Bunt w kabarecie – Mariusz Kałamaga i Paweł Pindur z kabaretu Łowcy.B – wywiad

lowcy.b, Maliwina Mieleńczuk

O buncie, kabarecie i odskoczniach z Mariuszem Kałamagą i Pawłem Pindurem z kabaretu Łowcy.B rozmawia Sabina Drąg

Sabina Drąg: Po 10 latach jesteście tutaj w Rotundzie gdzie wszystko się zaczeło. Przez te 10 lat napewno wydarzyło się mnóstwo rzeczy. Chciałam zapytać czy spełniły się wasze oczekiwania? Czy coś byście zmienili, coś dodali?

Mariusz Kałamaga:  To miejsce w 2003 roku odmieniło nasze życie,  jestem bardzo ciekawy jakby to się potoczyło gdyby nie PAKA właśnie wtedy. To miejsce jest niesamowite kto wie czym byśmy się zajmowali w obecnym czasie a tak zwiedziliśmy kupę świata począwszy od całej Polski po kraje gdzie graliśmy dla Polonii. No nie wiem, to jest pewnego rodzaju magia, jak to się mówi, czas i miejsce i szczęście! Tak kojarzy mi się Rotunda i tak to widzę. Dało mi to naprawdę wiele przygód i wiele pięknych znajomości i przyjaźni. Wspaniałych ludzi spotkałem na mojej drodze życia.

Paweł Pindur: A ja odpowiem cytatem z piosenki: „Gdybym mógł cofnąć czas jakąś metodą drugi raz poszedłbym tą samą drogą”.

lowcy.b, Maliwina Mieleńczuk
Łowcy.B, Malwina Mielniczuk

SD: Kiedyś w jednym z wywiadów jaki słyszałam opowiadaliście o swoich buntowniczych korzeniach i o tym, że Łowcy są pewnym specyficznym rodzajem buntu. Teatr absurdu do którego się odwołujecie, groteska, przerysowana forma jest w tym trochę krnąbrności…

MK: No na pewno, bo ten bunt siedzi w nas. Każdy z członków poszczególnych kabaretów przekłada to co siedzi w nim. Myślę, że kabareciarze to nie są aktorzy. To są ludzie którzy czują i pokazują to co zauważają w życiu codziennym. Przekładają to na skecze, na scenki, na akcje sceniczne. Dlatego myślę, że ta nasza specyficzna forma i jakiś tam sposób odróżniania się od innych grup kabaretowych na pewno świadczy o tym, że jakoś inaczej mamy w głowach, że inaczej postrzegamy świat. Znaczy to też bez przesady, bo to nie są jakieś skrajne różnice. Natomiast ten absurd, groteska, no nie śmiejemy się z polityki i szanujemy sobie to, że mamy taką specyficzną, osobliwą formę.

PP: Poza tym jesteśmy buntownikami, idziemy pod prąd, trochę przeciwko trendom, które gdzieś tam dominują, królują w obecnych czasach. Nie jesteśmy wypacykowanymi laleczkami i telewizyjnymi gwiazdkami tylko staramy się robić to co nam siedzi w głowach, w sercach, robić to na tyle na ile potrafimy i poniekąd jak chcemy to robić i to jest fajne. Poza tym a propo buntu, Mariusz był kiedyś grungowcem, ja kiedyś byłem punkowcem, Kura jest metalem.

MK: Taaak.

PP: Dalej jesteśmy tak naprawdę tylko teraz może gdzieś tej naszej buntowniczej natury już tak nie uzewnętrzniamy strojem, czy wyglądem ale w głowach i w sercach dalej to działa.

MK: Nie zależy nam na totalnej anarchii ale wiele rzeczy nam się nie podoba w tym kraju. Zmierzamy do tego żeby tak swoimi małymi wkładami gdzieś tam to zmieniać a przede wszystkim pokazywać, że są nurty, różnego rodzaju niestandardowe formy działania. Żeby zrobić hit to niekoniecznie trzeba łapać się najbardziej znanych tematów,  że można zrobić uniwersalne rzeczy. Wiesz to co będzie śmieszne teraz, na przykład jeżeli zrobimy teraz piosenkę Gangam style no to za 4 lata to niespecjalnie będzie aktualne a jeśli zrobisz coś groteskowego, absurdalnego to gdzieś tam zawsze trafia i powiedzmy jest zawsze na czasie…

PP: Może uda nam się zrobić to takie właśnie ponad czasowe i uniwersalne i to jest fajne. A bunt tak lubimy, szanujemy. Tak! Trzeba się buntować, bo gdyby nie było buntu nie byłoby wielu fajnych rzeczy na świecie w poezji , w muzyce, w prozie. Wszędzie.

MK: Gdyby ludzie nie buntowali się przeciwko temu co jest to nigdy nie byłoby szansy żeby spróbować czegoś innego, czegoś lepszego.

