Uchem PROwincji: Niech KGB płonie – Kasia Jaroch

Nie tak odległa na mapie, a jednak odseparowana, ostatnia dyktatura w Europie pada. Galopująca cenzura utrudnia życie miejscowym artystom, o których wiemy tyle co nic. Gdy wszystkie oczy zwrócone są ku Białorusi, warto przyjrzeć się również jej scenie muzycznej, a także wesprzeć kilka solidarnościowych projektów, z których środki zostaną przekazane organizacjom wspierającym rewolucje.

Dlina Volny by John Kukareko
Dlina Volny by John Kukareko

Od połowy sierpnia w Mińsku, Grodnie i innych miastach wielotysięczne tłumy zbierają się, by w pokojowy sposób protestować przeciwko sfałszowanym wyborom. Reakcje policji są niewspółmierne, niewinni ludzie giną na ulicach, stają się ofiarami brutalnych ataków i zatrzymań. Od samego początku protestujący wykazują się wielką odwagą. Mimo zatrzymań oraz ataków policji coraz więcej ludzi gromadzi się na ulicach.

Strajki od samego początku dotykają także muzyków, zarówno tych żyjących w Białorusi, jak i pozostających na emigracji. Sami artyści zdążyli już zauważyć, jak duży wpływ na ich psychikę, a przez to także sztukę ma krajowy przewrót. Członkowie post-punkowego zespołu Dlina Volny, który wydaje już drugi album w słynnym amerykańskim wydawnictwie Italians Do It Better, piszą piosenki przede wszystkim o tym, co dzieje się wokół nich. Dołączyli do akcji charytatywnej Long Play Belarus zainicjowanej po sfałszowanych wyborach, w której organizatorzy prosili białoruskich artystów o przesłanie utworu nagranego od czerwca do października – w czasie powszechnej zmiany nastrojów narodowych.

https://longplaybelarus.bandcamp.com

„Glaza” utwór Dlina Volny dołączony do kompilacji Long Play Belarus „opisuje uczucia osoby, która żyje w ciągłym strumieniu informacji, stara się nie utonąć pod presją kłamstw, hipokryzji i niesprawiedliwości, trzyma się prawdy, usiłując pozostać na powierzchni” – opisuje zespół w wywiadzie dla magazynu „destroy / exist”.

Jak wiele post punkowych projektów Dlina Volny ustawia się w opozycji do wszystkiego, romantyzując bunt i depresje. Trio złożone z Alexa Shishlo na klawiszach, Vada Mikutskiego na gitarach i wokalistki Mashy Zinevitch pochodzi i mieszka w Mińsku, centrum rewolucji, który w olbrzymiej części ukształtował estetykę grupy. Brutalistyczna architektura jest metaforycznym czwartym członkiem zespołu, dominującym na ich Instagramowym profilu.

Wraz z debiutanckim EP Niezmierima (2016) trio cytowało cały szereg muzycznych inspiracji, od Beach House, przez The Strokes czy The Horrors, a nawet odniesień do rockowych wokalistek, jak Alisson Mosshart (mimo, że wokal Zineitch jest dziesięciokrotnie bardziej surowy). Pierwszy długogrający album Mechta (2018) jest pozbawiony tysiąca odesłań i faktycznie wykazuje bardziej autorski charakter. Zespół wyrobił sobie własny głos w gąszczu post-punkowych projektów, ma też swój oryginalny przekaz.

Uchem PROwincji: Upiorne Organy Mentos Gulgendo – Kasia Jaroch

Mechta, który w tłumaczeniu na Polski oznacza marzenia, zachęcał białoruską publiczność do refleksji i próby wyrażenia własnych pragnień. W 2018 roku wielu Białorusinów nie miało nadziei na zmianę, opuszczało kraj z dokumentami uchodźcy, sądząc, że minie wiele lat, zanim coś się wydarzy. Dzisiaj ten album nabrał zupełnie nowego znaczenia. Wygląda na to, że jego pro-demokratyczny wydźwięk odzwierciedlał nastroje panujące w całym kraju. Był nieśmiałym krzykiem, nawołującym do przemian.

