Rock’n’Roll is dead?–Stanisław Bitka

Począwszy od Marylina Mansona, poprzez naszego Grabaża, na anonimowych internautach skończywszy raz na jakiś czas ktoś ogłasza śmierć rock’n’rolla. Na szczęście, ta smutna wieść nie dociera do zasnutego smogiem Krakowa – tamtejsza Krakowska Scena Muzyczna działa bardzo prężnie, czego efektem jest ostatni album jej flagowego przedstawiciela – tria Cinemon. Mimo iż, Cinemon to stosunkowo młoda kapela, to od kiedy wykrystalizował się skład i kierunek zespołu, zdążyli zagrać ponad sto koncertów w kraju i za granicą.  W tym podczas Festiwalu Slot Art, w ramach Nowych Horyzontów a nawet na Sonisphere (na tej samej imprezie grała Metallica i Black Label Society). Ostatnie wydawnictwo Cinemon promował w pękającej w szwach krakowskiej Alchemii.

1471282_10151851752589794_1830729818_n

Płytę Perfect Ocean Cinemon nagrywał tak jak Red Hoci Blood sugar sex magik, czy też Incubus Morning View. Odizolowani od świata w domu przerobionym na studio, bez tykającego zegara, gdzie każda minuta oznacza ciężkie pieniądze. To słychać. Słychać przyjemność z grania i luz czyli istotę rock’n’rolla. Na album trafiło 10 kawałków w tym jeden instrumental ( wersja elektroniczna poszerzona jest o cover piosenki Perfect Day z repertuary PJ Harvey). Chociaż pełno jest smaczków, które wprowadzają pewną różnorodność, tak większość piosenek jest bardzo podobnych i można je włożyć w schemat: riff, zwrotka, solówka, refren. Przyjrzyjmy się elementom: Riff – jedni usłyszą inspirację Jimmim Pagem, drudzy Jackiem White’em – pewnie jedni i drudzy mają rację. W każdym razie riffy są soczyste i wpadające w ucho, czego najlepszym przykładem jest singlowy Nobody’s gonna put out the fire. Zwrotka to umiejętna gra pauzą. Gitara i bas akcentują grę perkusji, dając przestrzeń na wokal ( pierwszy Messenger). Frontman wprawdzie nie jest Mikiem Pattonem, ale nadrabia dobrze ułożonymi linijkami i specyficzną manierą „od niechcenia”. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to: czasami słychać, że angielski nie jest dla chłopaków językiem wyssanym z mlekiem matki. Jestem ciekaw jak niektóre numery by zabrzmiały po polsku… Solówka – to zdecydowanie najmocniejsza strona. Michał gra inteligetnie: unika tzw. kółek ( eskapad w tempie światła po skali w te i we wte), za to szuka melodii i dba o artykulację. Refren – w kontrze do zwrotki, gitary tworzą ścianę, którą świetnie uzupełniają w górze chórki. Świetnie się sprawdza na koncertach. Moim fawaorytem jest Across the ocean, gitary trochę spokojniejsze – bardziej płynne, świetny refren. Podziw wzubdza fakt, że Perfect Ocean to totalne DIY. Naturalnie odpalając tą płytę po  jakiejklowiek płycie typu Queens of the Stone Age czy Arctic Monkeys  usłyszymy kosmiczną przepaść. Niemniej jednak instrumenty są czytelne a brzmienie ma swój charakter. Bardzo podobają mi się doły w gitarach. Gdybym pracował w redakcji gazety motoryzacyjnej poleciłbym Perfect Ocean wszystkim kierowcom, numery nie dają zasnąć, ale też nie wzbudzają niepotrzebnej agresji.

1545925_10152001386814794_1313311109_n

Cinemon dba o swoich fanów. Poprzednia EP ukazała się na kasecie magnetofonowej, a najnowszy album na wszyskich innych popularnych formatach: do albumu w wersji CD dołączony jest kartonik wielkości wizytówki, na którym odnajudjemy kod, dzięki któremu możemy z sieci pobrać album w formie mp3, w bezstratnej wersji FLAC ( bonus: cover Perfect Day z repertuaru PJ Harvey), oraz z elektroniczną wersją okładki. A okładki nie powstydziłby się Pearl Jam – na zewnętrznej stronie obwoluty widzimy ocean ( no dobra, wiemy że to jest Bałtyk), a na wewnętrznej zespół biegający po plaży. Zamiast książeczki, otrzymujemy komplet analgowych zdjęć z ręcznie przepisanymi tekstami. Jest też wersja dla kolekcjonerów: elegancki biały winyl.

Cinemon – Nobody’s Gonna Put Out the Fire

To, że w tytule płyty są nazwy aż dwóch polskich rockowych dinozaurów, to chyba czysty przypadek. Cinemon swoim dużym zaangażowaniem i bardzo dobrym marketingiem, pnie się coraz wyżej. Co najważniejsze podstawą tego sukcesu nie są ani bajeranckie okładki ani aktywność internetowa, tylko po prostu dobre piosenki.

Stanisław Bitka

 

materiał fotograficzny: www.facebook.com/cinemonpl