Wille, baseny, helikoptery i Kim Nowak – rozmowa z gitarzystą zespołu, Michałem Sobolewskim

Pretekstem do rozmowy z Michałem Sobolewskim – gitarzystą grup Tworzywo Sztuczne oraz Kim Nowak był ostatni koncert tej drugiej w Opolu. Późnym popołudniem, kiedy słońce wędruje z nad Urzędu Wojewódzkiego na Wieżę Piastowską, na schodach przyległego do niej Narodowego Centrum Polskiej Piosenki Michał odpowiedział na parę nurtujących mnie pytań. Ale zanim przejdziemy do wywiadu, kilka słów o koncercie.

Występ zaczęli bez ceregieli, od Lodu. Zespół w świetnej formie: Emade  po, bądź co bądź, spokojnej płycie nagranej z ojcem, grał z energią psa spuszczonego ze smyczy. Z kolei jego brat poczynił duże postępy jako instrumentalista, dzięki czemu również Sobolewski mógł podwyższyć poziom i momentami „odlecieć” do krainy gitarowej wirtuozerii. Numery z debiutu miały w sobie niesamowitą, młodzieńczą energię, zaś utwory z Wilka wprowadzały specyficzny nastrój.

Chociaż ze sceny szedł żywy ogień, publiczność wcale nie ruszyła w opętańcze tańce. Po twarzach widać było, że słuchacze odnajdują swoje losy, w jakkolwiek źle by to nie zabrzmiało, życiowych tekstach Fisza.

Koncert udowodnił, że Kim Nowak to nie jest tam side-project jadący na renomie i nazwisku znanego rodzeństwa, tylko zespół z krwi i kości – organizm, który się rozwija. A tym, co pomaga Kim Nowak wybić się ponad inne dokonania braci Waglewskich jest niewątpliwie gitara Michała Sobolewskiego – gościa z prowincji, który pewnego dnia spakował manatki i pojechał grać do miasta.

10168816_10202616259860225_1564553801_o 

Michał, historia Kim Nowak zaczyna się od momentu, kiedy poznałeś się z braćmi Waglewskimi. Opowiedz proszę, gdzie grałeś wcześniej?

We Włocławku, moim rodzinnym mieście, grałem w zespole nie tyle rockowym, co bardziej około-jazzująco-funkowym. Nie jest to żaden projekt, który by zdobył sławę większą niż lokalna. Nazywał się So So, a teraz chyba Base Brothers. Koledzy dalej ciągną ten zespół. Dawno ich nie widziałem… Poza tym czekałem na dobrą okazję i właśnie Kim Nowak uważam za tę wyczekaną. Jest to zespół prawdziwy, autentyczny, który wyrósł z miłości do grania takiej właśnie muzyki. Gramy bezkompromisowo, co nie jest dzisiaj takie oczywiste, bo wiadomo że dużo składów powstaje z myślą ile to nie będą grali koncertów, złote płyty, wille, baseny, helikoptery (śmiech).

A jak to się stało, że z Włocławka wylądowałeś w Warszawie i zacząłeś grać z Fiszem i Tworzywem ?

Prosta historia. O tym, że chcę grać wiedziałem już bardzo dawno. Jeszcze w dzieciństwie wyobrażałem sobie siebie takim, jakim jestem teraz. Po skończeniu liceum, kiedy dorosłem, wyjechałem do najbliższego dużego miasta. Oczywistością jest, że duże miasta dają duże możliwości, również w muzyce, co nie znaczy, że nie można grać też lokalnie. W moim wypadku było tak, że pojechałem sprawdzić jak to jest, jak wygląda scena i tam się spotkaliśmy. Trochę przez przypadek, a trochę nie – po prostu wszyscy znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu i czasie, mieliśmy podobne oczekiwania. Technicznie wyglądało to tak, że poznał nas mój kolega, Mariusz Obijalski, który dołączył do składu Waglewski – Fisz – Emade, zaś później płynnie przeszedł do składu Tworzywa, do którego i ja zostałem zaproszony. Współpraca rozwijała się całkiem nieźle, a grając próby Tworzywa szybko złapaliśmy z Piotrkiem i Bartkiem „rock’n’rollowe porozumienie” no i… zrobiliśmy płytę.

