Błahe arcydzieła – Jakub Belina-Brzozowski

>>> recenzja “Mikrogramów” Roberta Walsera autorstwa Jakuba Beliny-Brzozowskiego

„Mikrogramy” to zbiór , który intryguje czytelnika już samą swoją historią. Rozpisane na losowych kawałkach papieru literackie szkice to ostatnie dzieła, stworzone przez Roberta Walsera przed jego wieloletnim pobytem w ośrodku dla psychicznie chorych. Wykaligrafowane milimetrowym pismem, odszyfrowane zostały po przeszło kilkudziesięciu latach. Te kilkustronowe, literackie miniatury są znakomitym wprowadzeniem do specyficznej i trudnej twórczości szwajcarskiego pisarza.

Trzydzieści trzy przetłumaczone na język polski „mikrogramy”, nie mają jednego, sprecyzowanego tematu. To raczej rozrzucone literackie szkice, szkice bez fabularnego zacięcia, skoncentrowane na nic nie znaczących z pozoru chwilach, na banalnych, codziennych wydarzeniach. Te opowieści o „niczym” toczą się w spokojnym, czasami leniwym wręcz tempie; nie znajdziemy w nich niesamowitych historii czy zaskakujących zwrotów akcji. Wszystko dzieje się tutaj powoli, uwaga autora skupiona jest na chwilach powtarzalnych, do bólu wręcz zwykłych (Gotowałem już jajka sadzone, zupy, białą fasolę, a dziś zamierzam zrobić grzanki z serem, które zapewne mi się udadzą). Na tym polega właśnie nieprzeciętność Walsera: z tych błahych momentów robi on bowiem literaturę, literaturę bez wiodącego wątku, złożoną z pełnych dystansu, krótkich i wnikliwych obserwacji.

Walser skupia się zatem na tym, co dominuje w życiu każdego człowieka: chwilach, które nie pozostawiają w naszej pamięci żadnego śladu. Podchodzi do życia z wyjątkowym, całkowicie beznamiętnym dystansem. Obserwuje rzeczywistość i samego siebie bez najmniejszych emocji, na zimno, czasami chorobliwie wręcz dokładnie:

Dłubię w tych fenomenalnie subtelnych linijkach palcami woniejącymi serem, mianowicie zjadłem właśnie kromkę dość suto obłożoną rzeczonym artykułem spożywczym, a następnie wysączyłem jeszcze umiejętnie sok gruszki i teraz z zadowoleniem oblizuję usta.

Zachwyca czytelnika przede wszystkim kunsztownie konstruowanymi zdaniami (Jestem mianowicie dziś rano sobotnio rozjaśniony. Żyje we mnie, kąpie się, pławi, lubuje gotowość na niedzielę) i plastycznymi opisami (Było w tym głosie coś kulistego), które błyszczą wśród pozornie szarych, nieistotnych „opowieści”.

Jego metafory ((…) noc, która rozciągała się przede mną jak preria, (…) istnieje niemczyzna opowiadania historii albo napoleońska, szturmująca i pokonująca mosty Lodi, wywijająca sztandarem fantazji,) pozostają w pamięci nawet wtedy, gdy wylatuje z niej cała reszta treści Walserowskich notatek. Szwajcar bawi się też paradoksami ((…) rzekłem z niezwykle taktownym brakiem taktu. Bywają chwile, kiedy stosowne uwagi są bardzo niestosowne. Byłem zachwycony, dając dowód zręczności polegającej na tym, że wypadła niezręcznie), zmusza do zastanowienia zabawnymi, a przy tym zaskakująco trafnymi obserwacjami (Cokolwiek mówiła, ten wiedział lepiej. Poprawiał ją bez przerwy. Kiedy ulegała, nudziła go. Kiedy zaś okazywała skłonność do posiadania własnego zdania, uznawał je za niestosowne). Czasami te perły trzeba z jego szkiców wyławiać, czasami genialne są całe miniatury („Nekrolog”, „Swego rodzaju Kleopatra”). Przypomina mi ludzką codzienność: nuży, by niespodziewanie, bez ostrzeżenia zachwycić.

„Mikrogramy” nie są lekturą na jeden wieczór. To literacka, adwentowa bombonierka; docenimy ją dopiero wtedy, gdy każdą czekoladkę jeść będziemy osobno, smakując ją niezwykle uważnie. Walsera należy raczej kontemplować, niż łapczywie pożerać; podobnie jak stojąca w centrum jego zainteresowania błaha codzienność, odsłoni on wówczas przed czytelnikiem więcej, niż ten mógłby się z początku spodziewać.

Jakub Belina-Brzozowski

 

mikrogramy

Robert Walser
“Mikrogramy”
Wydawnictwo Ha!Art
Tłumaczenie: Małgorzata Łukasiewicz, Łukasz Musiał, Arkadiusz Żychliński
ISBN: 978-83-62574-93-3