Kobieta i mężczyzna – tożsamość a transpłciowość

Przypominamy rozmowę z Anną Grodzką dla PROwincji opublikowaną w nr 1 (7) 2009 (czyli jeszcze zanim straszono nas “ideologią dżender” z ambony).

1

Rozmowa z Anną Grodzką – Prezeską Fundacji Trans-Fuzja działającej na rzecz osób transpłciowych – o płci mózgu, ciele i zmianie płci

Czy płeć biologiczna jest stałym wyznacznikiem naszej tożsamości?

To nasza psychiczna tożsamość determinowana jest przez naszą płeć biologiczną oraz procesy wychowania i interakcji człowieka z otoczeniem społecznym. Układ przekazanych nam chromosomów XY lub XX to plan genetyczny rozwoju płci danej jednostki – mężczyzny lub kobiety. Kiedy dziecko jest jeszcze w łonie matki, między 6-tym a 12-tym tygodniem życia płodowego budowane są według tego planu fundamenty płci psychicznej dziecka – określone struktury w jego mózgu. W wykonaniu genetycznego planu uczestniczą hormony płciowe matki i płodu. Rozwijają się gonady, to jądra lub jajniki, które produkują komórki płciowe i hormony. Określona obecność oraz proporcje wyprodukowanych hormonów, w późniejszych okresach życia płodowego kształtują i sterują rozwojem drugo- i trzeciorzędowych fizycznych cech płciowych. Dziecko rodzi się z ukształtowanymi cechami płciowymi. Pobieżny ogląd drugorzędowych cech płciowych, posiadanie waginy lub penisa przez noworodka, stanowi jedyną w praktyce podstawę do określenia płci metrykalnej dziecka. Źródło płciowej tożsamości psychicznej zakodowane jest w psychice nowonarodzonego dziecka. Dalszy rozwój płciowości danej osoby – który nie kończy się przecież w dniu narodzin – zależy od wykształconych cech fizycznych, systemu produkcji hormonów oraz – o czym często zapominamy – ukształtowanej już w znacznym stopniu płci mózgu. Na taki stan organizmu dziecka nakładają się takie mechanizmy jak wychowanie i doświadczenia społeczne. Okres dojrzewania płciowego przypieczętowuje w znacznej mierze stan psychicznej tożsamości płciowej dziecka. Efektem całego cyklu są jego ostateczne fizyczne cechy płciowe i stan psychologicznej tożsamości płciowej. W dziewięćdziesięciu kilku procentach przypadków mamy w wyniku tego procesu do czynienia z osobą, którą możemy jednoznacznie określić jako kobietę lub jako mężczyznę, czyli osobę, która w zakresie płci postrzega siebie samą tak, jak postrzegana przez innych i jak ma zapisane w metryce. W kilku procentach przypadków jest jednak inaczej. No cóż! Takie są prawa życia, biologii. Nasz język każe nam dostrzegać dwie płcie i każdego człowieka ściśle przyporządkowywać którejś z nich. Rzeczywistość jest jednak inna. Wśród nas żyją osoby z nietypowym genotypem, osoby interseksualne (hermafrodyci), osoby transseksualne (o tożsamości psychicznej innej niż metrykalna), transwestyci podwójnej roli itd. Płeć nie jest dychotomiczna (zerojedynkowa). Istnienie wszelkiego rodzaju odmienności jest absolutnie naturalnym zjawiskiem w biologii i społeczeństwie. Jak Pani widzi, płeć biologiczna ma kilka aspektów. W popularnym znaczeniu tych słów, płeć biologiczna to płeć genitalna. Ale przecież oczywiście to nie genitalia określają naszą psychologiczną tożsamość płciową, ale cały biologiczny proces rozwoju człowieka. Pewną rolę w procesie kształtowania się tożsamości płciowej odgrywają czynniki społeczne i kulturowe, ale nie są one w stanie radykalnie zmienić biologicznej determinacji, jeśli u danej jednostki jest ona wyraźna.