SD: Ostatnio dużo o was słychać, pojawiacie się w mediach publicznych. Jak widzicie tą relacje współczesnego artysty z komercyjnym światem, balansowanie pomiędzy byciem niszowym a przystawaniem do tego głównego nurtu?

MK: Tak i to też jest pewnego rodzaju bunt, przynajmniej z mojej strony na zasadzie takiej, że buntuje się przeciwko temu, żeby ludzie kojarzyli mnie tylko z żółtym sweterkiem. Poza tym patrzę też na swój rozwój i każdy z nas jest trochę egoistą a to, że moje życie związało się właśnie ze sceną powoduje, że brałem udział w wielu projektach i niszowych i komercyjnych. Natomiast cały czas w mojej głowie i w moim wnętrzu mam coś takiego, świadomość że się nie sprzedałem ale że wiele się nauczyłem i te sytuacje typu jakieś polsatowskie duże produkcje pozwoliły mi na to żeby robić później to co naprawdę chcę i mam w głowie. Różnie można na to patrzeć, ja nie mam nic…

PP: Doobra nie tłumacz się…

MK: Nie, nie ja się nie tłumaczę, nie mam nic do ludzi, którzy tak sobie myślą i nie mam nic do ludzi, którzy mnie wspierają. No tak będzie, nie wiem, będę sobą i tyle.

PP: Zgadzam się ale nie do końca…

MK: No, Gwiazdeczko wygrałeś wczoraj wojnę gwiazd na Vivie…

PP: No, tak ale to nie jest forma buntu, ja to zrobiłem dla kasy (śmiech)

SD: Uuu to szczerze…

PP: Tak, no i tyle ale nie nie ja sobie oczywiście żartuje, nie burz się.

MK: Nie no, bo jak mówisz, że jesteśmy gwiazdeczkami.

SD: No trochę jesteście gwiazdeczkami.

PP: Nie no oczywiście. To jest też namiastka tego co przed chwilą Mariusz chciał powiedzieć.  To jest namiastka współczesnych czasów, gdzieś te media są obecne w naszym życiu i jeżeli robisz coś i poniekąd stajesz się osobą, która tworzy coś scenicznego to nagle chcą to telewizje. One widzą że ty się spełniasz w czymś, w tej swojej kategorii  i dobrze ci idzie to są ciekawi czy podołasz też w innych rzeczach również scenicznych ale telewizyjnych. No i tak jak Mariusz się udzielał gdzieś tam, tak ja też miałem okazję gdzieś się udzielać, w jakiś programach komercyjnych. W każdym bądź razie robimy to. To jest dla nas doświadczenie życiowe i też czasami przygoda. I tak jak każda przygoda, czasami czujesz niesmak a czasami czujesz spełnienie ale każda z tych przygód czegoś nas uczy i tyle. To jest fajne. Tak jak w życiu.

SD: Chciałam zapytać o dwa projekty Ja Mmm Chyba Ściebie i Łowcy. Band. Jaki jest wasz cel? W którą stronę tym razem idziecie?

MK: Wiesz co jeżeli chodzi o Ja Mmm Chyba Ściebie to to był klasyczny przykład tego, że byli sobie Łowcy.b a chciałem robić coś innego. Wtedy właśnie zebraliśmy się grupą fajnych ludzi z Bytomia i nie tylko, po części również z łowców i chcieliśmy zrobić coś innego. Kochamy muzykę, lubimy muzykować. Okazało się, że tak naprawdę Ja Mmm Chyba Ściebie zaistniało jako inny, alternatywny kabaret na PACE. Mieliśmy dużo piosenek, okazało się że nie byliśmy śmiesznym kabaretem ale graliśmy śmieszne piosenki. Poszliśmy w tę stronę, żeby lepiej być śmiesznym zespołem niż śmiesznym kabaretem. Wtedy się przynajmniej tego nauczyliśmy, taką decyzję podjęliśmy. Kurcze, potoczyło się tak, że nagraliśmy płytę. Graliśmy na dużej scenie na Woodstocku. To jest dla nas czymś nie wyobrażalnym, nie spodziewaliśmy się że będziemy grali na jednej scenie z gwiazdami światowego formatu. Ja Mmm Chyba Ściebie Punkowa Grupa Rozweselająca ona jest gdzieś tam sobie z boku, nie mamy na nią jakiegoś wielkiego parcia. Czekamy co się wydarzy. Jeśli ktoś nas chce z miłą chęcią idziemy, gramy i tyle.

