Wolno żyjący kot funkcjonuje półdziko, przemyka pod nogami przechodniów, znajduje spokojne miejsce do spania w opuszczonym budynku. Co rano zjawia się pod drzwiami sklepu lub restauracji i czeka na śniadanie. Zazwyczaj je dostaje. Jeśli nie – znajdzie coś dla siebie w śmietniku. Żyje w relacji z ludźmi, obok nich, przy nich, ale nie dla nich.
Czy jego obecność na ulicach świadczy o zaniedbaniu ochrony zwierząt w danym regionie, czy jest przejawem szacunku dla wolności kota?
Czy wolno żyjący kot potrzebuje ratunku w pełnym wymiarze, ze znalezieniem mu domu włącznie, czy tylko pierwszej pomocy, jeśli zdarzy mu się rana lub choroba?
Czy wolność takiego kota jest wartością nadrzędną wobec jego bezpieczeństwa, czy może odwrotnie?
Czy możemy żyć ze zwierzętami w relacji społecznej, dając im opiekę i uważność, ale nie zabierając autonomii?
Zdjęcia pochodzą z Gruzji, Armenii, Jordanii, Izraela, Egiptu i Maroko. Wykonałam je w latach 2015-2019. Zamierzam kontynuować portretowanie wolno żyjących kotów w moich kolejnych podróżach.
Olga Plesińska – osoba wysoko wrażliwa, swoje obserwacje przekształca w obrazy i słowa. Z wykształcenia bioetyczka i filozofka, z wyboru freelancerka twórczości różnej. Miłośniczka papierowych książek, gorącej herbaty i długich rozmów o rzeczach ważnych. Nie wyobraża sobie domu bez kotów. Jej zdjęcia możesz oglądać na -> @olga.mariannana.