W ostatnich latach modne staje się używanie angielskiego słowa „gender”. Tłumaczy się je jako „społeczno-kulturowa tożsamość płci”, czasem krócej – „płeć kulturowa”. Czym jest?

Jeśli w liście do Eskimosa napiszesz, że padający właśnie u ciebie śnieg jest biały, być może usłyszysz pytanie „który biały”? Biel to dla nich ważne pojecie i nadają różnym odcieniom bieli odrębne nazwy. W języku Eskimosów mamy do czynienia z kilkudziesięcioma nazwami określającymi biel, a więc postrzegają więcej niż jeden rodzaj bieli. W języku polskim istnieje słowo „płeć”. W języku angielskim mamy do czynienia ze słowem „sex” (płeć biologiczna, genitalna) i „gender” (płeć społeczna, kulturowa). Dlatego być może trochę im łatwiej dostrzec i zrozumieć, że w niektórych przypadkach płeć kulturowa oraz psychiczna nie muszą być tożsame z płcią metrykalną i genitalną. Słowa „seks” czy „seksualność” w języku polskim oznaczają „akt erotyczny, podniecenie erotyczne” itp., a nie płeć biologiczną. Niektóre nazwy przyswajane są do języka polskiego jako „kalki” z języka angielskiego. Takim słowem są na przykład słowa: „transseksualizm” i „homoseksualizm”. Słowa te stwarzają językowo wrażenie, że zjawiska, jakie opisują, dotyczą „seksualności”. Tymczasem słowo „transseksualizm” nie dotyczy wcale seksu, a właśnie płci. Słowo homoseksualizm nie opisuje jedynie sposobu uprawiania seksu, ale opisuję całą sferę emocjonalno-uczuciowego życia człowieka i miłości.„Gender” to właśnie brakujące w języku polskim słowo, opisujące to, co przedstawiła Pani w swoim pytaniu – postrzeganie społeczne płci. Natomiast związane z nim słowo „transgender” oznacza, że ktoś postrzegany jest lub pragnie wyrażać pewną swoją „transpłciowość” czy „międzypłciowość”, że znajduje się lub chce znajdować kulturowo pomiędzy kobiecością a męskością, albo zupełnie poza płcią.

Czy mass-media i otoczenie mają wpływ na odczuwanie, kreowanie własnej płciowości?

Na kreowanie i odczuwanie własnej płciowości media praktycznie wpływu nie mają. Jak już mówiłam, kształtowanie się tożsamości płciowej to skomplikowany zależny od wielu czynników proces, a fundamenty tożsamości płciowej zakodowane są już w mózgu noworodka. Media mają natomiast ogromny wpływ na poziom wiedzy i świadomości społecznej na temat płciowości człowieka i przejawów transpłciowości. Biorą niebagatelny udział w kształtowaniu opinii społecznej, w tworzeniu i rozbijaniu stereotypów oraz budowaniu tolerancji dla ludzkiej odmienności. Osobom transpłciowym potrzebna jest tolerancja i akceptacja otoczenia, potrzebna jest wiedza na temat ich sytuacji wśród rodziców, wychowawców, lekarzy i służb społecznych. Potrzebne jest praktyczne wdrożenie takich zasad w życiu społecznym, które zapobiegną dyskryminacji. Tu rola mediów jest ogromna.

Transseksualizm często jest utożsamiany błędnie z transwestytyzmem. Czym tak naprawdę różnią się te dwa pojęcia i czym są?

