Porozumienie poza językiem – Dagmara Pochyła

Jako artystka wizualna w swojej praktyce wciąż rozpatruję możliwości, korzyści i konsekwencje użycia różnych środków wyrazu dla przekazania odbiorcom konkretnych treści. Zastanawiam się nad formą komunikatu jednakowo mocno, co nad samym komunikatem. Często wracam myślami do teorii Marshalla McLuhana, według której medium jest przekazem samym w sobie. Wraz z doświadczeniem jakie zyskuję w realizacji prac oraz pozornie odległymi praktykami codzienności, narasta we mnie poczucie, że język znanych mi form wyczerpał swój potencjał lub nie wystarcza na oddanie poszerzającego się pola myśli, odczuwania i relacji. Pisząc ten tekst odnoszę wrażenie, że słowa są dalekim echem tego co wiem lub raczej czego nie wiem, a jedynie doświadczam z coraz mocniej wzmożoną częstotliwością w bliżej nieokreślonej przestrzeni odczuwania. Być może, przy wsparciu kilku mądrzejszych ode mnie postaci ze świata nauki i filozofii, uda mi się wskazać na stojące otworem przed ludźmi wrota komunikacji poza językiem, takim jaki znaliśmy do tej pory.

Tak, przywykliśmy do „idei języka”, porozumiewania się za pomocą ogólnie przyjętego systemu znaków i z ogromną nieufnością i niedowierzaniem odnosimy się do innych form komunikacji. Zachodnia nauka ma problem z określeniem, zbadaniem i nazwaniem wielu zjawisk. Ma również trudności z emocjami i uczuciami, starając się sprowadzić je do prostego mechanizmu. Telepatia wydaje się magią, lecz najczęściej widzimy w niej oszustwo lub przypadek. Z greckiego tele (daleki) i patheia (uczucie) wyraźnie wskazują na fakt, że proces odbywa się w odległej sferze, która nadal pozostaje dla nas zagadką. Prawdopodobnymi efektami działania telepatii są m.in. świadomość zbiorowa i intuicyjna komunikacja ze zwierzętami. Brzmi fantastycznie. Czy nie tego właśnie byśmy chcieli – wiedzieć, co ma nam do zakomunikowania pies, sroka lub krowa? Czyż nie cudownie byłoby czerpać z wiedzy od przodków w sposób bezpośredni, zamiast wkuwać informacje na pamięć, sprawdzać co już sprawdzone czy błądzić po omacku? Okazuje się jednak, że nie wszyscy chcieliby mieć taką świadomość. Znaczna część ludzkości zadomowiła się w ustanowionych przez rozum granicach tego co ludzkie i ludziom przynależne, a tym co obce i w domyśle niebezpieczne. Większość ludzi nie chciałaby wiedzieć, co mają nam do powiedzenia zwierzęta, a przynajmniej niektóre gatunki. Między innymi dlatego, że musieliby porozumieć się np. ze swoim przyszłym obiadem, a raczej, że ich przyszłe posiłki mogłyby się okazać równorzędnymi istnieniami, więcej niż żywymi przedmiotami. Nie każdy też chciałby słuchać narzekań swojego pupila, który cały dzień czekał na dziesięciominutowy spacer wokół blokowiska. Niektórzy poczuliby się nieswojo, gdyby kot wytknął im, że śmierdzą lub nie potrafią się bawić. Chodzi o to, że my – ludzie moglibyśmy się czegoś o sobie dowiedzieć. Nie każdemu ta nowa wiedza przypadłaby do gustu.

Kevin Dietrich

Autor: Kevin Dietrich

Spotkanie języków

Ludwig Wittgenstein powiedział : „Gdyby lew potrafił mówić, nie zrozumielibyśmy go”[1] wskazując tym samym na ograniczoność ludzkiego aparatu poznawczego dostępnego ludziom na tym etapie ewolucji. Nie byłoby winą lwa, że nie potrafilibyśmy posługiwać się jego językiem. Ba! Mógłby z łatwością uznać nas za kompletnych idiotów, jeśli w jego języku istniałoby w ogóle takie pojęcie. Biorąc pod uwagę konsekwencje takiego „nieporozumienia” , można by je nazwać „tragedią języka”.

„(…) Jest to tragedia wynikająca z faktu, że istnieje inna świadomość, świadomość, którą desperacko pragniemy poznać za pomocą języka, lecz która może pozostać nieprzenikniona. Tresura jest dla Hearne środkiem pozwalającym na rozpoczęcie przenikania tej świadomości, lecz jedynie pod warunkiem, że my, ludzie, potrafimy zrezygnować z nieprzenikalności, którą przypisujemy samym sobie i z pomocą której chronimy się przed poznaniem nas przez żyjące z nami zwierzęta” [2].

Owej przenikliwości doświadczył Walt Whitman, o której pisze w Pieśni o sobie samym (Song of myself):

„ (…) Woły, pobrzękujące jarzmem i łańcuchem

lub przystające tu

w liściastym cieniu, co to jest, co wyrażacie oczyma?

Wydaje się, że jest to dla mnie więcej niż wszystkie książki, jakie czytałem w życiu.