Nie ma co ukrywać, ojciec Twoich kumpli z zespołu to jeden z najlepszych gitarzystów w kraju. Czy odczuwasz z tego powodu jakąś presję? Jak wyglądają wasze relacje?

Szanujemy się wzajemnie i nie wchodzimy sobie w drogę. Gramy troszkę inaczej. Oczywiście, to wszystko osadzone jest w tych samych korzeniach gitarowych, ale to są odrębne projekty. Może kiedyś będziemy mogli jeszcze wspólnie zagrać bo na razie zdarzyło się to raz, na próbie przed Męskim Graniem. Mieliśmy wspólny soundcheck, coś tam sobie zaimprowizowaliśmy i było bardzo sympatycznie.

Jakiś czas temu graliście „clash” z Acid Drinkers (impreza podczas której dwa zespoły konkurowały ze sobą w różnych kategoriach), jedna z konkurencji polegała na zaproszeniu gościa, Acidzi zaprosili właśnie Wojtka, wiedzieliście o tym ?

Nie wiedzieliśmy o tym do ostatniej chwili! Także, zaskoczyło nas to i rozbawiło, tak jak chyba miało być. Fajnie to wyszło!

Wprawdzie mamy już marzec, ale chyba jeszcze możemy podsumować ubiegły rok. Czy wydarzyło się na scenie coś, co Ci się podobało, a może przeciwnie, coś co Cię wyjątkowo zaniepokoiło?

Zaniepokoiło? Ja jestem cały czas zaniepokojony tym, co się tu dzieje, a raczej nie dzieje. Chciałbym grać jak najwięcej, a nie zawsze udaje się zorganizować koncert. Nie da się odwiedzić wszystkich miast, benzyna jest droga… Ale i tak jestem zadowolony z miejsca, w którym obecnie się znajduję – robię to, co chciałem i spełniam swoje marzenia. Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia i mam nadzieję, że będziemy cały czas robić to co robimy z taką samą radością i energią, a może nawet większą. No i że cały czas będą odbiorcy tej muzyki, bo przecież to wszystko, co robimy, jest dla ludzi. Granie w domu jest fajne do pewnego momentu, potem potrzebna jest jakaś publiczność. A co do płyt, bardzo podoba mi się płyta Ani Rusowicz. To jej drugi album, tym razem autorski, bo pierwszy to były piosenki jej mamy – Ady Rusowicz. Piotrek [Emade – perkusista Kim Nowak, red.] produkował tę płytę. Dowiedziałem się od niego, że nie spotkała się ona z takim zainteresowaniem, jak ta pierwsza, z coverami. Właśnie to mnie trochę zaniepokoiło, bo to naprawdę znakomity materiał. Polecam każdemu – prawdziwy zespół, który gra swoją muzykę, osadzoną w stylu lat 60-tych, ale czerpiący z tych dobrych wzorców. Naprawdę świetna płyta!

Wróćmy do Kima Nowaka. Generalnie twórczość braci Waglewskich to taka sinusoida, rapowa odsłona, projekt z ojcem, Kim Nowak.. Jakie są dalsze plany ?

Plany są dosyć odległe, wszystko się przesunęło i następną płytą będzie prawdopodobnie płyta Tworzywa, ale z tego co wiem to i tak dopiero jesienią. Kim Nowak na pewno nie w tym roku, ale plany mogą ulec zmianie, bo wszystko tak naprawdę zależy tylko od nas.

Jesteście porównywani do całego szeregu kapel: od Black Sabbath po Sonic Youth. Czy nie myśleliście, żeby nagrać z Kim jakiś ich cover? W końcu większość kapel rockowych zaczynała od coverów…

Każdy porównuje nas do tego, co zna. Oczywiście, wszyscy grają te szlagiery… Byłoby fajnie, ale na razie taki pomysł nie padł… Tak jak mówię, na razie nie ma jeszcze nawet zalążka trzeciej płyty. Gdy podczas próby padnie pomysł na cover, to go zagramy.

Wasze koncerty wyglądają na bardzo przemyślane pod względem kolejności utworów, ruchu scenicznego… Kto ustala set listę ?

(śmiech) Najczęściej menadżer na ostatnią chwilę szuka kartek i długopisów, także jest to spontaniczny proces…

Dzięki za rozmowę!

rozmawiał Stanisław Bitka

fot. Kamil Pieśniewski /dwaka.com