Ma Pani rację. Utożsamianie tych zjawisk jest błędne. Transseksualizm i transwestytyzm (zwany „transwestytyzmem podwójnej roli”) mimo, że należą do zjawisk związanych z płciowością człowieka, różnią się między sobą. Według przyjętych definicji transseksualizmoznacza rozbieżność między poczuciem psychicznym płci a budową morfologiczno-biologiczną oraz płcią socjalną (metrykalną), które odczuwane są jako «obce» i należące do płci przeciwnej. Jest to najbardziej skrajny przejaw braku akceptacji własnej płci. Transseksualistom niezbędna jest pomoc medyczna i pomoc prawna (zmiana dokumentów) poprzez dostosowanie społecznego wizerunku i niektórych znamion płci cielesnej do płci odczuwanej przez nich psychicznie. Mówi się, że są to osoby żyjące w ciele płci przeciwnej. Dotyczy kobiet, jak i mężczyzn. Choć zdarzają się transseksualiści, którzy cierpiąc przez wiele lat nigdy nie decydują się na korektę własnej cielesności. Transseksualizm bez możliwości korekty własnej płci biologicznej i podjęcia życia społecznego zgodnego z płcią odczuwaną psychicznie, bywa dla dotkniętej nim osoby tak silnie traumatycznym przeżyciem, że niejednokrotnie przekracza to wyobraźnię przeciętnego człowieka. Transwestytyzm również polega na przyjmowaniu roli i wizerunku osoby płci przeciwnej i także dotyczy sfery płciowości, ale nie seksualności człowieka. Opiera się na niepełnej akceptacji własnej płci lub pragnieniu chwilowego przeistaczania się czy upodabniania do osób płci przeciwnej. Osobiście uważam, że transwestytyzm podwójnej roli, podobnie jak transseksualizm, dotyczy obu płci, ale u kobiet trudno jest go dostrzec ze względu na znacznie większą swobodę kulturową, jaką mają w zakresie ubioru i stylu kobiety. Transwestyta przeżywa psychiczną przyjemność przyjmując, najczęściej okresowo, wizerunek płci przeciwnej. Zjawisko transwestytyzmu tego rodzaju określane jest: „transwestytyzmem podwójnej roli”. Natomiast, fetyszyzm transwestytyczny dotyczy w większy stopniu sfery seksualności, a nie płciowości człowieka. Ulegają jemu mężczyźni, którzy ubierają elementy strojów kobiecych dla uzyskania podniecenia seksualnego. Transwestytów fetyszystycznych rzadko kiedy ujrzymy w miejscach publicznych. Współczesna seksuologia uznaje transwestytyzm fetyszystyczny za parafilię dopiero wówczas, kiedy przesłania on i odbiera możliwość seksualnej realizacji w inny sposób albo gdy zaczyna stanowić problem dla samego zainteresowanego. Mimo że dotyczy sfery seksu a nie płci, jest przejawem akceptowalnej ludzkiej odmienności.

Tak samo jak i „transseksualizm” i „transwestytyzm podwójnej roli”, nazywane często pojęciem transpłciowości, nie powinny i nie mogą podlegać napiętnowaniu społecznemu czy jakiejkolwiek dyskryminacji. Są to po prostu przejawy odmienności w zakresie ludzkiej płci.

Czy dla transseksualisty konieczna jest fizyczna zmiana genitaliów? Czy nie wystarczy myśleć i działać w sposób odpowiadający płci mózgu?

