PROkomiksy Pawła Mączewskiego: Zwięrzęta, jako główni bohaterowie komiksów dla dorosłych

Kiedy słyszę „A więc lubisz czytać komiksy, masz na myśli Kaczora Donalda?”, z chęcią tłumaczę, że jest o wiele więcej zwierząt, których losy można śledzić, niż tylko biały kaczor bez spodni

Niektórym osobom łatwo przychodzi protekcjonalny ton, kiedy słyszą, że lubisz czytać komiksy — „Co, masz na myśli Kaczora Donalda?”. Odpowiadam wtedy, że Kaczora może niespecjalnie, chociaż bardzo lubię nagrodzoną Oscarem animacje z 1942 roku, w której Donald czytał Mein Kampf (nie dlatego, że mam słabość do nazistów, wręcz przeciwnie — nienawidzę skurwieli). Z komiksów wolę np. kryminalny noir Blacksad o czarnym kocie detektywie lub któryś z poniższych tytułów o zwierzętach będących głównymi bohaterami historii dla dorosłych.

I tak na przykład Kot Fritz Roberta Crumba….

Kot Fritz. Scenariusz i rysunki: Robert Crumb. Polskie wydanie: Kultura Gniewu

Nigdy się nie dowiemy, czy legendarny twórca undergroundowych komiksów Robert Crumb osiągnąłby podobną rozpoznawalność w mainstreamie, gdyby nie film animowany z 1972 roku na podstawie jednego z jego komiksów Kot Fritz. Film, którego nienawidził i który nakręcono tylko dzięki zdobyciu praw od jego żony, z którą wtedy był w separacji. Film był pierwszą animacją w historii amerykańskiego kina, która dostała kategorię X (w tamtym czasie zarezerwowanej dla produkcji porno) i zarobiła blisko 100 milionów dolarów, deklasując ówczesne produkcje familijne Disneya.

Warto jednak zaznaczyć, że we wspomnianym filmie nie ma pornografii (chociaż stosunków seksualnych głównego bohatera z coraz to nowymi partnerkami nie brakuje) — animacja w reżyserii Ralpha Bakshiego (będąca jednocześnie jego artystyczną interpretacją Fritza) epatowała tak zmasowaną ilością kontrowersji — ukazując uprzedzenia rasowe, egoizm, seksizm, czy radykalizm, że nie jeden SJW mógłby dzisiaj dostać zawrotu głowy. Co ciekawe jednak film był zdecydowanie łagodniejszą wersją komiksów Crumba, który poprzez ukazanie losów antropomorficznego kota — wiecznie napalonego egoisty, imprezowicza i oportunisty — przemycał satyrę na życie „po amerykańsku” w wielkiej metropolii schyłku lat 60. Obrazy brudu, nocnego życia, braku celu, wielkich aspiracji, złudnych nadziei i szczypty radości.

 

Wydany w 2007 roku na polskim rynku przez Kulturę Gniewu Kot Fritz to zbiór najważniejszych historii z udziałem tytułowego futrzaka. To jednocześnie pierwsza publikacja twórczości Roberta Crumba w Polsce. W albumie widzimy ewoluującą kreskę artysty oraz różne wcielenia tytułowego bohatera. Początkowo poznajemy Fritza, gdy przez przypadek podpala akademik, w którym mieszka z innymi studentami marzącymi głównie o wiecznych imprezach, a muszącymi zakuwać na egzaminy. Później możemy zobaczyć go m.in. w roli tajnego agenta CIA na misji w komunistycznych Chinach, by kolejnej historyjce oglądać jego spiskowanie przeciw establishmentowi. Fritz kłamie, Fritz wykorzystuje, Fritz raz nawet gwałci — spada w społecznej drabinie na samo dno, gdzie wciąż goni za spełnianiem

własnych potrzeb.

Ostatecznie Crumb, w geście swojego sprzeciwu dla kinowego przeboju ukazuje Fritza jako gwiazdę wielkiego ekranu — nawiązując tym samym do obrazu Bakshiego. Postać, którą stworzył jeszcze w 1959 roku dostaje cios śrubokrętem w potylice. Zdycha w kałuży krwi.

Śledząc przygody Kota Fritza, otrzymujemy skondensowaną dawkę krytyki świata widzianego oczami jego twórcy, wnikliwego obserwatora. To komiksowa kontestacja Ameryki lat 60., w której Fritz jest cholernie charyzmatycznym antybohaterem, inteligentnym i spostrzegawczym mówcą, a momentami draniem i skurwielem. Ten kot produkt tamtych czasów, osadzony w świecie zwierząt, pokazujący historie o ludziach.

