Na szczęście to Żyd, Erica Lehrer – recenzja – Alicja Kosterska

To książka o pokracznych, koślawych, potworkowatych, może trochę śmiesznych – a przez to mniej oczywistych i trudniej rozpoznawalnych – postaciach, jakie przybiera antysemityzm w kraju bez Żydów. Ale i nie tylko o tym. W swojej opowieści Erica Lehrer pokazuje, że znaczenia jarmarcznych wizerunków Żyda z pieniążkiem są bardziej skomplikowane, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, nie bagatelizując ich antysemickiego wymiaru. I to jest niesamowity atut tego projektu.

Pamiętam, jak na przełomie czerwca i lipca 2013 roku , gdy przechodząc przez plac Wolnica, moją uwagę zwrócił plakat, zachęcający do odwiedzenia wystawy Pamiątka, zabawka, talizman organizowanej w ramach Festiwalu Kultury Żydowskiej w Muzeum Etnograficznym im. Seweryna Udzieli. Nie będę zmyślać i nie napiszę, że ten epizod wyzwolił we mnie niezwykle skomplikowane i krytyczne przemyślenia na temat strategii wystawienniczych w polskich muzeach etnograficznych albo komercjalizacji kultury żydowskiej we współczesnej Polsce. Przypominam sobie, że patrząc na wizerunek figurki Żyda na plakacie, pomyślałam coś w rodzaju „z tego nie może wyjść nic dobrego” i po prostu poszłam dalej.  Wkrótce miałam się przekonać,  że moja ocena była mylna, bo dosyć powierzchowna. Na szczęście.

To nie o wystawie będzie mowa, ale o książce, która nakładem wydawnictwa Ha!art ukazała się rok później. O publikacji Na szczęście to Żyd. Polskie figurki Żydów Eryki Lehrer można myśleć jako o pokłosiu kuratorowanej przez autorkę ekspozycji Pamiątka, zabawka, talizman, bowiem w dużym stopniu powiela treść i stanowi swoistą rekapitulację zawartych w niej wątków. Ja wolałabym jednak patrzeć na książkę Lehrer jako na element szerzej zakrojonego projektu, do którego – obok wystawy oraz publikacji, na równorzędnych zasadach należy również strona internetowa www.luckyjews.com. Każdy element przedsięwzięcia podejmuje temat figurek Żydów w polskiej sztuce ludowej i współczesnym przemyśle turystyczno-pamiątkarskim. Lehrer zestawia ze sobą wizerunki pochodzące z czasów koegzystencji Żydów i Polaków, oraz te, które powstały po II wojnie światowej i współcześnie, gdy w „Polsce jest więcej takich figurek niż samych Żydów”. Dokonując prezentacji, badaczka  próbuje wskazać funkcje jakie pełniły lub mogą pełnić, oraz uchwycić przynajmniej niektóre symboliczne znaczenia – nie wyczuwa się ambicji unieruchomienia ich  niejednoznacznych sensów, raczej chęć takiego uporządkowania materiału, by dobitniej wskazać na jego złożoność i przygotować podłoże do możliwych interpretacji.

Najstarsze spośród prezentowanych w ramach projektu artefaktów pochodzą z końca XIX oraz przełomu XIX/XX wieku. Wydawać by się mogło, że ze względu na dystans czasowy, określenie funkcji i znaczeń, dajmy na to ula figuralnego z Zabierzowa w kształcie Żyda, nie powinno dostarczyć specjalnych trudności – wiadomo, Żydzi kojarzyli się z bogactwem, ul miał więc przyciągnąć pszczoły i zapewnić urodzaj miodu. Co się stanie, jeśli taki wizerunek zderzymy z obrazkiem Żyda liczącego pieniądze, wiszącym w sieni Typowego Mirka – handlarza i przedsiębiorcy, który dorobił się podczas transformacji? Niemal równie stare co zabierzowski ul są niektóre spośród kukiełek jasełkowych i figurek emausowych. Wytwarzane często przez tych samych rzemieślników, przedstawiają Żydów w tradycyjnych strojach, nieraz fizycznie oszpeconych: garbatych, chromych. W widowiskach kolędniczych Żydzi mają niejednoznaczny status, z jednej strony mądrzy, demaskujący niegodziwość innych, z drugiej – lubieżni, chciwi, konszachtujący z diabłem. W towarzystwie biesów dokazują postaci z tradycyjnych figurek emausowych –to jeden ze standardowych sposobów przedstawiania, obok Żyda modlącego się czy studiującego pismo. W latach siedemdziesiątych, gdy po kilkudziesięcioletniej nieobecności figurki powróciły na wielkanocne stragany, okazało się, że repertuar gestów przetrwał – współcześnie dla spotęgowania efektu, można nawet kupić Żyda na sprężynce, który raz poruszony przez chwilę kiwa się w charakterystyczny sposób. Poniżenie? Wyraz bezmyślności twórcy czy trwałości stereotypowego sposobu patrzenia na najbliższych niegdyś sąsiadów? Do zadawania takich i podobnych pytań skłania skompletowany w książce przez Ericę Lehrer materiał.