To ja zadam pytanie, czy dla Pani, aby czuć się sobą, konieczne jest posiadanie cielesnych cech kobiety, czy też wystarczyłoby Pani myśleć i działać w sposób odpowiadający płci mózgu? Proszę pomyśleć, co może czuć kobieta, która wygląda jak mężczyzna i co gorsza –jak mężczyzna jest traktowana? Nasza płeć to całe nasze ciało, rola społeczna, wizerunek społeczny, a nie tylko genitalia. Stereotypowo, kiedy mówimy „operacyjna zmiana płci”, mamy na myśli operacyjną zmianę genitaliów z męskich na żeńskie i odwrotnie. Ten stereotyp to wynik naszego myślenia o płci jako o cechach genitalnych, po których przy urodzeniu jest ona określana. Dla osoby transseksualnej, tak jak dla każdego z ludzi, pożądana płeć to także (a może nawet przede wszystkim) odpowiednie proporcje ciała, gatunek skóry, rysy twarzy, typ zarostu, głos i genitalia. Bo właśnie te wszystkie cechy tworzą obraz własnego ciała zgodnego lub nie z obrazem własnej osoby oraz społeczny wizerunek płci danej osoby. Nie jest możliwe, nie tracąc psychicznej stabilności, utrzymywanie w sobie wzajemnie sprzecznych myśli i uczuć. Bardzo trudno akceptować siebie nienawidząc własnego ciała. Jeszcze trudniej jest znosić sytuację, w której otoczenie wymaga od Ciebie, abyś zachowywała się jak chłopak, kiedy czujesz się dziewczyną. Ktoś, kto żyje w zgodzie ze sobą, nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo każdemu do życia potrzebne jest poczucie harmonii i spójności. Transseksualiści, jak każdy człowiek, potrzebują tej spójności, by żyć i starają się ją osiągnąć kosztem ogromnych poświęceń i wyrzeczeń. Pomóżmy im ją osiągnąć naszym zrozumieniem, tolerancją bądź akceptacją.

Transseksualiści poddawani są psychoterapii, niekiedy operacji. W drugim przypadku proces leczenia jest wieloetapowy. Z jakich przygotowań i procesów składa się taki zabieg?

Transseksualiści poddawani są psychoterapii, aby wykluczać i usunąć ewentualnie współistniejące zaburzenia nerwicowe czy charakterologiczne, ewentualnie by pomóc w ułożeniu dobrych relacji z otoczeniem. Terapia taka jest także elementem diagnozy. Transseksualizmu nie da się wyleczyć poprzez psychoterapię ani leczenie psychiatryczne. Nie można taką czy inną terapią pozbawić kogoś własnej tożsamości. To jest tak, jak gdyby na przykład wyglądająca męsko kobieta starała się poprawić swój kobiecy wygląd przez leczenie farmakologiczne i chirurgiczne, a lekarz zaoferowałby jej zamiast takiej terapii zamianę mózgu na męski. Procedury leczenia transseksualizmu polegają wyłącznie na dostosowaniu różnych aspektów cielesności danej osoby do jej płci odczuwanej psychicznie. Inne dopuszczalne metody terapii nie są skuteczne. Nie istnieje jeden chirurgiczny zabieg zmiany płci. Procedura leczenia transseksualizmu jest sprawą bardzo indywidualną. Zależy od płci pacjenta, jego priorytetów, wyglądu i konkretnej sytuacji zdrowotnej, a także od możliwości medycznych w danej sytuacji. W Polsce zabiegi chirurgiczne i terapia hormonalna transseksualistów od 10 lat nie są refundowane przez państwo. Zakres leczenia zależy zatem także od zasobności portfela pacjenta. Celem leczenia jest dokonanie takich zmian cielesnych, które pozwalają mu realizować się w rolach społecznych zgodnie z jego poczuciem płci psychicznej. Bywa, że osobie transseksualnej potrzebna jest niewielka pomoc medyczna. Najczęściej wykonywanym zabiegiem chirurgicznym u transseksualisty, który jest/był metrykalną kobietą jest usunięcie piersi oraz usunięcie jajników i macicy. A u transseksualistki, która jest/była mężczyzną powiększenie piersi, kastracja, operacje feminizujące twarzy i zmniejszenie jabłka Adama. Często transseksualiści podejmują operacje rekonstruujące właściwe dla ich płci psychicznej genitalia.

Jeśli posiada się inną płeć psychiczną niż fizyczną, to co czuje się do swojego ciała?

Ja czułam niechęć, zdarzało mi się uczucie obrzydzenia – szczególnie do pojawiającego się zarostu i owłosienia ciała. Musiałam je przełamywać. Ale najczęściej występującym uczuciem była bolesna zazdrość w stosunku do innych kobiet i wrażenie, że żyję w połowie.