Lwy z Bagdadu. Scenariusz: Brian K. Vaughan. Rysunek: Niko Henrichon. Polskie wydanie: Mucha Comics

Równie dużo o ludziach mówi przejmująca historia Lwy z Bagdadu autorstwa Briana K. Vaughana, wielokrotnego zdobywcy nagrody Eisnera (najważniejsza amerykańska nagroda w amerykańskim przemyśle komiksowym) z fantastycznymi rysunkami Niko Henrichona. Historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami…

W 2003 roku podczas amerykańskich nalotów na Bagdad ze zniszczonego Zoo uciekają cztery lwy. Zdezorientowane, wystraszone i głodne zaczynają przedzierać się przez ruiny miasta, będącego w samym środku zbrojnego konfliktu. Wydane oryginalnie w 2006 roku przez Vertigo, a na polskim rynku w 2008 przez Mucha Comics Lwy z Bagdadu przedstawiają tę historię oczami zwierząt, zmieniając je w głównych bohaterów, a zarazem narratorów wydarzeń. Rozumiemy ich mowę, poznajemy motywy, pragnienia i lęki.

Zill jest dorosłym samcem (początkowo niespecjalnie alfa), będącym w relacji z samicą o imieniu Noor (wciąż pragnącej zaznać wolności, zwłaszcza teraz, gdy zza krat widać płonący świat ludzi). Ich potomstwem jest młode lwiątko Ali, dopiero poznający i uczący się wszystkiego, co go otacza. Towarzyszy im ślepa na jedno oko stara samica Safa — pogodzona ze swoim losem w zamknięciu, bo pamiętająca, jak bezlitosnymi prawami kieruje się świat zwierząt na wolności, gdy chwila słabości lub nieuwagi uczyni z każdego czyjś łup, ofiarę.

Dotychczasowa rutyna na lwim wybiegu zostaje przerwana serią eksplozji — „niebo spada!”, czytamy ich przerażone krzyki. Zwierzęta uciekają ze swoich klatek, gnają przed siebie w ruiny opustoszałego miasta.

Żadne z nich rozumie zachowań ludzi, powodu ich walki. Jedynie stary żółw, którego napotykają przez przypadek po drodze, tłumaczy, że to nie pierwszy taki konflikt, że żyje dostatecznie długo, by pamiętać, jak ludzie zabijali się wcześniej. O co? Możliwe, że o dostęp do czarnej cieczy wypływającej z ziemi (ropa), ale kto tak naprawdę zrozumie te dwunożne zwierzęta w ubraniach? Jednak komiks idzie dalej, bo oprócz wiwisekcji ludzkich zachowań i naszego dążenia do samozagłady, zadaje ważne pytanie: czy wolnym jest się wtedy, gdy tę wolność nam dano, czy musimy o nią walczyć, jak lew.

WE3. Scenariusz: Grant Morrison. Rysunek: Frank Quitely. Polskie wydanie: Taurus Media.

Pomysł wyjściowy następnego komiksu — WE3 — przypomina nieco historię potwora Frankensteina; istoty stworzonej sztucznie w laboratorium, który ucieka od swojego stwórcy i probuje przetrwać we wrogim mu świecie. Tutaj jednak prawdziwymi potworami są ludzie, a uciekinierami zwierzęta, które obudowano pancerzem, wyposażono w śmiercionośną broń i zmieniono w maszyny do zabijania. Jednak w przeciwieństwie do wspomnianego wcześniej Frankensteina, ich twórcą nie jest „szalony naukowiec”, a wojsko działające za przyzwoleniem rządu. My zaś jesteśmy świadkami wielkiej ucieczki psa, kota i królika — zwierząt domowych, które w normalnych warunkach obdarowujemy uczuciem i traktujemy często jako naszych najlepszych przyjaciół.

Chociaż w pierwszej chwili trzon fabuły może brzmieć, jakby wyjęto go z kiepskiego filmu klasy B (no bo jak to, że niby robo-kot?), tak wystarczy wspomnieć o tym, że nasza historia pamięta przypadki, gdy ludzie naprawdę wykorzystywali zwierzęta w działaniach wojennych. W trakcie II wojny światowej wojska ZSSR obwiązywały psy materiałami wybuchowymi, czworonogi nazywano „psami przeciwpiechotnymi”, a ich zadaniem było wysadzanie pojazdów gąsienicowych nieprzyjaciela. Amerykanie chcieli zrzucać na Japończyków eksplodujące nietoperze (Bat Bombs), a w armii generała Andersa był niedźwiedź Wojtek, którego wytresowano, by nosił amunicję pod Monte Casino. Kino klasy B? Głupi komiks o zwierzętach? A może to nasza ludzka rzeczywistość.

Każda z wyżej wymienionych historii działa w oparciu o świat ludzi. W „Kocie Fritzu” antropomorficzne zwierzaki naśladują ludzkie zachowania, w dwóch pozostałych komiksach, chociaż śledzimy losy zwierząt, to działania człowieka są przyczyną ich losów, powodów do ucieczki i potrzeby wolności, która należy się wszystkim żyjącym istotom — niezależnie czy chodzą na dwóch, czy czterech łapach.

 

Paweł Mączewski – z wykształcenia socjolog, z zawodu dziennikarz. Były redaktor naczelny VICE Polska, obecnie sekretarz redakcji Magazyn Kreski, traktującego o sztuce komiksu. Publikował w Gazecie Wyborczej, recenzował na Film.org, pisze felietony do Naekraniepl. W wolnych chwilach ogląda klasyczne horrory, stare filmy akcji oraz rysuje komiksy o potworach.

–> Śledź autora na Facebooku.