Autorka nie udziela gotowych odpowiedzi, ale też nie zostawia czytelnika,odbiorcy wystawy i strony  zupełnie samego; przez odpowiednie pogrupowanie i montaż materiału wizualnego, proponuje konkurencyjne ścieżki interpretacyjne. Problematyczne figurki mogą zatem być rozumiane jako mniej lub bardziej kiczowaty souvenir z wycieczki do Polski (w końcu można je kupić na straganach od morza aż po Tatry), przynoszący szczęście talizman, jako wyraz nostalgii za mityczną, przedwojenną, wielokulturową Rzeczpospolitą albo sposób upamiętnienia obyczajów i tradycji, a także cierpienia naszych bliskich sąsiadów sprzed lat (tutaj autorka wyróżnia szczególnie rzeźby  Józefa Reguły) – to kilka przykładów dróg interpretacji w wersji pobłażliwo-optymistycznej.

Na Żydów z pieniążkiem da się też spojrzeć nieco bardziej podejrzliwie, wtedy mogą zacząć jawić się jako niepokojący „patroni” polskiego kapitalizmu (szczególnie, gdy myślimy o tym w kontekście książki Andrzeja Ledera). Wreszcie w ramach modelu interpretacji, który należałoby określić mianem krytycznego, wizerunki Żydów mogą zostać odczytane jako wyraz głęboko zakorzenionego, słabo uświadamianego,a przez to tak banalnego, jak banalne było zło u Arendt, antysemityzmu

Erica Lehrer nie forsuje żadnej właściwej wykładni. Brak wyraźnego opowiedzenia się po jednej ze stron i napiętnowania pozostałych sposobów patrzenia na figurki, mógłby zostać uznany za słaby punkt jej projektu – stwarzanie miejsca na niejednoznaczności i niedopowiedzenia, gdy mowa o polskim antysemityzmie jest ryzykowne. Moim zdaniem, podjęcie przez Lehrer tego ryzyka było opłacalne, a przyjęty przez nią sposób mówienia, uznaję za zdecydowany atut tak książki-albumu Na szczęście to Żyd, jak wystawy i strony internetowej. Kluczem do sukcesu Lehrer było przyjęcie specyficznej strategii aranżowania zgromadzonego materiału, którą należałoby nazwać „agonistyczną”. Badaczka wycofała się, osłabiła własną pozycję, by stworzyć pole dla konkurencyjnych, nierzadko sprzecznych narracji jakie wyłaniają się, po pierwsze z montażu materiału wizualnego, po drugie z umieszczonych na końcu książki esejów interpretacyjnych, i wreszcie po trzecie – z wypowiedzi samych twórców figurek oraz odbiorców wystawy. Dzięki temu gestowi z pozoru niewinne, milczące przedmioty, zaczynają istnieć jako pełnoprawni aktorzy – skomplikowani, wysoce problematyczni, gromadzący wokół siebie różnorodne interesy i afekty. Rzadko zdarza się, by komuś udało się tak skutecznie włączyć czytelnika/widza/odbiorcę w przestrzeń projektu i zmusić go do samodzielnego, krytycznego namysłu nad podejmowanym problemem. A Lehrer  się udało.

Alicja Kosterska

"Na szczęście to Żyd"

Erica Lehrer
Na szczęście to Żyd. Polskie figurki Żydów
tłumaczenie: Aleksandra Bilewicz, Erica Lehrer, Paweł Rogala, Magdalena Waligórska, Joanna Warchoł
Korporacja Ha!art, Kraków 2014

 

 

Czytaj: Żydek tu, Żydek tam… – Michał Szymański

One Comment on “Na szczęście to Żyd, Erica Lehrer – recenzja – Alicja Kosterska”

Comments are closed.