 (…) A spojrzenie gniadej kobyły zawstydza mnie i wypędza całe głupstwo ze mnie”[3] .

Również Witold Gombrowicz wspomina o podobnym doświadczeniu, kiedy to spogląda na niego przedstawiciel innego gatunku i jest wyraźnie zakłopotany przenikliwością nieludzkiej istoty.

„Spacerowałem po alei eukaliptusowej, gdy wtem zza drzewa wylazła krowa. Przystanąłem i spojrzeliśmy sobie oko w oko. Jej krowiość zaskoczyła do tego stopnia mą ludzkość – ten moment, w którym spojrzenia nasze się spotkały, był tak napięty, że stopiłem się jako człowiek, to jest w moim, ludzkim, gatunku. Uczucie dziwne i bodaj po raz pierwszy przeze mnie doznane – ten wstyd człowieczy wobec zwierzęcia. Pozwoliłem żeby ona spojrzała na mnie i zobaczyła mnie – to nas zrównało, wskutek tego stałem się także zwierzęciem, ale dziwnym, powiedziałbym nawet niedozwolonym. Poszedłem dalej podejmując przerwany spacer, ale poczułem się nieswojo… w naturze, która osaczała mnie zewsząd i jakby… oglądała mnie”[4].

Jacques Derrida natomiast mówi, że:

„zwierzę patrzy na nas, a my jesteśmy przed nim nadzy. Myślenie być może zaczyna się tutaj ”[5]

Owo doświadczenie kontaktu na poziomie niedostępnym językowi staje się kluczowe. Rozgrywa się bowiem w sferze słabo poznanej w sensie naukowym. Łatwo daje się zdyskwalifikować jako nadinterpretacja (interpretacja wykraczająca poza komentowane fakty, wypowiedzi lub inaczej przyłożenie nieodpowiedniej wagi słów do danego zjawiska). W jego obliczu język wydaje się bezużyteczny, nie możemy się nim bronić przed własną nagością (słowa służą do kłamania, również do okłamywania samych siebie).

Czy powinno nas to interesować?

Patrzący w pewnym sensie konstruuje swoją podmiotowość wobec „przedmiotu”, na który patrzy. A skoro zwierzę patrzy, to czy dzieje się w nim to samo? Kim lub czym dla zwierzęcia jest wtedy człowiek?

Pamiętam, że kiedy byłam dzieckiem, zaczęłam się zastanawiać, co myślą zwierzęta (celowo piszę „co” a nie „czy”). Obserwowałam ich ciała i zachowania, które bardzo różniły się od ludzkich i zastanawiałam się, jak np. myśli gąsienica mając tyle nóg. Wyobrażałam sobie, że mam tyle kończyn co ona i próbowałam myśleć tak jak ona, żeby nimi poruszać. Pamiętam bardzo dobrze, że zazdrościłam kotom i wiewiórkom ogonów, Projektowałam w swoim dziecięcym umyśle (przyznam, że robię to do dziś) tę dodatkową część ciała i starałam się poczuć, że nią steruję. Podejmowałam (i nadal to robię) próby naśladowania mowy kotów, psów, małp, ptaków. Imituję dość przekonująco dźwięki niektórych gatunków. Jednak nie wiem, czy i co rozumieją zwierzęta, będące odbiorcami tych prób. Tym bardziej nie zamierzam podejmować się odgadnięcia tego, kim jestem dla patrzącego na mnie ptaka, psa lub innego nieludzkiego podmiotu.

Wydaje się, że ani nakłanianie zwierząt do nauki ludzkiego języka, ani próby naśladowania języków zwierząt nie są jedynymi i wystarczającymi drogami do osiągnięcia sprawnej komunikacji międzygatunkowej. Zasadnym byłoby więc rozpatrzenie istnienia lub możliwości stworzenia – wypracowania nowego systemu porozumiewania się, będącego wypadkową praktyki spotkania, wzajemnego poznawania się chętnych podmiotów. Donna Haraway mówi o „strefach kontaktu, które wykorzystuje się głównie w pracy z psami, trenując wraz z nimi pokonywanie toru przeszkód. Są to metody, nad którymi pracują wspólnie obie strony potencjalnej wymiany. Jednak to człowiek wydaje się być uprzywilejowany. To na jego zasadach i przede wszystkim z jego inicjatywy odbywa się trening. On włącza psa do swojego świata, a wysiłek, który wykonuje ma na celu jedynie nauczenie psa poprawnego wypełniania poleceń. Nie wyklucza to faktu, że właściciele i trenerzy takich psów poświęcają im dużo czasu i uwagi, a przy okazji wiele uczą się o nich, o ich reakcjach, mowie ciała itp. Niesymetryczności relacji jednak pozostaje. W książce When Species meet Haraway odnosi się, według mnie, do obiecującej praktyki „języka kontaktu”. Pojęcie to pojawiło się w kontekście komunikacji międzykulturowej jednak można je też zastosować w odniesieniu do kontaktów międzygatunkowych. Język kontaktu jest improwizowaną formą powstałą w wyniku spotkania się dwóch podmiotów nieposługujących się tym samym językiem, a potrzebujących spójnego narzędzia komunikacji. Taki język równomiernie pobudza zaangażowanie, wyklucza dominację, czy uprzedmiotowienie. Zakłada współobecność i koncentrację na wymianie informacji. Co jeśli nie ma potrzeby wypracowywania nowego języka, co jeśli on już istnieje? Anna Breytenbach, znana mediatorka między światem ludzkim a światem zwierząt, opiera swoją teorię na fakcie, że wszystkie organizmy składają się z tej samej materii na poziomie molekularnym, wszystkie wytwarzają i odbierają energię. Jest wyraźnie daleko od naukowego behawioryzmu mówiąc:

