami? Nie, a przynajmniej nie opowiem się za tym na łamach pism. Jak mam atak migreny to biorę Etopirynę, jak zajdę w niechęcią ciąże, to wezmę Misoprostol i Mifepriston. To jest aborcja farmakologiczna. Z prostej przyczyny, jesteśmy tak odklejone od natury, że nawet dobre stare szarlatanki i modny guru mogą nie dać rady z ludzkim strachem i niepewnością. Zwłaszcza, że my się dopiero uczymy wzajemnego wsparcia i nieoceniania się wzajemnie. Mam nadzieję, że to się odwróci na dobre. Że będziemy umiały czuć i czytać swoje ciała, że będziemy jak dzikie krowy iść po swoje i wreszcie, że trafię na opowieść o udanej aborcji ziołowej i stanie się to kolejnym światłem w tunelu dla ruchu aborcyjnego. Wrócą siły wszechmocnych kobiet matek i radykalnego ufania samym sobie. Może to mrzonka, nie szkodzi, puszczam w ruch zaklęcie.

W każdym razie wrotycz jest silnie rozkurczowa i powoduje poronienie, chciałabym porównać to do jej przeciwpasożytniczego działania, ale czy zostanę dobrze zrozumiana? Jak samoistnie się poroni, to za jej pomocą oczyszcza się macicę. Pić i robić nasiadówki. Nasiadówki wrotyczowe są korzystne w wielu schorzeniach tzw kobiecych. Swędzenie, pieczenie, stany zapalne pochwy i cewki moczowej – kucać nad miską z wrotyczowym odwarem. Można dodać do odwaru, oprócz wrotyczowych kwiatów, liści olchy i szałwii. Odwar to zioła krótko gotowane i odstawione pod przykryciem na kwadrans do pożądanego naciągnięcia.

fot. Eliza Kos
fot. Eliza Kos

Wrotycz jest przeciwpasożytnicza. Można nią robić kuracje przeciw robakom. Jest przeciwbólowa. Można ją pić przy bólach głowy, zęba, kolana, pleców. Jest przeciwgorączkowa. Można ją pić w zaziębieniu lub w profilaktyce zaziębień, czyli żeby nie chorować. Wzmacnia. Tak, jest pewna w działaniu, wzmacnia organizm i podnosi jego odporność. Jest zielem gorzkim, czyli wspomaga trawienie, po przejedzeniu w sam raz. I nie lubią jej robaki, owady, krętki czyli m.in kleszcze. Zapach je odstrasza i jak się już kleszcz wbije w ciało, to trza go wyjąc i popić herbatek z gorzkich ziół. Z wrotyczu, piołunu, goździka, liści orzecha włoskiego, bagna zwyczajnego. Gorzkie zioła w ogóle odstraszają robactwo. Nie tylko używane wewnętrznie, ale też palone w kadzidłach.

Sierpień sprzyja robieniu zawiniątek roślinnych, motaniu roślin wplatając w nie intencje, z kwitnącej wrotyczy, krwawnika i bylic, suszeniu ich na sznurkach na słońcu i paleniu potem przeciw komarom, przeciw gzom w oborach, przeciw muchom w kuchniach i złym duchom w chałupach.

Wrotycz jest też przeciwdepresyjna. W ogóle w obniżonym nastroju, nerwach, lękach, można wrotyczy sobie popić. Tu nie będę się rozpisywać o substancjach czynnych w roślinie i badaniach naukowych, bo mało kto się tym aż tak interesuje, a wnikliwe dotrą do źródeł, wiadomo. W każdym razie we wrotyczy jest mnóstwo healerów, szamanów i wróżek. Wystarczy się z Jej wysokością zapoznać poprzez literaturę, rytuał, ceremonię, mszę, napar, bukiet, rozmowę czy co tam chcemy i umiemy i dać jej się ponieść. Pozwolić, żeby prowadziła w tańcu, żeby jej silny zapach i gorzki smak pchały nas tam, gdzie mamy dojść.

Napary z wrotyczy będą łagodzić bóle miesiączkowe. Będą działać łagodnie napotnie, wzmocnią krew i wątrobę, będą leczyć trądzikową cerę, „smród z ust oddalać” – jak to pisał Syreniusz – „z hanyżem i imbirem podawany”. Będzie też perfumą odprężającą do kąpieli, luksusowym dzikim spa. Na niesforną skórę. Na łuszczycę i atopie. Na grzybice. Na wszy, na łupież, na przetłuszczające się włosy.

Tak po prawdzie, to my jako ludzkość jesteśmy tak zachłanni i tak niewarci dobra i serdeczności roślin, jak zwyrodnialce traktujemy naturę, że trochę pluję sobie w brodę, jak tak promuję samoróbstwo roślinne. Ale wierzę na dnie serca, że potrafimy z nich korzystać mądrze i że instynktownie i jednocześnie globalnie wracamy do źródeł i może to nas jakoś uleczy. Ukoi i uspokoi. Rośliny są mocarne, pomagają i wybaczają ludziom, ale potrafią też skrzywdzić. Wrotycz spożywana w dużych dawkach także może skrzywdzić. Odsyłam do pism.

