Jakub Stanek, „Człowiek bez przeszłości”

Uczucie, że urodził się w złym miejscu i czasie towarzyszy mu przez całe życie.

W okresie dzieciństwa, nie ma żadnego wyobrażenia o otaczającym go świecie. Urodził się w małej miejscowości na południu Polski. Jego dzieciństwo przypada na lata osiemdziesiąte – czas przemian polityczno-ekonomicznych, których on w żaden sposób nie doświadcza. Miasteczko, w którym się wychowuje rozpoczyna przemiany dopiero
pod koniec lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku.

Jakub Stanek

Jedyny źródłem informacji dotyczących zewnętrznego świata jest jego nadopiekuńcza mama. To ona posyła go w wieku 7 lat do kościoła, by służył jako ministrant. Z początku proboszcz nie chce przyjąć chłopca tłumacząc, iż przyjmuje dzieci od 10 roku życia. Zgadza się dopiero po licznych namowach matki chłopca.

Matka- kobieta twardo stąpająca po ziemi, o charakterze despotycznym, nieugięta i zamknięta na zdanie różniące się od jej własnego. Przekonuje księdza tłumacząc, że widzi tylko jedną opcję ratunku dla syna, przed degradacją moralną, na która mogliby mieć wpływ rówieśnicy. Oni przecież całymi dniami szlajają się po miasteczku szukając
rozrywki. Sama nie raz widziała jak 10-12 latkowie pochowani w bramach pili piwo palili papierosy.

Na początku lat 90 otrzymuje błogosławieństwo i zostaje przyjęty do służby liturgicznej w miejscowej parafii. Z początku jest niepewny, onieśmielony. Szybko staje się ulubieńcem proboszcza. Ten często zaprasza chłopca do zakrystii na słodycze i dysputy o bogu, szkole i rodzinie. Mały ministrant jest szczęśliwy, że wreszcie znalazł
prawdziwego przyjaciela. Czuje dumę, że ksiądz najczęściej widuje się właśnie z nim. Jest przecież autorytetem dla wszystkich w miasteczku, liczącym 15 tysięcy mieszkańców.

Jest rok 2002, wychodzi z podziemi dworca Warszawa Śródmieście. Jego oczom ukazuje się piękne miasto z drapaczami chmur, mnóstwem ludzi, gdzie każdy gdzieś się spieszy. Idąc dumnie wyprostowany jedną z głównych ulic Warszawy, snuje plany na najbliższe tygodnie. W pierwszych dniach zrobi rundę po mieście by roznieść swoje CV po salonach fryzjerskich. Następnie wynajmie mieszkanie. Jego myśli pochłaniają plany, gdy ktoś trąca go barkiem. Niczym porażony, energicznym ruchem obraca się za nieuprzejmym przechodniem by zwrócić mu uwagę. Otwiera usta by wypowiedzieć słowa. W tym samym momencie w jego nozdrza wdziera się silny zapach męskich
perfum, który przywołuję wspomnienia z czasów gdy miał 11 lat.

Puka do dużych, dębowych drzwi. Otwiera je powoli. Widzi księdza – swojego prawdziwego przyjaciela, którego odwiedza już 4 lata. Zachęcony gestem ręki wchodzi do ciemnej zakrystii. W powietrzu unosi się dym kościelnych kadzideł. W rogu pod oknem, w masywnym fotelu, z nogą założoną na nogę siedzi proboszcz. Szeroko uśmiecha się do chłopca, zachęca by ten usiadł tuż obok. Chłopiec posłusznie siada, zostaje poczęstowany słodyczami i winem mszalnym, co powoduje, że rośnie w nim uczucie ekscytacji. Przez dłuższą chwile siedzą i dyskutują. Nic by nie różniło tej wizyty od pozostałych gdyby nie to, że ksiądz bardzo powoli i delikatnie kładzie rękę na udzie
chłopca. Kieruje ją w górę ku kroczu. W tym momencie wspomnienie urywa się.

Jakub Stanek

Powraca dopiero wtedy, gdy chłopiec wciąga pospiesznie slipki i spodnie. Prostuje się. Patrzy na podstarzałego, spoconego mężczyznę. Siedzi z opuszczonymi spodniami w masywnym fotelu. Po podłokietniku fotela spływa sperma. Na twarzy mężczyzny widać wyraz rozkoszy i zmęczenia. Stara się uśmiechnąć.

Chłopiec wybiega z pokoju, później z plebani wprost na drogę, którą przemierzał już setki razy. Tym razem jednak nie wie dokąd się udać. Jeszcze wiele razy będzie stać w tym samym miejscu. Z tymi samymi myślami. Za każdym razem, po spotkaniu z duchownym czuje na sobie zapach tanich, męskich perfum. Jak się okaże, zapach ten będzie go prześladować przez resztę życia.

