Zyndram z Murcek – istnieć w Metawerze – Sebastian Łąkas

Obwołany szaleńcem w 1505 r. społeczny abnegat, który życie spędzić miał w śląskiej wieży ciśnień – Zyndram z Murcek był poetą, filozofem-alchemikiem, malarzem i kompozytorem, twórcą m.in. kompozycji muzycznych nazywanych Kodeksami ciszy, 20 cm ponad polem, Zyndram. Po studiach zagranicznych zamieszkał w Mysłowicach, jednak jego niemoralne – z ówczesnego punktu widzenia – zachowanie skazało go na wygnanie do osady Dąb, gdzie miał pełnić funkcję strażnika. Jego pojawienie się, właściwie – odkopanie z piasku historii – obrazuje, że mistycyzm zawsze miał się doskonale na śląskiej ziemi. Peter Brook twierdził: “Zyndram – he doesn`t make me cry. Loneliness surrounding his works makes me cry”. Twórcę takiej klasy, który wyprzedzić miał swoją epokę, zwyczajowo wita się gorąco, z wypiekami na twarzy studiując jego życie. Nie co dzień ma się do czynienia z malarzem, filozofem, kompozytorem, mistykiem i astronomem w jednym. (por. Szmitke, 1994)

Pracuje w: swiątyniasztuki.blogspot.com
Uczy się na Wydziale Grafiki warszawskiej ASP
Mieszka w: Warszawa

Portret Hildegardy z Bingen  (kadr z filmu Adama Sikory z cyklu Bez zakłoceń”)

Portret Hildegardy z Bingen  (kadr z filmu Adama Sikory z cyklu Bez zakłóceń”)

Życie prywatne pozostaje wciąż zagadką, wiadomo jednak że Zyndram medytował, być może do postaci innej mistyczki – Hildegardy z Bingen. Istnieją bowiem jego kompozycje nawiązujące do tej słynnej świętej. Pierwszą osobą, która odkryła śląskiego alchemika-kompozytora był twórca na wskroś współczesny, Piotr Szmitke. Posiadał on dokumenty, których faktyczność zmuszała wiele osób do wycieczek w poszukiwaniu miejsca wygnania Zyndrama.

Żeby wprowadzić postać Zyndrama w szersze sfery, Piotr Szmitke zorganizował wystawę, na której znalazł się portret renesansowego twórcy. Pokazał również jego partytury muzyczne oraz obrazy. Okazały się one czasowo poprzedzać dokonania Grupy Janowskiej, będąc niejako duchowym prekursorem ich twórczości. Symboliczność sztuki Zyndrama stawiała go na pograniczu fikcji i prawdy, tak jak funkcjonuje on teraz – postać niejako legendarna, na wpół żywa i martwa.

Ostatnio jest o nim znowu cicho, jego mieszkanie przeniosło się do naszej wyobraźni.

To miejsce Piotr Szmitke nazwał Metawerą – królestwem, którego granice wyznacza wyobraźnia, światem na pograniczu prawdy, będący etymologicznie “poza, nad” (meta) “prawdą, prawdziwością” (veritas). Zyndram z Murcek jest bowiem fikcją, artystyczną inkarnacją.
Metawera jest paradoksem. Jednocześnie jest ona światem alternatywnym, jednak obecnym w naszej rzeczywistości, właśnie “obok” zdarzeń codziennie doświadczanych.

“Metaweryzm jest silny, ponieważ nie istnieje.”(Szmitke, 2011, s. 9)

Metaweryzm to miejsce w sztuce, które stworzył sobie sam Szmitke w 1988 roku. Zniechęcony kłamliwością obiegowych twierdzeń o wolności w sztuce, która jednak zmusza artystę do stosowania jednego stylu – “jednorodnej metody obrazowania”- stworzył metodę pozwalającą tworzyć mu innych artystów, ich życiorysy, sploty wypadków, dzieła, których fikcyjne istnienie potwierdzały komentarze i omówienia równie nieistniejących krytyków sztuki. W ten sposób omijał problem stylu, narzucany głównie przez komercyjny rynek starający się sprzedać każdą rozpoznawalną sztukę. Szmitke tworzy więc symulakry, których byt jest wysoce chybotliwy, jednakże idealnie wpasowuje się w panujące reguły życia. Za pomocą wykorzystania technik, którymi posługują się media w kreacji wydarzeń, Szmitke mami wszystkich wokół i śmieje się, że szkoły organizują wycieczki pod wieżę Zyndrama, która była tylko miejskim wodociągiem, a Zyndram nigdy w niej nie był, bo nie istniał.

