Tańczący słoń i rozrywka kosztem cierpienia – wywiad z Katarzyną Biernacką (Stowarzyszenie Empatia)

Katarzyna Biernacka mówi o prawach zwierząt i weganizmie. Rozmawia Jagoda Cierniak >>>

Na początek – początki. Jaki był start stowarzyszenia, jak się rodziła Empatia?

Zanim powstało stowarzyszenie w 2004 roku, na forum dyskusyjnym spotykała się grupa osób. Mieli wspólne zainteresowania, wspólne cele. Postanowili działać razem na rzecz zwierząt. I tak to się toczy do dzisiaj. Jedną z najaktywniejszych osób jest współtwórca stowarzyszenia, Darek Gzyra. Ja działam w Empatii od 2006 roku. Jedną z większych Waszych kampanii była akcja „Cyrk bez zwierząt”.  Akcję zaczęliśmy w 2003 roku wraz z początkiem 8. Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Cyrkowej w Warszawie. Prowadziliśmy ją dwutorowo – z jednej strony, były to demonstracje przed cyrkiem, skierowane bezpośrednio do ludzi wybierających się na przedstawienie, najczęściej byli to rodzice z dziećmi. Z drugiej strony, nawiązaliśmy kontakt z Rzecznikiem Praw Dziecka w sprawie reklamy cyrku na terenie szkół i przedszkoli − chodzi o rozdawanie biletów promocyjnych, w ramach których opiekun płaci, a dziecko wchodzi za  darmo. W wyniku naszej interwencji Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu rozesłało do kuratoriów pismo, określając takie działania cyrków za niepożądane. Takie rekomendacje trafiły do szkół, a nauczyciele musieli je brać pod uwagę. W tamtym czasie również TVP odmówiła transmitowania przedstawień z udziałem zwierząt, a kwestia cyrku ze zwierzętami stała się tematem debaty publicznej. I dobrze się stało, bo powinni o tym myśleć nie tylko nauczyciele, którzy dostali pismo od kuratora, ale również, a może przede wszystkim rodzice. Jeśli są świadomi tego, że cyrk nie jest odpowiednim miejscem dla zwierząt, a cyrk ze zwierzętami nie jest w związku z tym odpowiednim miejscem dla dzieci, bo promuje przedmiotowe traktowanie, dominację i wymuszanie posłuszeństwa dla rozrywki, to nie będą pokazywać dziecku słonia przebranego w kolorowy strój i klękającego przed treserem. Ważne, żeby u najmłodszych kształtować obraz rozrywki bez zwierząt. Na naszej stronie internetowej umieściliśmy pakiet informacji dotyczących tej niehumanitarnej rozrywki. Jeśli przez nasze działania ktoś dowie się czegoś więcej o sytuacji zwierząt, jeśli wzbudzi w nim to poczucie współodpowiedzialności – to już możemy powiedzieć, że odnieśliśmy pewien sukces. Choć z pewnością chcielibyśmy również, aby wykorzystywanie zwierząt w cyrkach zostało po prostu w Polsce zakazane. Takie częściowe zakazy istnieją już w paru krajach. Wykorzystywania zwierząt dzikich w cyrkach zakazały Austria, Grecja i ostatnio Holandia. Ustawa o ochronie praw zwierząt zaczyna się od stwierdzenia: „Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą”. Niestety, w dalszej części ustawy znajdują się zaprzeczenia pierwszego artykułu. Ustawa o ochronie zwierząt jest głównym aktem prawnym dotyczącym traktowania zwierząt w Polsce. Największym problemem związanym z jego treścią jest fakt, iż de facto reguluje on eksploatację zwierząt, zaś ochrony, której w nim jak na lekarstwo, można dopatrywać się jedynie w odniesieniu do tak zwanych zwierząt domowych, czyli w praktyce do psów i kotów. Tak zwane zwierzęta gospodarskie, czyli hodowane na mięso, skórę, wełnę, mleko, jaja i futra, są traktowane dosłownie jako rzecz: są przedmiotem handlu, a jakość ich życia i moment śmierci są podporządkowane ekonomicznym celom właściciela. Zgodnie z tą ustawą zabija się rocznie 600 mln zwierząt lądowych, a celem jest zysk hodowcy, rzeźnika czy sprzedawcy, i zaspokojenie smaku i wygody konsumentów. Staramy się uświadamiać tym ostatnim, że mogą żyć zdrowo i smacznie się odżywiać wykorzystując wyłącznie produkty roślinne. Podobnie jak zwierzęta „gospodarskie”, przedmiotowo traktowane są zwierzęta wykorzystywane w celach rozrywkowych – czyli głównie w cyrku – tresowane, niejednokrotnie w okrutny sposób, transportowane z miejsca na miejsce, wszystko dla zaspokojenia zarobkowych planów właściciela cyrku oraz dla publiczności, która postanowiła zapłacić za bilet wstępu. Rozdział 4 ustawy (Zwierzęta wykorzystywane do celów rozrywkowych, widowiskowych, filmowych, sportowych i specjalnych) nie jest już zgodny ze szczytną deklaracją artykułu pierwszego, który mówi o szacunku, ochronie i opiece. Polska oczywiście nie jest wyjątkiem. Owszem, można wprowadzać do ustawy pewne zmiany, takie jak zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach czy hodowli zwierząt na futra, ale dopóki nie zmieni się w sposób znaczący stosunek ludzi do innych zwierząt, wciąż będziemy mieli do czynienia z eksploatacją na masową skalę, która odbywa się przede wszystkim w ramach przemysłu spożywczego, a ustawa będzie po prostu odzwierciedlać nasz szowinizm gatunkowy.