Nagle wspomnienie zostaje przerwane kolejnym szturchnięciem z miłym pozdrowieniem „spierdalaj pedale” wygłoszonym przez dwóch rosłych 30 latków.

Starając się poukładać myśli, wyobraża sobie swojego kochanka, z którym ma się spotkać za 2 godziny. Jest podekscytowany. Pierwszą noc w mieście swoich marzeń spędzi w jednym z najwyższych budynków w Warszawie. W luksusowym hotelu. W nocy stojąc przy oknie hotelowym patrzy w dal. Widzi z góry przestrzeń ogromnego miasta. Przepełnia go uczucie, że wszystkie jego marzenia się spełnią. Ta właśnie chwila utwierdza go, że cały świat leży u jego stóp.

Wigilia zbliża się wielkimi krokami. Parę miesięcy temu skończył 24 lata. Na święta wraca do miasteczka, z którego pochodzi. Zamierza je spędzić ze swoim chłopakiem, na którego przyjazd czeka od dłuższego czasu. Ich związek uznać można za idealny pomijając dzielącą ich odległość. Pierre mieszka w Paryżu.

Na kilka dni przed świętami dostaje ropnej anginy, której nie może wyleczyć. Przepełnia go uczucie niepokoju, niepewności. Przeczuwa, że dzieje się coś złego. Nie wie czemu, lecz wydaje się mu, że to Pierre jest przyczyną jego samopoczucia. Dwa dni przed sylwestrem decyduje o rozstaniu. To nie pierwszy raz kiedy ucieka przed odpowiedzialnością związaną z drugim człowiekiem. Unika konfrontacji. Nie czeka na wyjaśnienia.

Do Zakopanego jedzie sam. Nowy rok będzie świętować z grupą znajomych. To podczas nocy sylwestrowej zakochuje się w nieznajomym, z którym spędzi kolejne dwa lata życia.

Pierwsze wspólne miesiące upływają im na chorobach. Angina przeplata się z grypą. Nie rozstają się. Przez choroby, a może właśnie dzięki nim ich relacja umacnia się.

Jest ciepły, czerwcowy poranek. Powietrze pachnie kwitnącym bzem. Siedząc na parapecie i paląc niepierwszego tego dnia papierosa, zauważa go pod klatką. Tomek stoi przed blokiem jak wrośnięty w ziemię. Papieros tli się w popielniczce. Zdziwiony czemu partner wciąż stoi przed drzwiami postanawia zbiec i go przywitać. Kiedy stają twarzą w twarz, dostrzega łzy płynące po jego policzkach.

Tydzień później już rozumie.

Powtarza badania, łudząc się, że kolejne wskażą wynik negatywny. Werdykt pozostaje jednak bez zmian. AIDS. I tym razem chorują we dwoje.

Jest rok 2015. Siedzi na parapecie wypuszczając dym papierosowy z ust. Patrzy na miasto swoich marzeń. Żyje.

Julia Selmaj

Jakub Stanek – urodzony się w 1988 roku w Warszawie. Studiował fotografię na Akademii Fotografii w Warszawie oraz filozofię na Uniwersytecie Warszawskim. W 2014 roku wziął udział w III edycji Rocznego Programu Mentorskiego Sputnik Photos. Przez wiele lat związany był z Mediolanem, gdzie pracował nad reportażami oraz projektami komercyjnymii. W 2015 roku został zakwalifikowany do 50 najlepszych polskich fotografów w plebiscycie „Debiuty 2015”.

W swoich pracach Stanek próbuje przedstawić odbiorcom nową perspektywę, odkrywa nowe tematy. W reportażach stara się nawiązać bliską relację z bohaterami swoich zdjęć. Dba o to, aby w jego fotografiach znajdowały się warstwy przekazujące informacje wizualne i emocjonalne, oparte na wiedzy kulturowej. Coraz częściej inspiruje się jednak człowiekiem współczesnym.

Dla Stanka fotografia jest zawsze najlepszą formą odzwiercedlania rzeczywistości. O modzie wypowiada się w swój własny, konceptualny sposób, dzięki czemu staje się ona powoli dziedziną sztuki.

Jakub Stanek współpracował z wieloma czasopismami, takimi jak: Kukbuk, Fkmagazine, Exclusive, Cuckoo, Docphoto magazine, Viewworld, Rzeczpospolita, Lens Culture, ClassicAuto.

Jego prace wystawiane były m.in. w: The Don Gallery (Mediolan), Zakładzie Platerniczym Norblinów (Warszawa), Galerii Radna 6/8 (Warszawa), Museum of Humanity, Debiuty 2015 (Łódź).