Jezu jestem grzesznikiem i potrzebuję twojego przebaczenia – Kamil Kuitkowski, Anna Batko

>>> Po zakamarkach wystawy „Miłośnik” oprowadzają nas jej twórcy Ania Batko i Kamil Kuitkowski.

Miłośnik

Kamil Kuitkowski:

Idea i metoda
Miłośnik to instalacja, która powstała w ramach Cracow Gallery Weekend oraz przede wszystkim jako część festiwalu Queerowy Maj, Zaproponowaliśmy z Anią historię, inną niż ta która zazwyczaj kojarzy się z wystawami Queerowego Maja… Chcieliśmy wejść w inne społeczne dyskursy, wykraczające po za przysłowiowe „niech nas zobaczą”. Postanowiliśmy opowiedzieć o wyparciu, o normie tak opresyjnej że doprowadza do szaleństwa. Całość budowaliśmy w metodzie, osobiście bardzo mnie fascynującej. Sam nazywam ją „instalacją found footage”, w ramach której, na równych prawach pojawiają się i spotykają: prace artystów, znajdowane przedmioty, zabiegi aranżacyjne. Staraliśmy się skonstruować jak najbardziej realistyczną przestrzeń stereotypowego polskiego „dużego pokoju”. Zbudowaliśmy mieszkanie które tak naprawdę wszyscy znamy. Chcieliśmy dać widzowi dziwną możliwość wejścia w czyjąś prywatną przestrzeń, wejścia w inną rzeczywistość, która jeżeli tylko przyjrzymy się bliżej rozpada się w swoim realizmie. Pęka ujawniając to co ukryte.

Opowieść o Miłośniku
Stworzyliśmy z Anią tę postać. Miłośnik jest homoseksualistą egodystonicznym, kimś kto albo przez całe swoje życie nie chciał się przyznać przed samym sobą do tego kim jest albo musiał z przyczyn społecznych, kulturowych stać się kimś innym. Chciał kochać inaczej a mógł kochać tylko normalnie. Miłośnik ma około 60 lat stąd to wnętrze jest takie, zakorzenione w przeszłości. Tylko tak naprawdę to wszystko dzieje się tu i teraz.

Nadmiar i pustka
Tu jest jeszcze jeden wątek który mnie interesuje, gromadzenie i nadmiar. Nadmiar przedmiotów, który w gruncie rzeczy skrywa pustkę Ja, Ja uświadomionego. Ukryte nigdy nie znika i stukocze gdzieś z wnętrza szafy. Tutaj z szafy nigdy nic nie wyszło ale czasem coś wycieka z tego misternie uplecionego zbioru, wyłania się nieoczekiwanie z kompulsywnego gromadzenia, zbieractwa Miłośnika… Jeśli się tylko poszpera można znaleźć ukryte tropy: falliczne motywy, pięknych żołnierzy czy nawet pornograficzne skrawki z gazet. I tak to jest skonstruowane.

Wystawa
Mamy na tej wystawie prace siedmiu artystów, którzy zgodzili się na tę formułę, na pewną dozę anonimowości i zagubienia się w kolekcji Miłośnika… poza Tomkiem Rogalińskim, który żeby być podpisanym wysłał do Miłośnika list z reprodukcjami swoich prac. Jest wazonik z serwetką, to praca Moniki Drożyńskiej, która kiedyś usłyszała że „serce i strzała to znak pedała”. W kolażu na ścianie zbudowanym przez nas, głównie przez Anię, znajduje się mnóstwo starych zdjęć oraz prace Bogusia Bachorczyka. Na oknie jest Teresa Gierzyńska. Jej praca właściwie wychodzi poza mieszkanie Miłośnika. Jest tym co może i chce on zobaczyć, wyglądając przez okno. Na krześle są notatniki Pawła Olszyńskiego, które tak naprawdę są notatnikami samego Miłośnika. Na telewizorze wyświetlane jest wideo Przemka Branasa. Wybraliśmy to miejsce jako to w którym ujawnia się podświadomość Miłośnika. W szafie i obok niej na ścianie są obrazy Łukasza Stokłosy – dwa autoportrety św. Sebastiana, pełne homoerotycznych inklinacji.