„To nie jest kwestia fizycznej ekspresji, ani mimiki. Nie polega też na interpretowaniu zachowań, ponieważ to nic innego jak nasz umysł zajmujący się interpretowaniem. Stanowczo nie jest to mowa ciała. Kiedy widzimy zwierzę w pewnej pozycji, w pewnej wymowie ciała mamy tendencję do zakładania pewnych rzeczy. Naprawdę nie o to w tym chodzi. Zwierzęta robią to, co robią ze swoich własnych powodów”[6].

baboon

Kari Weil zauważa, że zwrot ku zwierzętom może stanowić próbę spełnienia nieuświadomionej jeszcze chęci wyzwolenia się z „więzienia języka”.

„Odpowiada [owa chęć] pragnieniu by dowiedzieć się o tym, że istnieją istoty lub przedmioty dysponujące takimi sposobami istnienia i zdobywania wiedzy, które stawiają opór naszym wadliwym systemom językowym i które mogą poznawać nas, jak i siebie samych, takimi drogami, wśród których nigdy nie możemy się rozeznać”[7].

Wracając do teorii mediów McLuhana, czy to możliwe, że jesteśmy jako byty, a zarazem medium –przekazem samym w sobie? Czy nie do tego sprowadza się bycie poza językiem? Kiedy jestem w lesie, po prostu obserwuję, nie oceniam, i nie interpretuje. Wtapiam się w otoczenie, i najczęściej wtedy nadlatują ptaki, stopniowo pojawiają się inne istoty, jakby ostrożnie wracały do swoich spraw, po tym jak im przerwałam, wkraczając bez „dostrojenia”. Przestaje być intruzem, kiedy nie funkcjonuję w „człowieczym” trybie i nie będę już chcieć i oczekiwać.. To pierwszy krok do komunikacji – prosty, trudny i jakże ważny. W mnogości domysłów, prób interpretacji i znoszących się teorii na temat tego, czy możliwa jest komunikacja między człowiekiem a innymi gatunkami zwierząt trzeba samemu wypracować sobie zdanie. Najlepiej jednak pozostać otwartym, bo gdy zamkniemy się w pewniaku, może się okazać, że wszystko wkoło swobodnie rozmawia ze sobą, a my jako jedyni prowadzimy nieinteresujący nikogo monolog w pustkę.


[1] Kari Weil, Zwrot ku zwierzętom. Sprawozdanie, [w:] Zwierzęta, gender, kultura. Perspektywa ekologiczna, etyczna i krytyczna, pod red. A. Barcz, M. Dąbrowskiej, E-naukowiec, Lublin 2014, s. 21.

[2] Tamże, s.21.

[3] oryg. : „Oxen that rattle the yoke and chain or halt in the leafy shade, what is that you express in your eyes? It seems to me more than all the print I have read in my life. (…) And the look of the bay mare shames silliness out of me”. [w:] Whitman W. , Song of myself XIII, [online] http://www.poetryfoundation.org/poem/174745

[4] W. Gombrowicz, Bestiarium,Wydawnicto Literackie, Kraków 2004, s. 44.

[5] J. Derrida, The Animal That Therefore I Am (More to Follow), [przeł. M.Koza], [online] 10.11.2014 r. Dostępny w Internecie: http://www.academia.edu/3316323/Jacques_Derrida__Zwierzę_którym_więc_jestem_dalej_idąc_śladem_

[6] A. Breytenbach  Animal Communicator, [online] 14 maja 2014 r. Dostępny w Internecie: https://www.youtube.com/watch?v=Q65aJNkpKfc

[7] Kari Weil, cyt. s.23.

Bibliografia:

  1. Breytenbach A., Animal Communicator, [online] https://www.youtube.com/watch?v=Q65aJNkpKfc
  2. Derrida J., The Animal That Therefore I Am (More to Follow), [tłum. M. Koza] [online] http://www.academia.edu/3316323/Jacques_Derrida__Zwierzę_którym_więc_jestem_dalej_idąc_śladem
  3. Gombrowicz W., Bestiarium, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2004.
  4. Weil K., Zwrot ku zwierzętom. Sprawozdanie, [w:] Zwierzęta, gender, kultura. Perspektywa ekologiczna, etyczna i krytyczna, pod red. A.Barcz, M. Dąbrowskiej, E-naukowiec, Lublin 2014.
  5. Whitman W.,  Song of myself XIII, [online] http://www.poetryfoundation.org/poem/174745