Zapowiadany na 2021 rok album Dliny Volny promują trzy single. Do it przywodzi na myśl indie rockowe debiuty Sky Ferreiry i jest wyraźnym sygnałem, że zespół dąży do zwiększenia grona odbiorców. Kolejny I’m Not Allowed znów odnosi się do ducha postpunkowego buntu z tekstem: „Yes, I’m saying it out loud, even though I’m not allowed”. O ile ten utwór może być interpretowany różnorako, najnowszy singiel nie pozostawia żadnych wątpliwości, a sami artyści przyznają, że dotyczy białoruskiej rewolucji. Jako kobieta przeżywająca totalny dramat związany z obecnymi strajkami kobiet, doskonale rozumiem, co mają na myśli mówiąc, że podczas letnich i jesiennych demonstracji w Mińsku to był jedyny utwór, nad którym mogli pracować. „Whatever Happens Next jest hymnem dla każdej osoby, walczącej o swoje prawa, wolność i prawdę.” – mówi opis singla na Bandcampie.

Whatever Happens Next jest przestrzenny i monumentalny jak sowiecka architektura. Osiąga efekt upartej, kroczącej masy, który nadaje motoryczny rytm utworu. Spokojny, wycofany wokal Zinevitch ani na chwile nie daje się ponieść emocjom, jest zdeterminowany na tyle, że każdy odczuwa nieuchronny upadek dyktatury Łukaszenki.

Międzynarodowy zryw

Z potrzeby działania powstał ten artykuł, jak i wiele inicjatyw, które mają nagłośnić oraz wesprzeć dążenia Białorusinów do wolności. Pochodzącej z Mińska, a obecnie mieszkającej w Berlinie, muzyczce Chikiss udało się zebrać artystów z całego świata, jak Alyona Alyona, Maria Minerva, Molly Nilson czy Phèdre pod jednym albumem muzycznym o nazwie For Belarus. Kompilacja jest akcją charytatywną, z której dochód zasili konto fundacji Bysol, organizacji powstałej na początku pandemii koronawirusa niosącej pomoc lekarzom i szpitalom Później, gdy ludzie wspierający strajki tracili z tego powodu pracę, Bysol zaczął zbierać środki, aby nieść im pomoc finansową.

Galina Ozeran aka Chikiss jest jedną z najbardziej znanych na świecie białoruskich artystek. Już w 2015 roku koordynowała wydawnictwo dla Not Not Fun Records, wytwórni z Los Angeles o szerokich zasięgach. Jej projekt She Knows More Than She Thinks jest rezultatem chęci zaprezentowania czegoś, co bez niej, nigdy nie zostałoby odkryte – wspólnego albumu sześciu różnych solowych artystek dźwiękowych zajmujących się elektroniką DIY z Rosji i Ukrainy.

Jej utwór z tej kompilacji jest niecałkiem polityczny, zresztą artystka sama przyznaje w wywiadzie dla „Deutschlandfunkkultur“, że do pewnego momentu swojego życia „była tak apolityczna, że nie wiedziała kim jest prezydent Rosji”. A mieszkała wtedy w St. Petersburgu, jednak większość czasu spędzała na parkiecie. Nie czuła się Białorusinką ani patriotką. „Przepełniało mnie uczucie, że nic się nie zmieni. I wtedy, nagle, coś się zmieniło” – mówi w tym samym wywiadzie.

Od kilku lat Ozeran mieszka w Berlinie, mieście, które jest celem wielu białoruskich emigrantów. Wraz z rodakami, którzy się tam znaleźli, Chikiss współtworzy studio muzyczne. Dołączyli Mustelide, producentka muzyki elektronicznej i 1/2 wspaniałego duetu Super Besse, czyli Alex Sinica. Od połowy sierpnia, gdy ważą się losy ich rodzin w Białorusi, muzycy spędzają w studiu większość czasu, wspierając się wzajemnie. Piosenkarka w tej samej rozmowie dla „Deutschlandfunkkultur“ wspomina, że „były takie trzy dni, kiedy internet został zablokowany. A my tu siedzieliśmy, nie spaliśmy, mogliśmy tylko próbować śledzić wydarzenia w aplikacji Telegram. To były najstraszniejsze noce w naszym życiu. Nie wiedzieliśmy, czy coś się stało z naszymi krewnymi i przyjaciółmi na miejscu. To było brutalne polityczne przebudzenie”.

Gdy Chikiss działa solo, jej utwory stają się tak intymne, że aż odarte do nagości. Pozostają lejące się syntezatory i delikatny automat perkusyjny. Instrumenty wtapiają się w tło, tworząc ścieżki dla wokalu, który znajduje się milimetry od ucha każdego słuchacza. Chikiss mimo że jest wiodącą artystką postsowieckiej awangardy, wyławia te emocje, które przesiąkają kulturę zachodu lat osiemdziesiątych, na przykład retro francuskich piosenek z wyrafinowanym brzmieniem, w których dominuje romantyczna tęsknota, nostalgia i erotyzm. Głos nigdy nie przechodzi w wysokie rejestry, a jedynie przekazuje to, co sercu bliskie, wręcz poufne.