Czy po zmianie płci, istnieje tęsknota za poprzednim ciałem?

Ja nie znam takiego przypadku.

Czy zmieniając swój wizerunek, nie ma się poczucia, że narusza się porządek społeczny lub odczucia bliskich?

Tak. Sytuacja transseksualnej transformacji konkretnej osoby najczęściej jest bardzo traumatyczna nie tylko dla samego transseksualisty, ale także dla jego otoczenia – dla bliskich. Wiąże się ona z koniecznością przewartościowania wielu wyobrażeń i aksjomatów. Niekiedy uderza w uczucia bliskich. Na przykład srodze egzaminuje uczucia męża lub żony transseksualisty. Najczęściej takiej parze nie udaje się niestety przetrwać tej próby, chociaż nie jest to niemożliwe. Znacznie łatwiej jest o akceptację rodziców i rodzeństwa dla transseksualnego dziecka, choć często także osoba transseksualna staje się ofiarą dyskryminacji nawet własnej rodziny. Natomiast porządku społecznego sytuacja ta nie narusza, jedynie fałszywe normy. Uderza w kulturowe stereotypy. Wiedza o życiu społecznym, psychice i biologii pozwala zrozumieć, że świat naturalny jest różnorodny i ma wiele nieoczekiwanych przejawów. Różnorodność i odmienność jest zwyczajną cechą normalności.

Jak transseksualna transformacja wpływa na tożsamość człowieka? Czy po niej człowiek czuje się bardziej kobietą lub bardziej mężczyzną?

Raczej tak bym nie powiedziała. Powiedziałabym, że człowiek czuje się wreszcie normalnie, lżej, czuje się po prostu sobą, czuje się adekwatnie i na swoim miejscu.

Ja, pomijając liczne trudności, które stwarza mi teraz życie (bo transformacja dorosłego człowieka to jednak wielki życiowy przewrót), czuję się po prostu szczęśliwa. A ponadto uczucie jakie mam, powinnam może nazwać uczuciem wolności. Tak jakbym wykluła się z krępującej skorupki kokonu czy jajka i czując powietrze macham skrzydłami.

Co z orientacją seksualną? Jest przecież ona ściśle związana z tożsamością człowieka. Jak ją określić w stosunku do osoby po zmianie płci? Czy bierze się pod uwagę płeć fizycznie pierwotną czy aktualną?

Tak, orientacja psychoseksualna związana jest z tożsamością człowieka, ale jest czymś innym niż tożsamość płciowa i nie do końca jest od niej zależna. Orientacja seksualna raczej nie zmienia się po korekcie cielesnych cech płciowych. Z mojego doświadczenia wiem, a pewnie to Pani nie zdziwi, że osoby transseksualne najczęściej są biseksualne lub heteroseksualne ze względu na swoją płeć psychiczną. Tak jak większość ludzi.

Jako osoba transseksualna, proszę powiedzieć jak wygląda temat tożsamości. Kiedy poczuła Pani, że to ciało nie odpowiada wnętrzu?

Jako małe dziecko w wieku przedszkolnym nie umiałam nazwać i zdefiniować swojej inności. Byłam dziwnym chłopcem. Wolałam towarzystwo dziewcząt i preferowałam ich sposób zabawy. Kiedy dzieci podzieliły świat na świat chłopców i świat dziewcząt, długo nie mogłam znaleźć dla siebie miejsca. Rówieśnicy obu płci odrzucali mnie. Dziewczynki, bo jednak byłam chłopcem, a chłopcy, bo byłam „babskim królem”. Kiedy miałam jedenaście lub dwanaście lat, a byłam wtedy bardzo samotna i odrzucona przez rówieśników, zrozumiałam tę dziwną rozbieżność. Byłam dziewczynką, ale ciało miałam chłopca. Wtedy nadałam sobie imię Ania i wtedy zaczęłam swoje podwójne życie. Uczyłam się być chłopcem na pokaz, a dla siebie w tajemnicy przed światem byłam Anią. Samotność i poczucie niesprawiedliwości to były wtedy dominujące uczucia. Kolejnym przeżyciem, które powodowało moją rozpacz, był okres dorastania. Stawałam się ostatecznie fizycznie mężczyzną. Spodziewałam się, że to musi nastąpić, ale nie spodziewałam się, że patrząc na siebie nie będę miała ochoty dalej żyć.

