Kaczy papież czyli duch karnawału w czasie bezkrólewia

Iglesia-Patolica-foto-3

Karnawał, widziany jako bachtinowski świat na opak, już dawno spłonął na stosie jaki postmodernizm ułożył sobie z oswojonych tradycji, definicji i zwyczajów. W oparach późnokapitalistycznego indywidualizmu, zgubiła się cykliczność tego wydarzenia, które niegdyś łączyło ludzi we wspólnej celebracji nieładu i zniesienia obowiązujących praw. Dzisiaj wydaje się że nie mamy już czego wywracać czy też podważać. Nie potrzeba nam wyznaczonego terminu żeby zrobić sobie swój własny karnawał, mamy go przecież na codzień. Rzeczywistość elastycznie poddała się wszechogarniającemu relatywizmowi. Nie ma już czego wywracać o 180 stopni, bo na każdą pojawiającą się ideę czeka już w odsieczy cały szereg gotowych do użycia kontrargumentacji. To one wspólnie wydają się tworzyć karnawałową ferię barwnych sprzeczności wśród których nieustannie brodzimy i które nadają kształt naszym decyzjom.  Ciało staje wobec wymogu elastycznego dopasowywania się do rzeczywistości, wykonuje konwulsyjne ruchy próbując nadążyć za postępującymi zmianami. Ten późnokapitalistyczny taniec dyktowany przez rynkowe potrzeby zrównuje ze sobą wszystkie grupy społeczne, wszyscy podlegamy niewidzialnej ręce rynku. To współczesny danse macabre na którego czele stoi widmo kryzysu i klęski. Chaotyczny korowód wchłonął dawne karnawałowe postacie i formy by używać ich według własnego uznania. Pozostawione nam relikty przeszłości uprawiane przy dźwiękach brazylijskiej samby, za bielą weneckiej maski czy w nadzieniu ostatkowych pączków tworzą skansen osobliwości, odbiegający od współczesnych potrzeb podważenia zasad świata. Karnawał został zaadaptowany przez system, zawarty w jego dynamice tak jak każda rewolucja czy bunt w strukturze. Zneutralizowany i zinfantylizowany stał się doświadczeniem dnia codziennego, przeszedł do oswojonego porządku, wchodząc w rytm indywidualnego życia jednostki. Wstając co rano, każdy z nas odbywa swoją krucjatę przeciwko światu.

 

Iglesia-Patolica

 

Na taką krucjatę wyrusza też Leo Bassi odprawiając w swoim kościele mszę i wznosząc modły za tych co dali się porwać złudnym uciechom późnej nowoczesności. Ubrany w biały habit chyli głowę przed monstrualnej wielkości, żółtą gumową kaczką – ubóstwionemu zaprzeczeniu wszelkiego bóstwa. Poświęcony jej ołtarz otaczają zdjęcia umieszczone w złotych ramkach. Spoglądają z nich święci i święte tego kościoła. Są wśród nich Maria Curie Skłodowska, Mahatma Ghandia, Karol Darwin, Karol Marks, Groucho Marx, Volter, Seneka, Edith Piaf i wielu innych. To rewolucjoniści swoich czasów, osoby wybiegające poza dominujące schematy, za których postaciami kryją się historie walk z wiatrakami, upartości i wyjątkowej wrażliwości. Leo Bassi zainaugurował funkcjonawanie swojego kościała, który nazwał „patolickim”, uświęconym korowodem. Jego uczestnicy i uczestniczki ubrani w czerwone klauniarskie nosy oraz szaty liturgiczne śpiewając i tańcząc obchodzili ulice Madrytu trzymając olbrzymie feretrony z wizerunkiej gumowej kaczki. W trakcie trwania pochodu dołączały do niego kolejne osoby zainteresowane hasłami jakie produkował Bassi. Ten kontrowesyjny artysta, klaun z dziada pradziada, uznany cyrkowiec wkroczył niedawno na nową ścieżkę swojej działalności twórczej. Został papieżem, głową Kościoła Patolickiego. Obwołane nowe państwo kościelne ukonstytuowane pod nazwą Paticano to prztyczek wymierzony w kierunku stolicy piotrowej i katolickiej ideologii. Korzeni samego terminu należy upatrywać w hiszpańskim słowie pato, oznaczającym kaczkę. Stała się ona głównym symbolem nowego kościoła, bóstwem, figurą, która jest wcieleniem wszystkich cech czczonych przez wyznawców. Doktryna Paticanu a raczej konstytucyjnie zatwierdzony jej brak stanowi bogatą kompilacje antykapitalistycznych i antyreligijnych postulatów.  Są one zebrane pod jednym terminem patologia, co w wolnym tłumaczeniu z hiszpańskiego sugeruję logikę kaczki. Działalność Bassiego to rodzaj afirmowania tego, co jest odstępstwem od normy, dziwactwem, dewiacją, irracjonalnością. Powiązania Paticanu z Kościołem Katolickim wykraczają daleko poza samą nazwę. Bassi odwołuje się do tradycji którą Watykan na przełomie wieków zdołał zepchnąć do historycznego lamusa i wpisać niemal w poczet treści zakazanych. Działalność orędowników nowego wyznania jest bowiem bezpośrednim odniesieniem do średniowiecznego święta subdiakonów, czyli zapustów, karnawałowego zawieszenia praw w trakcie którego młodzi adepci seminariów byli zwolnieni z wszelkich obowiązków. Spuszczeni ze smyczy Kościelnej kontroli oddawali się uciechom cielesnym jedząc, pijąc i kopulując. Bassi świadomie odwołuje się do karnawałowej tradycji, sprytnie manipuluje jej elementami przystosowując je do późnokapitalistycznej rzeczywistości.