PP: A Łowcy.Band to teoretycznie podobna historia tyle, że to jest inna odsłona Łowców. Tam nie jesteśmy w sweterkach, jesteśmy bardziej niegrzeczni. Jesteśmy bardziej rock’n’rollowi i właśnie taki apel, że jak ktoś widzi plakat Łowcy.band koncert i widzi nas w innych strojach to niech sobie nie myśli że przyjdzie na kabaret, bo ludzie czasami to mylą i wchodzą na kabaret,myślą że tam będą skecze a to jest muzyka. Jest czasami hard corowo czasami poetycko czasami punkowo no i jest różnie. A jeżeli chodzi o plany jakie ma Łowcy.Band  formacja to jest granie po prostu. To jest taka dla nas trochę odskocznia od kabaretu. Możemy wcielić się w rolę muzyków i być na scenie trochę w innej roli i w innych postaciach i prezentując coś innego. To są akurat piosenki. No to też nie jest formacja, która ma jakieś plany, że chcemy podbić rynek czy nagrać osiem płyt. Nie, to sobie żyje tym swoim życiem i czasami tych koncertów jest więcej czasami mniej, czasami gramy gdzieś w telewizji jedną dwie piosenki nasze no i tyle. Jakoś też większego parcia nie ma na to żeby akurat ten projekt gdzieś skomercjalizować i szerzyć gdzieś w telewizji, gdzieś w świadomości ludzi.

MK: Aczkolwiek jeżeli zrobimy, zarówno Ja Mmm Chyba Ściebie jak i Łowcy.Band jakąś piosenkę która trafi w jakieś znowóż komercyjne pasma i udałoby się nam zdobyć pierwsze miejsce na listach przebojów to zupełnie nam to nie będzie przeszkadzać, bo my wiemy z jaką świadomością to robiliśmy i co mieliśmy wtedy w głowach. Widocznie ktoś to czuje i to kupuje i to jest piękne. I tyle. Łowcy.Band powstali z tego powodu, że tak naprawdę jesteśmy jednym z niewielu kabaretów jak nie jedynym, który gra muzykę na żywo w pełnym bandzie, czyli gramy sami sobie. Nie używamy mini disców, nie używamy po prostu zatrudnionych muzyków i tak to się rozwinęło. Dostaliśmy parę fajnych uwag, czy też pochwał za to, że jest fajnie muzycznie no i postanowiliśmy pójść też w tą stronę.

PP: To jest też dla nas taka rozrywka, odskocznia i przygoda.

SD: Czy kabaret to jest sztuka czy chałtura?

MK: Nie wiadomo właśnie tego tak naprawdę. Dla nas jest sztuką, dla niektórych może być chałturą wiesz, pewnie właśnie jest gdzieś tak pomiędzy. On jest taki… dla mnie to on jest uniwersalny, bo no nie ma bata na świecie każdy lubi się pośmiać. Każdy jeśli wzbudzasz u kogoś sympatię jeśli budzisz pozytywne wrażenia to się dobrze z tym czuje. Jeśli idziesz i się śmiejesz no to oczywiście że masz lepszy dzień niż jak wstajesz i coś cię, kurde, trapi. Także dla nas, dla twórców kabaretu, to naprawdę jest sztuka i dla wielu odbiorców również. Natomiast jak zwykle są ludzie którzy odbierają to jako chałturę jako coś niższego, dlatego bardzo im polecam coś co im się podoba. Ja szanuję ich zdanie i apeluję, żeby oni też szanowali moje.

PP: Ja nie do końca się zgodzę z Mariuszem, bo nie wiem czym jest sztuka tak do końca tak. Nie wiem czym tak naprawdę jest sztuka, bo dla niektórych jeszcze ta sztuka dzieli się gdzieś na wyższą, niższą, czy w ogóle jakąś dla plebsu. Ja nie wiem, nie lubię kategorii, nie ładuję rzeczy do różnych szufladek. Po prostu są jakieś wytwory, różnego rodzaju rzeczy ludzie tworzą, teraz mówimy akurat o jakichś scenicznych, bo nie chcę się wypowiadać na temat książek czy innych dzieł. Dla jednych coś może być naprawdę wartościowe i fajne a inni będą mówili, że to jest chujowe najnormalniej w świecie. Nie będą rozumieli dlaczego kogoś to tak bawi albo dlaczego kogoś coś takiego wzrusza albo dlaczego u kogoś coś takiego po prostu wywołuje pozytywne lub pożądane emocje. Trudno jest mi powiedzieć. No dla mnie, czy kabaret jest sztuką? co jest sztuką? Fajnie, że mi się to podoba i ja się jakoś spełniam i że ktoś chce na to patrzeć i że chce to oglądać, kupić bilet na to, przyjść i że się ktoś przy tym fajnie bawi i mnie to też jara i napędza mnie do tego żeby dalej to robić. Nie wiem czy jasno się wyraziłem ale ja tak mam.

SD: Jasno. Dzięki wielkie za rozmowę

PP: Dzięki wszystkim i pozdrowienia dla was czytelnicy.

MK: Trzymajcie się pozdrawiam Waszą buntowniczą gazetę.

* wywiad nieautoryzowany przez rozmówców