Ale można z niej zrobić dobre domowe kosmetyki.

Macerując w oleju zimnotłoczonym konopnym lub rzepakowym (bio!) po 3 tygodniach uzyskamy lecznicze i odżywcze serum do twarzy – po przefiltrowaniu przechowywać w lodówce i nakładać kapkę na wilgotną twarz.
A wcierkę do włosów, macerując ją w occie jabłkowym, a potem dodawszy do tego wyciągu alkoholowego z pokrzywy, brzozy, łopianu, tataraku, wszystko połączyć z wywarem ze skrzypu.

Dokładny przepis:

Nastawiamy ocet wrotyczowy na tydzień. Wrotyczowe guziki – żółte kwiatki – „głęboko masujemy” – jak mawia Ruta Pindyrynda – czyli rozdrabniamy – w kamiennym moździerzu lub ceramicznym suribachi. Pół szklanki utartych kwiatów zalewamy szklanką octu jabłkowego. Domowego. Następnie szukamy i zbieramy kłącze pokrzywy, liście i korę z młodej gałązki brzozy, korzeń łopianu i kłącze tataraku. Wszystkiego po garstce. Siekamy, rozdrabniamy każde z nich po kolei i każde z nich osobno zalewamy wódką w małych słoiczkach np po koncentracie pomidorowym. Dosłownie łyżeczka rozdrobnionego ziela i kieliszek/dwa wódki. Zarówno ocet jak i wódeczki codziennie mieszamy, wstrząsamy, dynamizujemy surowiec. Tak to się mówi profesjonalnie. Potem cedzimy za pomocą szmatki. Mamy oto kilka ekstraktów roślinnych sprzyjających pielęgnacji skóry głowy i włosów.

BADYLOLOGIA Anny Czeremchy: Topola

Następnie znajdujemy skrzyp. Zbieramy 10 -15 roślinek, rwiemy na mniejsze kawałki, wrzucamy do garnka, zalewamy 2 szklankami wody. Gotujemy pod przykryciem jak zupę. Skrzyp gotujemy przesadnie długo, dopiero po około 40 minutach na małym ogniu odda w pełni swoją moc. Część wody wyparuje. Po wystudzeniu przechodzimy do zrobienia produktu właściwego:

50 ml octu wrotyczowego
150 ml wywaru ze skrzypu polnego
10 ml każdej z 4 tinctur, bo tak z kolei profesjonalnie nazywa się wyciąg alkoholowy na zimno. Tinctura.
Powstanie szklanka wcierki. Przelewamy do butelki z pipetką lub atomizerem i wcieramy śmierdziucha w skórę głowy. Efekt zdrowia na włosiu murowany. Kuracja powinna trwać 2-3 tygodnie przy codziennym wcieraniu bez względu na stan czystości włosów. Po myciu, po wstaniu, przed pójściem spać, kiedy wygodnie. Wcierkę powtarzamy kiedy włos znów zmierzwiony, a skóra głowy swędząca. Raz na kwartał wystarczy.

Płukanki natomiast wrotyczowe w połączeniu z macierzanką i żywokostem będą wzmacniać, zmiękczać i olśniewać fryz. Także w połączeniu z odrobiną domowego octu, ciało lubi octy w połączeniu z ziołami.

O wrotyczy, myślę, trzeba pisać poematy, listy dziękczynne, opowiadania i bajki. Obecny czas sprzyja literaturze roślinnej, ludzie łakną roślinności w domach, ogrodach, diecie i życiu. Czekam więc na listy o przygodach z wrotycką (wrotycz po śląsku) od najwierniejszych czytelniczek. Najchętniej erotyczne, wydajmy kiedyś wspólny tomik poezji fitoerotycznej.

Z wakacyjnym ukłonem, pełnym czułości do przyrody, mokrą od deszczu ręką Wam macham i wspomnę jeszcze tylko, że kiedyś wrotycz była rodzajem żeńskim. Teraz mówi się i pisze o niej w rodzaju męskim. W mojej książce pisałam o nim „Wrotycz pany, wrotycz król”, teraz piszę o niej, bo czuję, że w służbie kobietom to inne kobiety są po prostu godne zaufania, ale może wrotycz jest tak naprawdę trans i tego trzeba się trzymać? Niech żyje transwrotycz!

Więcej Badylologii na PROwincji!

Anna Czeremcha – instruktorka zielarstwa i zrównoważonej dzikiej kosmetyki, propagatorka czułych spacerów zielarskich i dzikiego spa, autorka profilu Badylologia w social media. Autorka książki „Istoty roślinne”, książki o chwastach i ich funkcjach dla człowieka. Trzy lata prowadziła kolumnę Zielsko Czarodziejsko w lokalnej gazetce. Na co dzień zajmuje się prowadzeniem wykładów i warsztatów, w tym turnusów zielarskich dla kobiet.

Eliza Kos – fotografka, jej zdjęcia można oglądać na profilu Eliza Kos Foto. Od trzech lat współpracuje z Anna Czeremchą, co zaowocowało m.in. albumem „Istoty roślinne” wydanym w 2019.  >>> www.instagram.com/elizakos_kos/