 

Wieża ciśnieniń w Murckach, tzw. Zyndramówka (fot. Piotr Szmitke)

Wieża ciśnień w Murckach, tzw. Zyndramówka fot. Piotr Szmitke

“Schizofrenia artystyczna”, można by pomyśleć. Mimo to, ta schizofrenia odsłania nam stan współczesności. Czy gdyby nie istniały ku temu przesłanki, nie można byłoby stworzyć takiej “hucpy” jak zrobił to Szmitke? Krakowska wystawa w Bunkrze Sztuki, która miała prezentować międzynarodowe środowisko twórców posługujących się różnymi środkami artystycznymi, po czasie okazała się chwytem poniżej pasa dla niektórych krytyków. Dali się oni bowiem nabrać, że każda z prezentowanych postaci istnieje realnie, i że metaweryzm to młody płodny międzynarodowy kierunek, który akurat w Krakowie prezentuje Piotr Szmitke. Nie było to prawdą. Wszystkich twórców, dzieła i podpisy spreparował artysta. Ta spreparowana iluzja prawdziwości była zaskoczeniem, ponieważ w obiegu nie było wtedy (rok 1995) analiz tyczących się tworzenia wirtualnych osobowości i konsekwencji wynikających z takich zachowań.

Jakie są więc faktyczne granice między fikcją a realnym? Co oznacza sytuacja, w której tak wielu ludzi ulega złudzeniu sprawnie wykreowanemu przez artystę? Dlaczego wierzy się w symulakr?

Dla Szmitke kultura i ludzie tkwią w medialnym zakłamaniu. Artysta wykorzystując techniki medialne kreuje mapę bez terytorium – model który nie ma realnego odniesienia – jej jedynym źródłem jest wyobraźnia artysty, w której znajdują się wszystkie postaci. Metawera postuluje wpływ sztuki na rzeczywistość, ma być jej prenatalną formą, zamiast posłuszną posługiwaczką i obnośnym lustrem. Sztuka tworzy świat – i to nie tylko u Szmitke. Wszak nawet realistyczne portrety władców często były wyidealizowaną fikcją, niektóre bitwy w ogóle nie miały miejsca, a jednak dają one asumpt do przeszłego istnienia w świecie. Realne chowa się za fikcją, symulakrem, modelem bez odniesienia.

 

art is very fuckfull, Archiwalne zdjęcie Grupy Metawera z początków istnienia (archiwa prywatne, autor nieznany)

Art is very fuckfull, archiwalne zdjęcie Grupy Metawera z początków istnienia, archiwa prywatne, autor nieznany

I Międzynarodowy Festiwal Metawerystyczny, Galeria Bunkier Sztuki, Kraków, 1995, archiwum prywatne

Przyjęcie fikcyjnych modeli może być tłumaczone percepcyjnymi schematami naszego umysłu – tam gdzie rzecz wygląda (i zwykle jest) skomplikowana, zdajemy się zwykle na opis tłumaczący nam złożoność sytuacji (upraszczający). Człowiek staje się wtedy bytem zapośredniczonym przez instytucje będące “pomiędzy” – media. Tworzą one coś na wzór bańki oblepiającej daną jednostkę, grupę, społeczność. Perspektywa taka sytuuje człowieka na pozycji kanapowego konsumenta modeli, który porzuca resztki refleksji.

Na taką rzeczywistość nie godzi się Szmitke, angażując metawerystów m.in. do obnażenia mechanizmów powstawania takich iluzji. John Beep, Jasmina Sati, Uchito Mitu, Giovanni da Vinabuono, i późniejsza fala metawerystów, to wciąż inkarnacje Szmitke (por. Szmitke, 2011). Wielość wypowiedzi w jedności świadomości artysty pozwala na szerszą perspektywę, w której każda wypowiedź dopełnia się treścią innej. Za pomocą wcielenia się w fikcyjne postaci o barwnych życiorysach, Szmitke realizował zasady mechaniki kwantowej – fakt, że bez interpretatora, podmiotu, nie ma przedmiotu – podmiot zawsze kreuje przedmiot. Szmitke zauważył, że przeniesienie tej reguły na sztukę i jej historię skutkować musi zezwoleniem na pisanie własnej historii, na tworzenie własnego mitu i własnego świata. Konstrukcjonizm metawery ujawnia też subiektywizację każdej narracji, postmodernistyczny relatywizm, który Szmitke stara się przezwyciężyć przez multiplikację punktów widzenia tworzących intersubiektywny (ciężko już o obiektywizm) świat, zawierający się w ramach idei Metawery.

