I znów, jak co roku – dyplomy. Opolska Galeria Sztuki Współczesnej otwiera swe drzwi i ściany przed instytutowymi dyplomantami. Po raz ostatni (poniekąd). Zmienia się struktura, powstaje nowy wydział. Idzie nowe. I nowi. Już poza ceglane mury.
7 lipca. Popołudnie. Piątek. Wychodzę z samochodu i szybkim krokiem przemierzam niedługi odcinek między parkingiem a Galerią. Zdążam prawie w ostatniej chwili, bo zaraz zaczyna padać. Ludzie kłębią się pod niewielkim „zadaszeniem” łączącym Galerię z Teatrem Kochanowskiego. Ulewa zagłusza głos Pani Dyrektor, która właśnie wita wszystkich zebranych.
Wchodzimy. Po lewej manekiny – dwa obrazy w barwach chłodnych, jak tworzywo. I… misie. Pluszowe, Haribo i jako martwa zdobycz à la dywan.
Stąpając po schodach depczemy po głowie Kimowi i Trumpowi. Na górze „dyplomant” Ożóg puszcza oko do widza i „przykleja się” na skrzynce.
Na wejściu cudne grafiki do ukraińskiej baśni. Idąc dalej – dwa duże obrazy, gdzie baśniowe hybrydy – ni to zwierzę, ni człowiek – każde sobie, a jednak. Ile tu jest człowieka? Ile instynktu zwierzęcia?
Są też portrety „rodzinne”. Każdy malowany w sposób adekwatny do znaczenia uwiecznionego dla autora. „Superbohaterowie” – tak nazywa ich Kordian. Po lewej „Zanurzenie” – olejna instalacja malarska, gdzie natura niszczy człowieka, ale ileż w tym piękna i melancholii. Nieopodal akty, tyle że w inne odsłonie. Nieoczywiste, zagmatwane, zmienne. Różowy teledysk. Dzień za dniem. No proszę.
W Aneksie błogo. Trzy obłoki i linearno-senne portrety na pościeli. Pięknie i pudrowo.
Trzeba wejść, zobaczyć i tu i tam. Skąpać oczy w złocie, zajrzeć do ponurego baru.
Wystawa czynna do 27 lipca
Galeria Sztuki Współczesnej
pl. Teatralny 12, Opole