Miłośnik

Ania Batko:

Idea
Pomysł na stworzenie wystawy narodził się dzięki współpracy z Księgarnią / Wystawą w ramach „Kombuchy”, kiedy wspólnie z Kamilem realizowaliśmy pracę „Kąpiący się dandysi”, taki kuratorski autokomentarz do warsztatów, których wystawa była rezultatem. Wymyśliliśmy wtedy taką koncepcję, a właściwie to Kamil wpadł na pomysł, stworzenia postaci homoseksualisty egodystonicznego. Nikt nie wiedział tak naprawdę o co chodzi z tym egodystonizmem, a chodzi o człowieka który jest homoseksualistą, ale albo nie zdaje sobie z tego sprawy, albo zdaje, ale podświadmie wypiera się tego i ukrywa swoją prawdziwą tożsamość . Fikcyjna biografia miłośnika była dla nas punktem wyjścia, ale jak się potem okazało, sam proces jej pisania nigdy się tak naprawdę nie skończył, trwa nadal, a historia naszego bohatera nieustannie się rozrasta, zbiera w sobie wiele różnych opowieści, ludzi których znamy, których poznaliśmy w trakcie trwania wystawy, albo tych o których tylko słyszeliśmy, czy gdzieś o nich czytaliśmy.
Sam tytuł ma dwojakie znaczenie – z jednej strony odnosi się do miłości, czyli najważniejszego obiektu pożądania, czegoś, czego miłośnik nigdy nie zaznał, bo jest to wbrew jego psychice, wbrew jego ego i wbrew jego wychowaniu, a przecież, tak jak każdy, zawsze tego pragnął. A z drugiej strony do miłości rozumianej jako obsesja na punkcie różnych przedmiotów, które stanowią pewien ekwiwalent, substytut uczucia, emocji. On te swoje przedmioty naprawdę kocha. […]
To był duży wysiłek scenograficzny, ale staraliśmy się stworzyć przestrzeń w której homoseksualizm będzie się ujawniał stopniowo, funkcjonował w sposób zawoalowany. I w tym sensie najwiekszym wyzwaniem było znalezienie równowagi, pomiędzy tym co dosłowne, a tym co już całkiem nieoczywiste.

Rola kuratora/ki
Rola kuratora i rola artysty bardzo często się ze sobą spotyka, zderza i ściera. To są dwa różne warsztaty ,ale gdzieś od 10, 20 lat dominuje wizja kuratora, który jest nie tylko opiekunem artysty ale na równi z nim tworzy wystawę, wspólnie wypracowywują jej kształt, budują konteksty i wizje. Miłośnik był dla mnie ciekawą sytuacją pracy, również dlatego, że Kamil jest artystą, który stał się kuratorem, a ja jestem raczej teoretyczką i kuratorką aniżeli artystką. Mogliśmy stworzyć wystawę, nakręcić film albo napisać powieść. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na formułę maksymalnie otwartą, fukcjonującą gdzieś na rozdrożach, ujawniająca przecinające się trajektorie dyskursów, która wbrew pozorom nie domaga się dookreślenia, nie wymaga też definicji. Jest scenografią, instalacją i wystawą zbiorową. Planem filmowym i dziennikiem. Wszystkim po trochu.

Sztuka jako narzędzie zmiany
Myślę, że walka o emancypację homoseksualistów trwa, choć na pewno odbywa się to na wielu różnych poziomach i wygląda zupełnie inaczej niż jeszcze 10, czy 15 lat temu. Dla nas ważny jest społeczny kontekst wystawy, ale z drugiej strony Miłośnik to też figura artystyczna. I chociaż lubię sztukę zaangażowaną, to wiążę się ona z pewnym ryzykiem. Raz, że tego typu twórczość lubi być instrumentalizowana, a dwa, że granica pomiędzy sztuką, polityką i publicystyką jest bardzo cienka, bardzo łatwo można się tutaj zagubić i wpaść w pułapkę. Sztuka jest narzędziem, które może zmieniać świadomość, wpływać na społeczną rzeczywistość, ale przede wszystkim na drodze przemyśleń. Procesu zachodzacego węwnątrz podmiotowości. I Miłośnik, mam nadzieję, jest takim właśnie narzędziem. Nawet, jeżeli ta zmiana miałaby dotyczyć jednej, dwóch albo trzech osób. Tyle, że jak mówi Zizek, każda prawdziwa zmiana boli.

rozmawiali Aleksander Celusta i Sabina Drąg

Miłośnik

materiał fotograficzny pochodzi z archiwum “Miłośnika”