 

Iglesia-Patolica

Na króla średniowiecznego karnawału obwoływano zwykle klauna/błazna. Mianowany papieżem patronował temu uświęconemu momentowi zabawy i rozprężenia. To on był ucieleśnieniem stłumionych i wypartych instynktów, którym dawano upust w trakcie jego panowania. Błazeńskie ciało daleko odbiegało od ideału piękna, było zwrotem w stronę fizjologii, surowego mięsa i zwierzęcej sfery ludzkiego bytu. Pławił się on w ekskrementach i erotycznym uniesieniu, eksponował wybujałe genitalia i nie szczędził słów krytyki w stronę legalnego prawa. Był reprezentantem bachtinowskich dołów cielesnych, bliski temu co definicja człowieczeństwa pomija na rzecz uwypuklenia wartości rozumu i ludzkiej refleksyjności. Dziś za klauna może być uznany każdy kto odbiega od normy i przejawia skłonności do skrajnych zachowań. Pojęcie to weszło w powszechne użycie nasiąkając stereotypem głupoty, marnej rozrywki i kiczu. Stało się inwektywem mającym podważyć zasadność i racjonalność czyjegoś zachowania. Współczesność dołożyła szczególnych starań aby wyjałowić definicję klauna, oczyścić go z różnorodności i sprowadzić do artystycznego badziewia. Błazen jest bowiem tworem niebezpiecznym dla systemu, wywracając jego fundamenty pokazuje, że istnieje alternatywa, kusi wolnością i spełnieniem. Wskazuje na kruchość konstrukcji i zasad według, których żyjemy. Lepiej więc mieć go po swojej stronie, unieszkodliwionego i obezwładnionego. Jak pisał Daniel Hebdige jedną ze strategii radzenia sobie systemu z buntownikami jest uczynienie z nich barwnej ale niegroźnej egzotyki. Późnykapitalizm zracjonalizował klauna ubierając go w maskę horroru, czy kolorowego pierrota siedzącego na smętnej huśtawce w każdej osiedlowej kwiaciarni. Archetypiczny błazen, trickster,  to potencjał z którego mogą wyzwolić się zarówno dobre jak i destrukcyjne siły. Oscylowanie na granicy między boskością a demonizmem, człowieczeństwem a zwierzęcością, porządkiem a chaosem stawiało go ponad wszelkim prawem. Ów dystans do rzeczy powszednich usprawiedliwiał jego niewyparzony język i ostre słowa krytyki, które z reguły uchodziły mu na sucho. Klaun otrzymał swoiste przyzwolenie społeczne na bycie głupim, jego zachowanie zostało usankcjonowane i przyjęte jako element potrzebny dla utrzymania struktury. Późny kapitalizm rozbił jego rolę na szereg odrębnych podmiotów i pozycji. Zamieniony w cyrkowego aktora, kabareciarza, odstręczającego psychopatę z koszmarów dzieciństwa wydaje się być pozbawiony swoich istotowych właściwości. Przekształcony w użyteczny przymiotnik stał się elementem sarkastycznej etykiety, przyczepianej osobie, którą chce się zdeklasować.