Czytałam o tym, że zdarza się, że małe dzieci przejawiają zachowania nie odpowiadające ich płci fizycznej, jak to jest? Czy dziecko może mieć świadomość, że jest coś nie tak, że powinno się urodzić jako chłopczyk, nie jako dziewczynka?

W dużej mierze odpowiedziałam Pani na to pytanie opisując swoje indywidualne przeżycia. Są chyba podobne do przeżyć innych transseksualnych osób. Chcę jednak dodać jeszcze, że rozwinięta tożsamość płciowa kształtuje się z latami. Czasem, jeśli własne płciowe „ja” odczuwa się jako sprzeczne z biologiczną i narzucaną społecznie płcią, tożsamość kształtuje się mimo wszystko i na przekór wszystkiemu. Proszę sobie wyobrazić, ile wewnętrznej siły musi być w transseksualnym dziecku, aby pogodzić sprzeczność pomiędzy własnym przekonaniem o swojej tożsamości płciowej z wychowawczym i społecznym procesem idącym w przeciwnym kierunku? Wiele dzieci, bo jak pokazują badania aż kilkanaście procent, w okresie przed dojrzewaniem płciowym wyraża czasowo zachowania lub poczucie przynależności do przeciwnej płci. Większość z nich, w okresie dojrzewania rozwija się standardowo. Spora jednak część spośród nich przejawiać będzie w dorosłości homoseksualną orientację psychoseksualną, a czasem osoba taka zostanie osobą transpłciową lub transseksualną. Świadczy to o tym, że nie każde dziecko, które przed okresem dojrzewania płciowego przejawia nieakceptację własnej płci, zostanie transseksualistą lub osobą transpłciową, ale większość transseksualistów przejawia taką nieakceptację w okresie dość wczesnego dzieciństwa i w okresie dorastania. Dla diagnozy transseksualizmu konieczne jest zatem potwierdzenie trwałej silnej nieakceptacji własnej płci w okresie dorastania lub w dorosłości.

Jest Pani prezeską Fundacji Trans-Fuzja – czym właściwie się ona zajmuje i do kogo jest skierowana?

Fundacja Trans-Fuzja jest pozarządową organizacją pożytku publicznego. Zajmuje się działaniem na rzecz osób transpłciowych, a więc osób transseksualnych oraz tych wszystkich, które odczuwają problem z pełną akceptacją własnej płci metrykalnej. Wspieramy także te osoby, które z różnych powodów, w życiu społecznym przeistaczają się w osoby płci przeciwnej – crossdresserów, transwestytów. Stwarzamy im możliwość poznania się, wymiany opinii i informacji, wzajemnego wsparcia. Staramy się organizować pomoc psychologiczną i prawną. Jednak głównym naszym celem jest podejmowanie działań na rzecz podniesienia świadomości społecznej na temat transpłciowości. Chcemy przełamywać kulturowe tabu. Zapobiegać ludzkiej nietolerancji i przejawom dyskryminacji wobec ludzkiej odmienności. Tu dziękuję Pani pismu za możliwość wypowiedzenia się w kwestii transpłciowości i tożsamości płciowej. W ten sposób między innymi wypełniam misję Fundacji. Zachęcam czytelników do lektury www.transfuzja.org. Tam można dowiedzieć się więcej o sprawach, o jakich tu rozmawiamy i o naszej Fundacji.

Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów!

Jagoda Cierniak

 Opolski Kwartalnik Kulturalny Prowincja, nr 1 (7) 2009