Patrząc w zakurzone lustra –  Rafał Kwiatkowski

trzy 
kolumny 
morowe 

cztery 
pola 
zarazy

zgodnie 
z tradycją 
i wierzeniami

chronią 
przed epidemią
jak więcej 

mszy 
na dobę
i rewolucja 

ksiądz
daje 
do ręki 

nie 
w usta
znak 

zagłady 
na czole 
homo 

oeconomicus 
położyły
media

wstaję
zamknięty
świat

między 
polami
żywej 

duszy

 

W obrębie zgody należącej do stałego porządku rzeczy, nikt nie dopuszcza do siebie myśli, że coś może się zmienić. Trwa niekończąca się pielgrzymka do oficjalnie uświęconych miejsc w celu ubłagania Tego Samego, powtórzenia: “prosimy Cię by nic się zmieniło… Na wieki wieków, żadnych innych bogów, tylko ten stary, wypróbowany patent na konserwację, żadnego innego ciała, tylko to, powielone, nasz, brzydkie, bo białe, ale znane, żadnej sztuki poza prawem, żadnej muzyki, tylko to młócenie cepem, ale nasze, znane, już słyszane”.

Paulina Kwiatkowska, 5G

Jeśli przychodzi zaraza, to koniecznie znana, wypróbowana. Żadnych nowości. Jeśli już musi być inna niż te, które były, to jest kłamstwem, spiskiem, teorią przychodzącą Stamtąd, gdyż Tu nie ma prawa nic się zmienić.

Tu, u siebie, obowiązuje tylko jedno prawo dla wszystkich, to, co było, jest, co pojawia się nagle, nowe, inne jak Wydarzenie, nie ma prawa się pojawić, więc jest kłamstwem.

Pola za oknem pozostają na swoim miejscu bez względu na wydarzenia.

Przemijają pokolenia, czas żłobi bycie-tu, jasne, poza jego subiektywnym wyrazem reszta “musi” pozostać na swoim miejscu. Jedyne, co nie wymyka się objęciu zasadą racji, to Towar. Tutaj dopuszczalne są wszelakie zmiany, byle w obrębie zbytku. Więcej i więcej bezużytecznego, od zawsze nauczano, że nigdy za wiele obojętnie czego, kolejny market, kolejny obóz pracy nikogo nie bulwersuje. To właśnie Nowoczesność, spływ towaru i nowe miejsca pracy, reszta bez zmian.

Tu, u siebie, obowiązuje tylko jedno prawo dla wszystkich, to, co było, jest, co pojawia się nagle, nowe, inne jak Wydarzenie, nie ma prawa się pojawić, więc jest kłamstwem.Wyrwa i cięcie może spowodować chaos. Nie należy do tego dopuścić, trzeba zamknąć się w ograniczeniu. Kwarantanna mentalna, oto jedyny ratunek. Ci Obcy, którzy tu płyną zza wód, sprowadzą zniszczenie odwiecznego prawa niezmienności poprzez różne mutacje, miksowania, wystawią zardzewiałe bramy.

Miejsce z którego mówię, w którym płodzę, tyram, żrę, to centralny punkt, który nie podlega negacji, zbędne negocjacje, nie ma żadnej reszty, to zaledwie nędzne odpady psujące smak powtórzenia, naszym Prawem jest naśladownictwo, więc “część przeklęta” musi przeistoczyć się w coś przybliżonego, oswojonego, jeżeli nie, trzeba ją wyciąć i zniszczyć. Tylko taka forma negacji ma sens.

Symptomatyczne: Nadal, jeśli zwierzę choruje musi umrzeć, żadnego leczenia, zwierzęta nie zdrowieją. Pies ma guza, to rak, już po nim. Szkoda czasu. Brud, to zdrowie, smród nikomu nie przeszkadza. Szkoda czasu. Nauka, jeśli nie przynosi dochodów, nie ma sensu. Szkoda czasu. Do roboty. Niepożądane zróżnicowanie, nasz główny wróg.

Błogosławiony, ograniczony i ciemny mit. “To, co powtarza się jest zawsze, reszta zbędna”. Wegetacja, zachowawczość, czego jeszcze wymagać od czasu poza historią, która nigdy się nie zaczęła, co za bzdety skrywa dyskurs nauki dotyczący końca mityczności w obrębie prowincji, nadal w niej pozostajemy! Nic nie może się zmienić, nie możemy być jak Oni, przyjmujemy utowarowienie, nie przyjmujemy entropii. Reszta, to właśnie Wy, możecie przyjechać, zobaczyć i znikać.

Jednak w micie jest coś pociągającego, niesamowite… Coś gównianego jak trwoga. Rozsiąść się można wygodnie, rozłożyć, jesteśmy dziwacznie u siebie… Jak we śnie. Niezmiennie ułatwiony przepływ, zero cięć, nagłych przebudzeń. Nie ma znaczenia, w objęciach koronawirusa, władzy, biopolityki, fantazmatów czujemy się jak unoszeni w butelce wrzuconej do oceanu. Wracamy do łona jak kolejne dzieci, które chcą tylko jednego, dobrze się bawić i do samego końca nigdy nie urodzić.