 

Iglesia-Patolica

 

Działalność takich osób jak Leo Bassi może być łatwo wpisana w poczet performatywnej sztuki zaangażowanej. Tym samym zamknięta w dokładnie opisanej szufladce, której nie trzeba otwierać by wiedzieć co się w niej znajduje. Bassi wydaje się jednak działać według zgoła innej strategii. Wykonuje swego rodzaju neokonserwatywny zwrot kierując się w stronę tradycji. Wykorzystuje narzędzia, w które społeczeństwa wyposażały błaznów od zarania dziejów. Ponieważ nie ma dzisiaj jaśnie oświeconego króla, ani jednolitego aparatu administracyjnego, w którego opozycji mógłby wykreować swoją postać, zwraca się przeciwko pannarodowemu kapitalizmowi i ideii konsumpcji ucieleśnionej w każdym ciele reprodukującym jego założenia. Ubiera je w postać gumowej kaczki, kąpielowej dziecięcej zabawki. Świadomie infantylizuje, obnażając mechanizmy, którymi instytucje manipulują naszym postrzeganiem. Kościół Patolicki powstał również w odpowiedzi na kryzys nie tylko gospodarczo-polityczny ale przede wszystkim filozoficzny. Jak pisze w swoim manifeście, jest on odpowiedzią na rozprężenie w szeregach socjaldemokracji, która straciła pasję i zaangażowanie do obrony wartości, które niegdyś jej przyświecały. Jest również odpowiedzią na postępującą dehumanizacje i odwrót od zdobyczy oświecenia. Za swoje główne oręże obiera humor i śmiech. Zwracając się tym samym w stronę nietzscheańskiego stwierdzenia, które naśmiewanie się z czegoś/kogoś uznaje za pierwszą oznakę wyższego życia psychicznego. Błaźni byli zawsze blisko społeczeństwa, byli jego naturalnym wytworem, elementem potrzebnym do utrzymania grupowej homeostazy. Zawsze na bieżąco z aktualnymi wydarzeniami i lokalnymi skandalami, byli głosem ludu. Ich wypowiedzi były często zbiorem jednostkowych problemów, którym domiunujący system odbierał sprawczość i decyzyjność. Klaun obracając władzę i prawo w dowcip dodawał sił przez wzmocnienie poczucia wspólnoty tworzonej na bazie podobnych doświadczeń. Bassi staje się przedstawicielem bezimiennych konsumetów/tek, pracowników/c wprzęgniętych w późnokapitalistyczny system produkcji i eksploatacji dóbr. Namawia do buntu, podważa oswojone racjonalności. Gromadzi wszystkich swoich widzów pod jednym znakiem sprzeciwu, którego ucieleśnieniem jest gumowa kaczka. Jeden z jego spektakli, zatytułowany Utopia kończy się uniesieniem przez publiczność nadmuchanej do gigantycznych rozmiarow zabawki i przeniesieniem jej po ulicach miasta. Irracjonalny ruch przeciwko irracjonalności systemu. Sam Bassi natomiast zrzuca kostium bankiera (która jest jedną z głównych, obok papieża,  jego kreacji scenicznych), a zakłada tradycyjny strój białego klauna i staje na czele korowodu. Wydaje się mówić tym samym, że w każdym z nas tkwi karnawałowa, rewolucyjna i błazeńska natura. Aby zostać członkiem/kinią kościoła patolickiego należy posiadać podstawową wiedzę dotyczącą pism Voltera, Marksa, Cervantesa, Darwina. Bassi odwołuje się do oświeceniowych myślicieli ale też do Sokratesa czy Juliana Apostaty. Każdy ruch jest tu dokładnie przemyślany, każde odniesienie celowe a każdy element zaopatrzony w określone znaczenie i symbolikę. Barokowa estetyka przepychu, ociekające złotem ołtarze, bogaty strój oscylujący między papieską a klauniarską elegancją to paszkwil na instytucje Kościoła Katolickiego. Bassi unosi do rangi sacrum przedmioty codziennego użytku takie jak szczotka toaletowa, która w ramach jego światyni staje się kropidłem. Jego działanie przybiera atawistyczną formę buntu, którego źródeł należy doszukiwać się w antyklerykalnych żartach ale przede wszystkim w karnawałowym odwróceniu. Subdiakoni jako młodzi uczniowie kościoła podczas średniowiecznych celebracji stawali się krytykami samych siebie i systemu w jakim funkcjonowali. Podejmowali się działań których zakazywała surowa seminaryjna dyscyplina, oddawali się z pełnym zaangażowaniem wszystkim tym niedozwolonym czynnościom. To karnawałowe rozmiłowanie w nieczystości i amoralności było jednym z elementów odwróconej logiki, która uporządkowany świat obrzucała ekskrementami, jak czynili to świętujący diakonii tocząc po ulicach średniowiecznych miast taczki wypełnione kałem i organicznymi resztkami, którymi obrzucali przechodniów. Bassi przejął ich rolę. Tkwiąc w kapitalistycznym systemie celowo i ostentacyjnie się od niego odwraca. Trzymając się błazeńskiej tradycji i karnawałowej konwencji, wydaje się rzucać w nas gównem, tym samym które sami produkujemy.

 

Sabina Drąg

materiał fotograficzny: www.paticano.com