Inicjatywy oddolne mają szanse coś zdziałać w takim razie, jeśli to rząd wykazuje się ignorancją?

Większość ruchów dzieje się oddolnie. Przykładem jest właśnie nasza akcja przeciwko rzezi fok w Kanadzie, która stanowi część kampanii organizowanej w wielu krajach na całym świecie. Kołem zamachowym nie są tu przecież politycy i rządy, choć mają niewątpliwie ważną rolę do odegrania, ale organizacje pozarządowe i zwykli obywatele i obywatelki. (…)

W rozmowie z Peterem Singerem poruszaliście kwestie szowinizmu gatunkowego i przemocy. Człowiek musi władzę, nigdy nie stawia się na równi ze zwierzęciem. Do podporządkowania sobie słabszych używa często przemocy. Czy uważasz, że możliwe jest usprawiedliwienie przemocy człowieka wobec człowieka – w obronie zwierząt? Od czasów Darwina wiemy, że my również jesteśmy zwierzętami. Powinno być zatem zrozumiałe, że prawa zwierząt są logiczną kontynuacją praw człowieka. Prawa człowieka rozwijały się w ewolucyjny sposób. Najpierw podstawowe wolności i prawa dotyczyły tylko mężczyzn z klasy panującej. Następnie, powoli krąg ten się poszerzał, obejmując kolejne grupy społeczne: niewolników, kobiety i w końcu dzieci, które były uważane za własność dorosłych. W Polsce dopiero od paru lat funkcjonuje prawny zakaz bicia nieletnich. Dlaczego wobec zwierząt pozaludzkich jest wciąż w tej kwestii tak duży opór? Filozof Peter Singer w swojej książce Wyzwolenie zwierząt wydanej w latach 70. XX wieku spopularyzował pojęcie szowinizmu gatunkowego, ukute wcześniej przez brytyjskiego psychologa Richarda Rydera. Jest to forma uprzedzenia, podobna do innych, już znanych przejawów dyskryminacji: rasizmu, seksizmu czy homofobii. Analogicznie: jeśli ktoś uważany jest za gorszego ze względu na arbitralną cechę, jaką jest kolor skóry, w przypadku szowinizmu gatunkowego elementem stanowiącym o jego wykluczeniu będzie po prostu gatunek. W praktyce wygląda to tak: jesteś człowiekiem – masz prawo do życia i wolności od tortur, jesteś szympansem, krową czy kurą – możemy z tobą zrobić prawie wszystko. A przecież zdolność do odczuwania bólu, stresu, cierpienia, myślenia przekracza granice gatunkowe i nie jest zarezerwowana tylko dla człowieka. Tak się składa, że te cechy są istotne moralnie. Ludzie nie muszą znać wyników badań etologów czy innych statystyk naukowych, żeby wiedzieć, że zwierzęta są zdolne do odczuwania. Obserwują to przecież u psów czy kotów, z którymi mieszkają pod jednym dachem. Warto uświadamiać im, że zwierzęta takie jak krowa, świnia, kura czy słoń czują podobnie i że nasze przyzwyczajenia nie są wystarczającym powodem do tego, by je krzywdzić.

Przeczytaj pełną rozmowę z Katarzyną Biernacką >>> s.7

cyrk cholew

 

ilustracja:  Paweł Cholewa >>> www.behance.net/holeff