 

Nowy wspaniały bunt

Jest jeszcze jeden białoruski projekt, którego założyciele szaleją za kulturą francuską. Duet Super Besse swoją nazwę bierze od przystanku Tour de France, wyścigu, który to członkowie zespołu: Alex Sinica oraz Maksim Kulsha, oglądają nałogowo. Oprócz samej nazwy w zespole jest wiele osobistych wyborów, które na kanwie muzyki przestają realizować wymogi gatunkowe, ale raczej są kolażem wszystkiego, czego twórcy chcą się artystycznie dotknąć.

„Tu i teraz, wszystko” charakteryzuje muzykę Super Besse. Tę dewizę wyraża jednocześnie post-punkowa wściekłość na rodziców czy system, do której dochodzi dzikość rave’u. Super Besse jest przede wszystkim o nastoletnim maksymalizmie, produkcji muzyki brawurowej i dla zabawy. A przy całym figlarnym dźwięku, jednocześnie wyraża uczuciowość okresu dojrzewania, to, co czuje się wtedy do siebie oraz innych.

Super Besse nigdy nie chcieli stać się zespołem stojącym na barykadach. Odcinają się także od wszechobecnego w krajach byłego bloku wschodniego fetyszyzowania brutalizmu. Wręcz przeciwnie, nie lubią szarości budynków, woleliby coś innego – jak mówią w wywiadzie dla Radio Monash. Urodzili się i wychowali w Białorusi Łukaszenki, otoczenie z nimi rezonuje, ale ta estetyka nie robi na nich wrażenia. Zdecydowanie preferują świat wewnętrznych przeżyć.

Choć trzeba przyznać, że nawet oni nie pozostali obojętni na białoruską rewolucję. Dołączyli do kompilacji For Belarus z własnym utworem, które jest coverem rewolucyjnego hymnu Peremen zespołu Kino.

„Alex jest teraz w Mińsku, mieszka w centrum, gdzie gromadzi się protestująca masa. Kiedy wygląda przez okno widzi ludzi przejeżdżanych przez samochody. Boi się wyjść z domu. O tych doświadczeniach mówi mi codziennie” – opowiada w dokumencie Arte Maxim.

Najnowszy album Un Rêve Alex i Maksim tworzyli na odległość, bo ten drugi jakiś czas temu przeprowadził się do Berlina. Teraz stoją przed nimi większe możliwości, w tym roku Super Besse dostali między innymi propozycje zagrania (oczywiście online) na dużym berlińskim festiwalu Pop Kultur. Będąc z dala od Białorusi, Kulsha zyskał dużą łatwość w pisaniu o emocjach związanych z reżimem. W utworze KGB często pojawia się życzenie dla służb państwowych – „chcę zobaczyć jak KGB płonie” – które Alex skwitował podniesieniem brwi. „Już nigdy go stamtąd nie wypuszczą” – dodał z wywiadzie dla Arte Kulsha.

A może stanie się to już niedługo, gdy Białorusini wywalczą sobie wolność i spełni się życzenie o końcu KGB. Wielu ludzi w Polsce trzyma za to mocno kciuki, są wśród nich również muzycy, którzy odezwali się na zaproszenie białoruskiej producentki muzyki elektronicznej Eleny Sizowej i Radia Kapitał. Pod koniec sierpnia pierwsze polskie radio społecznościowe wydało kompilacje składającą się z siedemdziesięciu czterech utworów autorstwa zarówno polskich, jak i zagranicznych muzyków, z której dochód zostanie przeznaczony na inicjatywę obywatelską #BY_help.

Tak oczywiste wyrazy wsparcia, jakie czyni Radio Kapitał bardzo cieszą. Każdy gest, który ma nagłośnić sprawę i nieść autentyczną pomoc sprawi, że Białorusini poczują się w Polsce odrobinę lepiej. Biorąc pod uwagę jak wielka jest tutaj białoruska diaspora nabiera to tym większego znaczenia.

 

Kasia Jaroch – dziennikarka i krytyczka, zajmująca się muzyką Europy Środkowo-Wschodniej. Współpracuje z mediami polskimi i zagranicznymi jako freelancerka. Publikuje m.in. na łamach Krytyki Politycznej, Glissando, Soundrive, Nowamuzyka.pl i Zweikommasieben.