Yasmina Sati (archiwa prywatne, kadry z reportażu z otwarcia Festiwalu Metawerystycznego w Krakowie, reż. Malina Malinowska-Wollen)

Yasmina Sati, prywatne archiwum, kadr z reportażu otwarcia I Międzynarodowego Festiwalu Metawerystycznego w Krakowie, reż. Malina Malinowska – Wollen

Yasmina Sati, “Jedyne polskie obozy zagłady”

Metawera zdaje się bić Prawdę na odlew, jednak czy nie jest to kopanie leżącego? Wszak w postmodernistycznej rzeczywistości wartości i tak zatopione są w “dyskursach” i “relatywizmie”. Tyle tylko, że Szmitke odsłania owe mechanizmy wykorzystując je same – jego rolą nie jest bierne lamentowanie nad upadkiem rzeczywistości, a raczej pozwolenie sobie na odczuwanie kryzysu, na artystyczne niezdecydowanie i niedookreślenie, w którym realizuje się faktyczna egzystencja człowieka. Z drugiej strony, artysta przestaje być trybem rynkowej sytuacji sztuki, a staje się podmiotem będącym jednocześnie kuratorem, historykiem sztuki i artystą nie dającym zakuć się w dyby jednego rozpoznawalnego stylu. Szmitke twierdził też, że dzisiejsza sztuka stała się medialną pożywką żerującą na istnieniu twórców, zamieniając życie w towar. Na to również odpowiada fikcyjność Metawery.

Ciągły balans na granicy awatarów, wirtualności i rzeczywistości.

Właściwie można by powiedzieć, że wykorzystując taki ogląd świata, metaweryjczyk stawia się poza/ponad/obok prawdy, i spogląda na świat z nowej perspektywy – tworząc symulakry, przestrzenie alternatywne doskonale naśladujące to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni – konstrukcji historycznych, pociągających osobowości – oraz zwraca uwagę na to, że wiara w fikcję ma miejsce tu i teraz, a nie jest tylko światem alternatywnym. Metawera zmienia swój status. Jest migotliwym duchem igrającym z rzeczywistością.

Czy jest to więc świat fikcyjny czy realny? Mapa czy terytorium? W 1995 roku Szmitke założył Metawerystyczną Partię Sztuki i Myśli Twórczej (Bik, 1996), w 2012 w Krakowie otwarto Konsulat Generalny Królestwa Metawery, w internecie znaleźć można serwis informacyjny Królestwa; ciągle wydaje się obywatelstwa i paszporty Metawery, tworzy Metawerystyczne Festiwale. Słowem – fikcja ciągle żyje, a przynajmniej będzie – tak długo jak wyobraźnia i pamięć.

Piotr Szmitke, Najmniejszy na świecie posąg Jezusa Chrystusa powstały w Bykowinie

Szmitke kreując własną mitologię, w której mógł bez przeszkód wskrzeszać nowych artystów, znajdował ujście dla erupcji własnej energii. Cała Metawera bowiem nie jest tylko i wyłącznie konceptem – jest mapą dla faktycznego terytorium sztuki artysty. Jest to swoiste Gesamtkunstwerk, w którym moc wyobraźni przelewa się w materię i dopomina się o status realnego. Realna fikcja… Czy wobec tego Zyndram faktycznie jest fikcją? Czy będąc tworem realnie istniejącej osoby, jest jednak prawdziwy…?

Odpowiedzią zdają się być słowa: „Rzeczywistość kopiuje sztukę a nie na odwrót.” (Szmitke, 1994s. 15)

Albert Zweiter, MOMA wersja walizkowa

Marlena Niestro, Hodowla bezstresowa

* * *

Piotr Szmitke (14.06.1955- 16.08.2013) – artysta multidyscyplinarny, malarz, rzeźbiarz teoretyk sztuki, kompozytor, dramatopisarz, scenograf, reżyser. Absolwent ASP w Krakowie w pracowni J. Nowosielskiego, uczeń Henryka Wańka.

>>> www.szmitke.art.pl/
>>> www.metaverism.eu

Sebastian Łąkas – absolwent historii sztuki, student filozofii na UŚ w Katowicach. Lubi sztukę współczesną i jej meandry. Publikuje w magazynach “Reflektor” i “FUSS”.

Bibliografia:
Piotr Szmitke, Antylogia metaweryzmu, Muzeum Śląskie, Katowice 1994.
Piotr Szmitke, Metaweryzm, Fundacja Paryż, Paryż, 2011.
Katarzyna Bik, Pegaz w Bunkrze Sztuki, Gazeta Wyborcza, 3.01.1996.